Skocz do zawartości
Nerwica.com

anka18

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia anka18

  1. anka18

    Potrzebuje sie wyzalic...

    Prosze napiszcie co sadzicie o tym wszystkim po przeczytaniu o moich problamach , moze macie jakies rady?
  2. anka18

    Potrzebuje sie wyzalic...

    Dziekuje Wam wszystkim za mile slowka i kilka rad. Nie wiecie jak mi pomogliscie, poczulam sie ze nie jestem calkiem sama na tym swiecie. Poczulam ze nie tylko ja mam takie problemy i jest mi teraz choc troche lepej na duszy. Dzis nie odezwalam sie z moja matka ani slowem. Nic. Po prostu tak jakby mnie nie bylo. jakbym byla powietrzem. Z ojcem na ten temat nie porozmawiam poniewaz on jest mimo wszystko za moja matka. WIem ze on mnie bardzo kocha, po prostu to czuje ale z drugiej strony wiem ze on nie chce sie z niczym sprzeciwic mojej matce. Opowiem Wam jak kiedys (okolo 2miesiace temu) sie klocilam z moja matka i co mi wtedy powiedziala. Kiedy tak klotnia trawala wspomnialam cos ze pewnie ona by sie cieszyla gdyby mnie juz nie bylo na tym swiecie (tak, dalam jej aluzje dotyczaca samobojstwa). Nigdy nie zapomne wtedy co ona zrobila. Spojrzala na mnie z litoscia (DOSLOWNIE: Z LITOSCIA!) i powiedziala: ,,Ty mnie bedziesz szantazowac samobojswem? Boze jaka ty glupia jestes. Rob sobie co chcesz, ja plakac nie bede.A teraz zejdz mi z oczu bo nie chce patrzec na Twoja tlusta morde!). Dokladnie tak powiedziala . Nie moglam sie po tym dlugo pozbierac. Czulam sie jakbym dostala obuchem. Plakalam cala noc i zalamalam sie juz do konca. Pamietam jak moja matke kiedys zlapalam na goracym uczynku jak czytala moj pamietnik. Zaczelam na nia wtedy krzyczec lecz ona powiedziala ze jestem jej dzieckiem i ona ma prawo wiedziec wszystko o mnie i kontrolowac kazdy moj ruch. Bylam wtedy w szkou. Czulam sie paskudnie i wstyd mi bylo, poniewaz napisalam tam bardzo prywatne rzeczy ktorych nikomu bym nie pokazala. Mimo tego ze pamietnik byl schowany gleboko w mojej szafce i bylo wyraznie napisane ,,MOJ PAMIETNIK" to ona nie miala prawa tego czytac. Wtedy tez nasze relacje z matka pogorszyly sie diametralnie. Nie odzywalysmy sie prawie w ogole do siebie, tylko czasami ona mi cos mowila a raczej wypominala krzykiem to co zapisalam w nim. Moja matka nigdy nie miala latwego zycia z tego co wiem. W mlodosci tez chorowala na silna depresje. Wiem tez ze moja babcia a jej matka tez byla toksyczna matka. Czyli wychodzi na to ze moja matka sie teraz wyżywa na mnie celowo zebym poczula sie dokladnie tak jak ona sie kiedys czula bedac nastolatka. To niesprawiedliwe. Jestem jej corka a ona traktuje lepiej ( o wiele lepiej) obcych ludzi niz mnie. Ze swoimi kolezankami czesto na mnie narzeka, opowiada o moich jakis problemach np ze szkola albo o innych rzeczach. Ludzie wiecej wiedza o mnie niz chyba ja sama . Mojego brata moja matka traktuje z szacunkiem i miloscia. Jest mi tak cholernie zle ze trudno mi to opisac. Boje sie ze ja tez w przyszlosci bede miala ten problem ze swoją corka. Nie chce taka byc!!! Zrobie wszystko zeby taka nie byc, ale slyszalam ze duzo wynosi sie ze swojego domu rodzinnego i corki staja sie czasem nawet nieswiadome takie same jak swoje matki. Jeszcze kilka lat temu kiedy w miare jakos ze soba zylysmy (nasze relacje NIGDY NIE BYLY DOBRE) ale bez wiekszych ,,zgrzytów" zawsze czulam sie wszystkiemu winna. Cokolwiek zrobilam : chociazby zbilam niechcacy szklanke, rozsypalam cukier, pobrudzilam nowa bluzke- zawsze byl krzyk matki. Zawsze slyszalam ten straszny krzyk i wyzwiska: ,,TY NIEUDACZNIKU", ,,TY IDIOTKO", , oczywiscie nie obylo sie bez przeklenstw. Ojciec zawsze na to patrzyl z boku ale nic nie mowil. Byc moze sie bal, a moze myslal ze wszystko jest w porzadku, bo w pewnym sensie sie juz przyzwyczail , ze to juz jest norma i tak powinno byc". Pamietam jak pewnego dnia, dobrych kilka lat temu dostalam pierwsza miesiaczke. Plakalam sie i balam sie jej powiedziec. Nie wiedzialam co zrobic. Poszlam wtedy do mojej przyjaciolki po potrzebne mi podpaski i sie rozplakalam. Powiedzialam jej wtedy ze boje sie powiedziec. A ona mnie nie rozumiala ,,JAK TO SIE BOISZ? SMIESZNA CHYBA JESTES". Wiec` zostalam sama z tym problebem. nie mowilam jej 2 dni o tym az wkoncu sama zauwazyla ze mam brudne przescieradlo. To byl dopiero krzyk . Byla strasznie zdenerwowana , wyzywala mnie i krzyczala . Chodzilo jej o to ze wczesniej jej nie powiedzialam. Wiem jednak ze gdybym powiedziala jej od razu o tym to rowniez bylby krzyk. Jestem pewna. Nie wiem dlczego ona mnie tak nie nawidzi. Tylko dlatego ze jestem dziewczyna?!!! Moja matka ma tez depresje. Obydwie ją mamy. Wiem ze to wlasnie moja matka stala sie glownym powodem tego w jakim teraz stanie jestem. To przez nia sie zamknelam na ludzi. Przestalam im ufac. Nigdy nie potrafilam uwierzyc ze ktos mi pomaga BEZINTERESOWNIE, zawsze czulam w tym jakis podstep. Mam leki bedac w tlumie. kiedy ide ulica patrze sie w chodnik. Mam lzy w oczach i chce wteyd jak najszybciej byc sama. Szczerze powiem ze jestem juz tak samotna i odizolowana od ludzi ze nie wiem czy sobie poradze w dalszym zyciu. Nie potrafie niczego zalatwic. Boje sie ze zrobie zle . Jestem przekonana o tym ze wszystko co robie, robie zle. Boje sie zglaszac na lekcjach , boje sie cokolwiek zrobic wtedy kiedy wszyscy na mnie patrza. Jadac autobusem wmawiam sobie ze wszyscy na mnie patrza i sie smieja. Kupujac bilet wmawiam sobie ze babka z kiosku sie ze mnie po cichu smieje. Czuje ze wszystko robie nie tak. Doslownie wszystko. Moja matka wmawiala mi to cale moje zycie ze jestem do niczego az wkoncu pozostalo to we mnie. Jak zainteresuje sie mna jakis chlopak to od razu go splawiam. wiem ze to albo jakis podstep (np chce mnie zaciagnac do lozka, bo ja przeciez nie jestem ani ladna, ani fajna , ani ciekawa i nie zasluguje na milosc) albo mysle ze ten chlopak sie ze mnie smieje . Pozdrawiam Was
  3. anka18

