-
Postów
15 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez marzannka
-
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Miałam nadzieję, że ktoś może zauważy lub podpowie mi coś oczywistego, na co może sama nie wpadłam bo reaguję emocjonalnie... Poza tym, nie ukrywam, że przyszło mi też do głowy - moim starym sposobem i schematem - że może to tylko tak wygląda, że może sama sobie stwarzam problem... -
Toksyczne związki !!!! (związki które was wykańczają)
marzannka odpowiedział(a) na nadin-1 temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Chyba podstawa to zrozumieć. Siebie przede wszystkim. W zdrowy sposób siebie stawiać na pierwszym miejscu - w znaczeniu: siebie kochać, tak jak się kocha swojego partnera/partnerkę. Wtedy nie można na dłuższą metę pozwolić na to, żeby ktoś Cię krzywdził. Bo przecież zawsze robisz wszystko, żeby osoba, którą kochasz była szczęśliwa... Łatwo się mówi. Wiem. Ale jestem po dwóch długich totalnie toksycznych związkach, jeden "po drodze" krótszy, ale też toksyczny. Myślałam, że nigdy mi się nie uda wyjść z tego przeklętego błędnego koła. Leczyłam depresję, przeszłam terapię. Mnóstwo po drodze. Nie było różowo, wiele złych rzeczy musiałam też zauważyć w sobie, przed samą sobą przyznać się do nich. Zrozumieć dlaczego reaguje tak, a nie inaczej. Przestać "wieszać się" na innych, przepracować uzależnienie własnego szczęścia od innych ludzi. Długo by wymieniać. Ale wiecie co? Warto. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, ze warto. Bo w pewnym momencie, kiedy najmniej się tego spodziewasz, możesz spotkać kogoś, z kim naprawdę będzie dobrze, zdrowo, normalnie. I nawet jeśli na chwilę się zagubisz, coś się zadzieje złego, wpadniesz w swój dotychczasowy schemat, to na dłuższą metę, nie pozwolisz już na to by ktoś czy coś tak Cię niszczyło, po prostu będzie Ci łatwiej... Oby! Mnie, mimo wszystko, jest :-) -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
w tym sedno... :-( -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
agusiaww rzecz też w tym, że nie chcę nikomu niczego nakazywać/zakazywać. Chociażby dlatego, że wiem jakie to często niesie za sobą skutki. Nikt nie lubi kiedy mu się czegoś zabrania... -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Pewnie nie zawsze i nie wszystkie. Pewnie często wiele innych kwestii "kryje się" pod przykrywką kobiecej intuicji... Pewnie wiele zależy od poziomu empatii, wrażliwości, emocjonalności. Ale z własnego doświadczenia powiem Ci, że jednak coś w tym jest -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja czasem jestem przerażona swoją intuicją... czasem wolałabym nie mieć aż takiej... -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
nie, myślę, że w tym wypadku to znacznie gorszy rodzaj manipulacji, bo dość sprawnie jest ukryta w kontekście. Ona nie jest i nie była nigdy "wprost", najlepiej zawoalować, wspólne wspomnienia, fakt, podkreślenie, że jest naprawdę fajnym facetem, ale niby nic nie znaczące przypominanie jakichś ich wspólnych zwyczajów, cytatów z "ich" piosenek, filmów, scenek ze wspólnego życia, niedomówienia itp itd. Moim zdaniem najgorszy rodzaj... -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Chyba nie w mojej naturze taka manipulacja, nieświadomie każdemu pewnie od czasu do czasu się zdarza. Ale ja po różnych przejściach i po tym jak z boku patrzyłam na to co robi jego była, jestem wyczulona do granic możliwości... Zresztą na co dzień dbam o siebie, staram się wyglądać dobrze. Kurczę, zresztą nie chciałabym żeby to miało zaważyć na Jego decyzjach... Ty mi podsunęłaś ten pomysł szczerze mówiąc... wcześniej w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Jestem przekonana, ze jest dużo emocji, 6 lat to mnóstwo czasu i uczuć. Poza tym, tak jak pisałam, jestesmy bardzo podobni i pamiętam siebie po rozstaniu z moim 6-letnim partnerem. Długo się z tego leczyłam. I mam tego świadomość. I nie oczekuję tego, że zapomni o niej w tydzień, że sentyment nie zostanie. Oczywiście, ze zostanie. Naprawdę rozumiem nawet kontakt, zdrowy, kiedy sytuacja jest jasna z każdej strony. Ale skoro już zdecydował i mówi, ze chce być ze mną, to w tym momencie również liczą się moje emocje i przede wszystkim uczciwość wobec mnie, i wobec niej, i tak naprawdę. -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
