Zawsze byłam osobą z kompleksami. W życiu przeszłam bardzo dużo przykrych chwil a nawet dramatycznych. Mam długie okresy wyciszenia ale jak już wybuchnę to nie panuje nad tym co mówię i robię. Zawsze coś mi dolegało ale dawałam sobie radę. Ne bałam się gdyż wiedziałam, że to "tylko nerwy". Niestety miesiąc temu dopadły mnie zawroty głowy, kołysanie wirowanie itp. Też sobie poradziłam. Ale mój organizm wie w co uderzyć. Znalazł mój czuły punkt. Od dziecka bałam się wymiotów. Dlatego od dwóch tygodni mam to okropne uczucie. Gdy się obudzę robi mi sie lekko niedobrze, ściska w żołądku i gardle, do tego stopnia, że nie mogę mówić i moje ruchy stają się powolne aż nagle pojawia się silny odruch wymiotny. Nie da sie tego opanować. Tego nie zniosę. Nie ma nad tym żadnej kontroli i tym sposobem moja psychika uwięziła mnie w domu. Bo wstyd wychodzić na ulicę. Z tego powodu cały czas płaczę, jestem załamana. Czy to nerwica? Jak ją zdiagnozować a przede wszystkim jak ją leczyć aby sobie choć trochę ulżyć. Proszę o pomoc.