Skocz do zawartości
Nerwica.com

oreiro

Użytkownik
  • Postów

    165
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez oreiro

  1. ale zajmowanie sie np.kasowaniem w sklepie monopolowym bo nie ma się lepszych perspektyw albo lanie piwa w barze będąc po studiach, nie można łączyć z opieką nad mała istotką która niczemu nie jest winna!! tu jest mowa nie tylko o opiece nad dzieckiem ale również w jakimś stopniu o wychowywaniu! jestem matką i takie odzywki na mnie cholernie działają :evil:

  2. wiem...dlatego spróbuj zapomnieć ,wybaczać nikt ci nie każe!masz prawo czuć żal i rozgoryczenie ale nie zatracaj się w nim bo za pare lat będziesz miał żal dalej do rodziców ale też żal do siebie że się poddałeś.wiele może ci dać twoja dziewczyna...z mojej strony mąż miał zawsze wsparcie i zawsze mógł na mnie liczyć.a gdy już zdecydował sie na te pierwsze odwiedziny od kilku lat trzymałam go za rękę jak wchodziliśmy do jego rodzinnego domu.masz wsparcie w swojej dziewczynie..mam nadzieje,że nie jesteś z tym sam?to naprawde bardzo ważne by ktoś był z tobą -to pomaga:)

  3. czasu nie cofniesz....jeżeli chcesz coś zmienić zrób to jak najszybciej.mój mąż czekał ponad 2 lata ,a to że po tych dwóch latach do matki się odezwał, była zasługą jego narodzonej córki.gdyby nie te narodziny może po dziś dzień nie utrzymywaliby ze sobą kontaktu..on nie czuł potrzeby zmieniać tej ciszy a ty czujesz taką potrzebe?jeżeli tak to życzę powodzenia by wszystko się udało naprawić

  4. powiem tak...mój mąż ma również żal do swojej matki o pewne sprawy ,ciągnie się to już od 11 lat!nie ma zażyłości,zmusza się do odwiedzin,spędzania razem świąt itd.pytasz czy można to jakoś wybaczyć...na przykładzie mojego męża mówie że nie mozna wybaczyć ale można zapomnieć i starać sie utrzymywać zdrowe dla wszystkich relacje na zasadzie matka-syn.

  5. Ja bym chciała oddać ewentualnie wszystko co się nada do przeszczepu, wolałabym żeby mnie skremowano - a co dalej - absolutnie wszystko mi jedno :D

     

     

    Popieram w 100%. Wszystkie organy, które się nadają niech biorą na poczet transplantologii i badań klinicznych. Reszta do kremacji. A potem mi to lotto.

     

     

    ja również popieram taki koniec swojego żywota.nie ma się nad czym zastanawiać,gdyż możliwość uratowania ludzkiego życia przeważa bycie pożywką dla robali! wiem ,że dobrze by było mieć przy sobie kartkę z adnotacją dotyczącą takiej decyzji ale może się wam to wydać śmieszne,boje się ją napisać..boje się,że jak ją napisze to coś złego ze mną może się stać:/dlatego słownie ,w trakcie rozmowy poinformowałam męża o mojej decyzji:)

  6. ja jestem naocznym świadkiem walki o dziecko:(walki -jednostronnej,bo to matka szaleje :evil: poznała bogatego stomatologa i odeszła od ojca dziecka.biegają po sądach jak mrówki a dziecko na tym cierpi i coraz bardziej jest zagubione! mówi już do obecnego faceta mamy-tatusiu!!biologiczny ojciec jest załamany,słysząc jak jego najukochańsza córka powiedziała mu"byłam z mamą i tatą w zoo".a on kim już jest?wujkiem?sytuacja powinna być do jasnej cholery odwrotna :evil:

    wiele też w tych wszystkich sądownych potyczkach winy obecnego partnera matki:(typ-zwycięscy!pogrążyć wroga i zabrać mu wszystko.ale tata się nie poddaje,walczy ile ma sił.tak bardzo podziwiam jego wytrwałość.robi to dla córki.bo tak jak piszecie,ojciec biologiczny będzie zawsze a jego"drugi odpowiednik"nie wiadomo!

