Skocz do zawartości
Nerwica.com

aika

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia aika

  1. paradoksy tak sedam dostał go 'w razie silnego napadu' od jego mamy która leczy się też na nerwicę i depresje. mąż ma stwierdzoną nerwicę lękową. Lolita staram się i nie odpuszczam, efekty widać, ale postępy w relacjach z mamą idą jak krew z nosa. przynajmniej uczę się cierpliwości. rozmawiałam z poprzednim psychologiem męża, doradził mi jak mniej więcej postępować w czasie 'ataku'. powiedział tez ze mąż boi się wyrazić swoje zdanie, powiedzieć co chce czego nie, co czuje wiec organizm demonstruje to za niego. no i doradzał wyprowadzkę od mamy - przymierzamy się do niej od czerwca - obecny psycholog to podtrzymuje, mówiąc ze taka rewolucja wydaje się jedynym rozwiązaniem naszych problemów, a przynajmniej jego początkiem. bardzo dziękuje Wam Wszystkim za odpowiedzi. :)
  2. dla mnie to dużo za dużo. czy ktoś może mi doradzić co robić?
  3. doxepin i sulpiryd na codzien. fluanxol co 2 dzien chyba. i nie wiem skad ma escitil 10 mg i sadem. no i na porzadku dziennym jest hydroxizyna. psychiatra juz po pol roku stosowania kazal mu odstawiac te leki i caly czas wszyscy lekarze mu to powtarzaja. a on sie upiera ze nie bo zle sie czuje. psychoterapeuci tez to podtrzymuja. nie rozumie tej sytuacji, lekarz nie chce mu dawac leku, terapeuta tez za wiele mu nie pomaga poza wysluchiwaniem jego trosk. a sa to najlepsi specjalisci w naszy regionie. a on zachowuje sie i mowi ze czuje tak samo.
  4. zanim zalozyla ten temat przekopalam pare tutejszych watkow. wiele sie dowiedzialam, dla mnie to i tak za malo, nadal nutruje mnie wiele pytan, najpierw opowiam wam jednak o sobie. jestem młoda 25l zoną od 3 lat, w zwiazku od 5l. mieszkam z mezem i swoja mama. pochodze z rodziny DDD, od 3 roku zycia zostalysmy same. moja mama ma nerwice i nie chce przyjac do wiadomosci ze powinna sie leczyc. oczywiscie jest zapatrzona we mnie, manipuluje na wszelkie mozliwe sposoby i traktuje jak 15 latke ktora nic nie umie. ma to na mnie ogromny wplyw, od jakiegos czasu negatywny, ale i tak bardzo ja kocham i wiem ze ona mnie tez. tu niestety nie widze ratunku i mozliwosci zmiany naszych relacji, tym bardziej ze mama jest juz wiekowa kobieta. problem tkwi w mezu. jak juz pisalam w przywitaniu, cierpi on na nerwice, ma stany lekowe fobie spoleczna a ostatnio doszla niechec do zycia. o jego chorobie dowiedzialam miesiac po slubie. wczesniej byl calkiem inna osoba nie bal sie! nic mi nie powiedzial i nic nie zdradzilo jego choroby a mieszkalismy razem ponad 2 lata. pierwszym objawem byly wymioty. pozniej stopniowo ujawnila sie cala reszta. maz leczy sie od tamtego czasu. bierze leki na dzien i na noc, chodzi do psychoterapeuty ktorego juz 2 raz zmienil, bo ciagle nie widac poprawy. a mi brakuje juz cierpliwosci, kocham go jest moja bratnia dusza, nie chce sie z nim rozstawac. chociaz moja nadzieja na wspolne zdrowe i szczesliwe zycie jak z przed slubu wygasa. obecnie nasze malzenstwo kreci sie wokol niego, jego samopoczucia, checi do zycia. ja sie dostosowuje. po tych trzech latach wydaje mi sie ze on sie zaslania choroba i zyje jak mu jest wygodnie (czesc jego zachowan zaczynam przypisywac do charakteru), nie patrzac na mnie i moje potrzeby (od czasu ujawnienia sie choroby nie sypiamy razem, mowi ze to przez leki, ale za innymi sie oglada - i nie zdradzilam chociaz mam coraz wieksza ochote) co weekend staczam cala batalie o to zebysmy wyszli gdziekolwiek, bo przyjaciól juz nie mamy, albo zeby szczerze ze mna porozmawial i powiedzial co mysli czuje, zacina sie wtedy i milczy jak zaklety, wszystkiego sie boi! wiem ze jest chory, wiem mniej wiecej na czym to polega, duzo na ten temat czytam, staram sie zrozumie i pomoc i nie zostawiac go samego. ale tkwiac w tym zwiazku mam poczucie ze marnuje sobie zycie, z natury jestem bardzo towarzyska, a nie mam juz przyjaciol, lubie podroze, zabawe - nic z tego. musialam zrezygnowac z 80% siebie, a zamiast meza czuje ze mam dziecko i jest mi z tym zle. czy da sie to zmienic? czy to kwestia charakteru czy choroby? czy jest dla nas jakis ratunek?
  5. aika

    Witajcie

    zalogowalam sie na forum poniewaz potrzebuje waszej pomocy, moj mąz ma nerwice, odczuwa leki i niechec do zycia a ja nie wiem co jeszcze moge zrobic zeby go z tego wyciagnac... i sama nie wpasc w ta KUPE. swoja historie i problem opowiem w odpowiednich watkach, mam nadzieje ze pomozecie. pozdrawiam was cieplutko
×