Cieszę się,że tak szybko zareagowałaś!! To, że ja tak długo się z tym borykam nie znaczy, że inni też muszą . Moja nerwica zaczęła sie w latach, kiedy nikt nie przyjmował do wiadomości, że taki problem istnieje. W związku z tym lekarze ( głównie znajomi, bo pracuje w służbie zdrowia wiele lat) wzięli sobie za punkt honoru wyleczenie mnie. I zaczęło się! Nie będę opowiadać ze szczegółami co przeszłam. Podam tylko rozpoznania chorób na które mnie usilnie leczono: stan po udarze mózgu, stenocardia, dusznica bolesna, padaczka, guz tarczycy, choroba niedokrwienna mózgu i jeszcze kilka innych. Nic dziwnego, że zanim trafiłam do psychologa minęło wiele lat. A ja, grzeczna pacjentka, przyjmowałam tysiace tabletek, mikstur i maści. Teraz nie wierzę już żadnemu lekarzowi. I to jest mój największy problem. Jestem na tym Forum chyba najstarsza. Może będę mogła kmuś pomóc. Nie jest ze mną aż tak źle! Jeśli wziąć pod uwagę, że przez 2 lata nie wychodziłam z domu bo padałam zaraz za progiem to teraz jestem okazem zdrowia Pozdrawiam serdecznie!