    nie poddawaj się WALCZ.nawet gdyby to miała być tylko minuta,ale będziesz wiedział co u twego dziecka się dzieje i w razie problemów (np.przemoc-może tak się zdarzyć)będziesz jego aniołem stróżem,uratujesz go,albo jak dorośnie będzie mógł mieć tylko w tobie oparcie i prawdziwego przyjaciela :smile:

  7. pisałaś,że rodzice są despotyczni,ale mało o ojcu pisałaś.czy on w identyczny sposób jak twoja mama cię kontroluje?gdyby przejawiał zachowania bardziej ludzkie od twojej mamy ,to może mogłabyś z nim porozmawiać i powiedzieć mu ,jak twoimi oczami wygląda życie w domu.mówię tu o ojcu,bo z mamą raczej nie wdawałbym się w dyskusje,bo to nieuleczalny przypadek,który posiada jakieś zmory z dzieciństwa za które pewno teraz ty cierpisz:(.nie poddawaj się ,gdy do twojej wolności już tak mało brakuje!

  8. moim zdaniem dziewczyna sobie dwie sroki za ogon ciągnie!...spryciula...nie ma stałego związku to może szaleć nie pytając nikogo o pozwolenie i nie musi się tłumaczyć jak nabroi...!jak jej się wolność znudzi to sobie o związku przypomni,słodką minkę zrobi i nie tylko i już ma zapewnioną stabilizacje!!! więcej szacunku do siebie chłopie!!!

  9. małaMI25, ja mam to samo,biedne dzieciaki wysłuchują moich krzyków za nic, bo ja nie moge sobie sama ze sobą poradzić......najlepiej położyć się do łóżka i nie wstawać,niech świat się kręci obok......

     

    -- 13 maja 2011, 20:29 --

     

    Lady_Beznadzieja, a jeżeli tak zrobisz...potem zaczniesz żałować i jeszcze bardziej będziesz miała do siebie żal i pretensje..na pewno dasz rade:)

  10. Podsuwają rozwiązania które już przerobiłem

     

    mogłeś na wstępie wpisać,czego już próbowałeś,gdzie się kierowałeś,by uzyskać pomoc.łatwiej by było nawiązać jakąś sensowną polemikę a nie czytać ciągłych dezaprobat,na każdy sposób rozwiązania twojego problemu.

    a tak wogóle to ,czytając ciebie wydaje mi się ,że więcej w twojej samotności dramaturgi na potrzebę tego wątku niż prawdziwego zobrazowania sytuacji.

    każdego dopada samotność i każdy chodż na małą chwilkę potrafi ją zostawić za sobą..... i nikt mi nie wmówi,że jest inaczej!

    jeżeli jakimś dziwnym sposobem,ty ją odczuwasz przez cały czas,to może polubiłeś już ten stan albo to dobra ochrona przed światem,którą sam sobie stworzyłeś...

  11. ale oparzenie się pokrzywą jest tak w ogóle zdrowe,

     

    moja mama ,kiedy mojego tatę łamie w krzyżu-cholernie mocno!,to zrywa na ogródku mnóstwo pokrzyw i trzaska tacie po plecach,w miejscu ,gdzie go boli hahah.widok...pierwsza klasa.......uśmiech na twarzy mojej mamy podczas tego "zabiegu" -bezcenny hahah

  12. wiele rzeczy które tu zostały powiedziane już solidnie przerabiałem.

    skoro tak to czego więcej oczekujesz? obcy ci ludzie podsuwają ci rozwiązania a ty ze wszystkim jesteś na nie............skoro tak dobrze znasz swoje reakcje na podane sytuacje i one nie pomogą ci tego ,co cię spotkało zmienić to najwidoczniej z tą samotnością ci do twarzy -jak to mówią!

  13. wszyscy ale to wszyscy-czy to z powodu choroby,czy z powodu trudnego dzieciństwa,czy z powodu jakiś traumatycznych przeżyć mają prawo do szczęścia.masz chwile kiedy czujesz,że nie jesteś sobą z powodu choroby,nie czuj się gorsza.może kiedyś nadarzy się okazja,że znów się spotkacie i będziesz mogła mu wszystko zobrazować swoimi oczami.

    zapewne,gdyby nie twoja choroba twój związek mógłby przechodzić problemy z innego powodu-to normalne zjawisko,bo nie ma idealnych związków,ale twoje poczucie winy byłoby chyba o wiele mniejsze.

×