jestem nową osobą na forum, witam wszystkich forumowiczów:) bardzo się ucieszyłam kiedy natrafiłam na ten wątek, to co mówi eckhart tolle, ale nie tylko on bo jest jeszcze wielu innych nauczycieli którzy uczą tego samego, pasjonuje mnie i jest mi strasznie bliskie od jakiegoś roku, odpowiedziało mi na wiele nurtujących mnie pytań na które w żaden sposób nie potrafiłam sobie odpowiedzieć i poukładało mi wiele rzeczy w głowie, chociaż wiem że to duże ogólniki, ale nie chcę się rozpisywać; jest takie zgrabne rozróżnienie które bardzo mi się podoba: religia i duchowość- dla mnie religia zbudowana jest na poczuciu oddzielenia- jesteśmy my-wierzący i są inni- którzy nie są wyznawcami naszej wiary, skrzywdzeni- krzywdziciele, grzech- dobro; tutaj zawsze trzeba się ulepszać, spowiadać, pokutować, czyli ogólnie się zmieniać; to czego uczy tolle czy ramana maharashi to dla mnie duchowość, chociaż to brzmi okropnie pompatycznie- w każdym razie tak rozumiem rozróznienie między tymi dwoma pojęciami- u tolla nic nie trzeba, wszystko co się dzieje jest dobre chociażby z tego powodu że się dzieje, że istnieje, że się zdarzyło, nigdzie nie muszę dążyć, nic ulepszać, bo wszystko jest w chwili obecnej, wszystko to daje mi poczucie spokoju i sensu i też mam tak jak Wy takie wrażenie że moje myślenie w 80% pochłaniają takie myśli ale myślę że to normalne w osób z zaburzeniami nerwicowymi i depresyjnymi bo często bywa tak i z resztą dzisiejszy świat tak jest skonstruowany że ze swoimi problemami czujemy się nie na miejscu i zaczynamy interesować się takimi rzeczami, u mnie to też tak jest że to wynika z moich natrętnych myśli, które współistnieją w moim zaburzeniu obsesyjno-kompulsywnym; ale fajnie że ten temat się pojawił, wiem że może zboczyłam z tematu bo to nie jest forum od dyskutowania o swoich przekonaniach religijnych, ale sama nauka eckharta myślę jak najbardziej pasuje do zagadnienia leczenia nerwic i depresji, pozdrawiam:)