najpierw bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie i rady :-) gdybym miała sobie sama radzić, kierując się tylko rozumem, radziłabym "zwiewaj - im szybciej, tym lepiej". Już dawno. Właściwie nawet nie zdecydowałabym się wchodzić w takim momencie w ten związek. Ale to takie asekuracyjne, bo mało czasu po rozstaniu, bo wiele emocji po poprzednim związku itp itd. A ja jestem wrażliwcem, jestem emocjonalna i czuję. I tym razem czuję, ze nie mogłam trafić lepiej - piszę o tym jak nam jest razem, o tym, ze nie ma awantur, że się rozumiemy, myślimy, czujemy podobnie, że mamy podobne pasje, że możemy razem skakać trzymając się za ręce, ale i pogadać kiedy jest jakiś kłopot. Jest nam dobrze pod każdym względem. Tylko to. Lub aż to. Zgodnie z moim charakterem, powinnam się wycofać. Bo szkoda moich nerwów i zdrowia, zasługuję na to, żeby być dla kogoś numerem jeden. Mam poukładane życie, dobrą pracę, pasję, jestem zadbana, radzę sobie w życiu. A z drugiej strony zadaję sobie pytanie, dlaczego mam rezygnować z pierwszego w moim życiu związku, w którym czuję się tak dobrze... dlatego, ze jego byłej jednak przyszło do głowy, ze może zrobiła błąd... Dlaczego nie zaufać w to co on mi mówi? Tylko czy znów aż tak zaufać? Kurczę, w tym roku kończę 30 lat. A naprawdę znów nie wiem co robić... I faktycznie, coraz bardziej pokręcone te problemy w związkach. -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Myślę, że on jest w dalszym ciągu pod wielkim jej wpływem. Stoję z boku, wiem, że mnie to dotyczy, boli, ale nie mogę też patrzeć jak ona manipuluje jego uczuciami, emocjami, nie mogłam patrzeć jak go zwodziła miesiącami, jak wywoływała poczucie winy jedno wielkie... Szkoda gadać. Ale z drugiej strony ja też tu jestem, też mam emocje i uczucia i też nie chcę znów wpędzić się w chorobę, ciągle czuć niepewności itd. -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Pytałam, wcześniej mówił, że byli ze sobą tyle czasu, że mu go po prostu brakowało. Teraz mówi, że on kontaktu nie szuka, że odpowiada jedynie na jej wiadomości (tylko tych wiadomości jest ostatni znów sporo, w dodatku ona najprawdopodobniej zakończyła swój nowy związek). Tak naprawdę chyba nie do końca wie co ma mi odpowiedzieć. Lub wie, a odpowiedzieć nie chce. Nie wiem. A co do tego, ze się boi - pewnie coś w tym jest. Ale widzisz, ja nie jestem typem osoby, która zrobi awanturę, obrazi się lub zrobi na złość. Nigdy nie zareagowałam w ten sposób w momencie kiedy powiedział mi prawdę, nawet taką, która mnie po prostu bolała i nawet jeśli wcześniej, w tym samym temacie, nie był szczery. -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
w tym problem... Szczerość jest podstawą związku. Każde takie zatajone "nic" to cegiełka do muru, który rośnie między dwojgiem ludzi... -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka odpowiedział(a) na marzannka temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Tak, uważam, że za szybko. Mam pełną świadomość, że powinno się przejść swoistą "żałobę"... uporządkować emocje, wszystkie sprawy. Nie umieliśmy inaczej, a poza tym jest nam po prostu dobrze. Nigdy wcześniej tak nie czułam... Zaważyło to, że wcześniej mieliśmy dobry kontakt, że sporo czasu spędzaliśmy ze sobą, że ciągnęło nas do siebie. Tłumaczyliśmy sobie, że to dowód na to, że nie powinniśmy rezygnować. W międzyczasie niby na chwilę powiedzieliśmy sobie, że jednak potrzeba nam czasu tylko dla siebie, ale szybko okazało się, że nie jesteśmy w stanie... Zdarzyło się kilka razy, że mówił mi np. że nie miał kontaktu, a miał. Nigdy nic poważnego, ale jednak potrafi zaważyć bardzo na zaufaniu w ogóle. -
była dziewczyna mojego chłopaka...
marzannka opublikował(a) temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Witam serdecznie, zdecydowałam się napisać, bo zupełnie nie wiem jak się zachować. Postaram się w skrócie opowiedzieć o sytuacji w jakiej się znalazłam. Jestem z K. już od kilku miesięcy, tak naprawdę chyba 7... Od miesiąca formalnie mieszkamy razem, w praktyce większość czasu spędzał u mnie już znacznie wcześniej. Znamy się od prawie trzech lat. On był w sześcioletnim, ja w dwuletnim związku. U mnie nie układało się przez ostatnie pół roku totalnie wcześniej dużo zaczęło się psuć. U niego też niespecjalnie, zresztą od dawna to chyba było przyzwyczajenie, przyjaźń bardziej platoniczna chyba, takie porozumienie "bo znamy się na wylot, dorastaliśmy razem" itp. itd. Spędzaliśmy ze sobą sporo czasu, poznaliśmy się, okazało się, że jesteśmy do siebie bardzo podobni, emocjonalne wrażliwce, z taką samą pasją, podobnie myślący, nie sądziłam, ze to w ogóle możliwe. Mój ówczesny facet rozstał się ze mną wreszcie - po 6 miesiącach zakończeń i powrotów - mimo moich jednostronnych prób ratowania, naprawiania wszystkiego. Chwilę potem K. zostawiła jego ówczesna dziewczyna. Bez słowa. Dla innego faceta którego poznała kilka miesięcy wcześniej. Starał się, próbował, czekał. Po miesiącu wróciła po to, by po kolejnych chyba dwóch czy trzech tygodniach znów go zostawić bez słowa. U mnie było tak samo. A my oboje daliśmy sobie wmówić wszystkie winy świata i cierpieliśmy pięć razy bardziej, bo obwiniając się za wszystko i dodatkowo - bo zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i nie mogliśmy nic zrobić, bo chęci nie było z drugiej strony... Zaczęliśmy wtedy spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Jakoś wzajemnie się pocieszać, cały czas utrzymując, ze żadnego związku z tego nie powinno być, bo nie chcemy być wzajemnie lekarstwem na rany. Ale oczywiście szybko zaczęło dziać się inaczej. Chyba tylko dlatego, że wcześniej już sporo czasu spędzalismy razem i ciągnęło nas do siebie. Ja szybciej uporałam się ze swoimi emocjami. Pewnie dlatego, ze miałam za sobą w przeszłości trudne rozstanie po 6 latach, depresję równiez z innych powodów i terapię. Jakos bardziej jestem chyba swiadoma własnych emocji, łatwiej mi zobaczyć gdzie manipulacja, gdzie powinnam pomyślec o sobie. Ale ponieważ jestesmy tak podobni do siebie - patrząc na niego, widziałąm siebie własnei z czasów mojego pierwszego rozstania z moja wielka miłością... Miałam świadomosć, ze jest ze mną, ale próbuje usilnie zrobic wszystko, zeby ona wróciła. I tak było do grudnia. Wiedziałm o ich kontakcie, ale starałam się zrozumieć, nie odzywałam się, wiedziałam, ze to naturalne, ze musi minąć dużo czasu... Wiem jak było w moim przypadku. Myśle, ze jeszcze na początku roku K. stawial wszytsko na jedna kartę, bez rezultatu z jej strony. A nam było coraz lepiej. Rozumiemy się, dobrze nam pod kazdym względem. K. w końcu powiedział mi, ze kocha, że chce ze mna miec normalny dom, przyszłość. Ale kontakt ich pozostał. Ja rozumiałam i nie odzywałam się zbyt wiele na ten temat. W końcu przez dłuzszy czas była cisza. K. przestał się w ogóle z nia kontaktować. Po czym ona dowiedziała się o jego przeprowadzce. I zaczęła przypominać o sobie. Powiedział mi, że dała do zrozumienia, że chce wrócić, że z tamtym chłopakiem nie do końca wszystko ok. Teraz w ubiegłym tygodniu z kolei, ze już nie ma ich związku... nic wprost, ale jakieś wiadomości podszyte różnymi intencjami. Zdaję sobie sprawę, że na mój temat równiez i nie pozytywnie. K. utrzymuje, że bez względu na to, czy ona jest z kims czy nie - on chce być ze mną, bo ze mną jest szczęśliwy, że nie wierzył, ze może być tak szczęśliwy. A ja się boję... Kilka razy nie był ze mna do końca szczery, jak mam mu zaufać? Tym bardziej, ze mówiłam mu, ze mnie to boli. Nie mam nic przeciwko zdrowemu kontaktowi nawet z była czy z byłym, ale nie w sytuacji kiedy z którejkolwiek strony jest on czyms więcej niz koleżeńską korespondencją. No i nie z taką częstotliwością. Powiedziałam mu chyba tydzień przed przeprowadzką, ze go kocham i chcę żeby był szczęśliwy i że ejsli jego szczęście jest gdzie indziej to niech je wybierze. Że nie chcę i nie stoje mu na drodze, ze w takiej sytuacji wolę się wycofać. Znów powtarzał, ze chce być ze mna, a nie z nią. Zapytałam dlaczego w takim razie ani razu nie postawił sprawy jasno - wobec niej, dlaczego jej nigdy tego nie powiedział - ze jest szczęśliwy i że chce być ze mną... Przeciez dopiero wtedy miałby szansę na zdrowy, niczym nie podszyty kontakt, może nie od razu, ale w końcu może tak. Bo w tym momencie milcząc wobec niej utrzymuje cały czas poprzednie status quo, ze jest ze mną dlatego, bo ona odeszła... Powiedział, że nie chciał jej robić przykrości. Dlaczego więc pozwala na to, zeby mnie to bolało? Ile czasu mam stać obok i rozumieć, ufać itp itd. Osobiście uważam, ze chyba jednak nic dobrego takie utrzymywanie kontaktów z byłymi nie przynosi, na pewno nie tak krótko po rozstaniu, nie w takich okolicznościach. Ale w końcu to jest Jego decyzja. Pytanie tylko czy jestem w stanie to zaakceptować... Nie wiem co robić. PS> jeszcze jedno, post umieściłam tutaj, ponieważ - tak jak wspomniałam - miałam kłopoty z depresją, reaguję emocjonalnie i czuję, że zaczynam znów coraz gorzej radzić sobie z niepewnością, napięciem i emocjami... Nie chcę znów takiego stresu, a teraz znów zaczynam się zastanawiać co jest słuszne, a co nie...