    Potrzebuje sie wyzalic...

    Kejsi mam pytanko czy rozumiesz moj problem i co mi bys poradzila zeby wyjec z tej ,,chorej" sytuacji... Jetsem zalamana ...
  4. anka18

    Potrzebuje sie wyzalic...

    Witam wszystkich. Mam na imie Anka, mam 18 lat i chodze do 3klasy liceum. Moje zycie stacilo sens. Nie mam zadnych dobrych znajomych, nie mam sie komu wyzalic, pogadac. Sylwestra spedzilam w domu, bo nikt mnie nigdzie nie zaprosil. Wokol mnie jest duzo ludzi falszywych. Nie cierpie swojej klasy. Sa tam dwulicowi ludzie i przekonalam sie o tym nie raz. Czuje sie taka samotna. Cale dnie siedze w pokoju. Z rodzina laczy mnie chyba tylko to,ze mieszkamy ze soba. Nie cierpi mnie moj brat , nic mu nie zrobilam, po prostu mnie nie znosi, ale to dluga historia dlaczego...). Z matka nijak nie potrafie sie dogadac. Nie odzywamy sie juz w ogole do siebie. Nawet nie zlozyla mi zyczen na urodziny, nie pyta sie mnie nic np: JAK BYLO DZIS W SZKOLE. A jak sie odezwie to tylko krzykiem. Dla niej wszystko co zrobie jest Źle. Jak umyje naczynia- źle bo pochlapalam podloge, jak nie umyje- krzyk dlaczego nic w domu nie robie! Kiedy chce cos pomoc w kuchni, obrac ziemniaki czy cos to krzyczy: WYNOCHA MI STAD , NIE PRZESZKADZAJ MI, NIE CHCE PATRZEC NA TWOJA MORDE. WIem ze to jest straszne co pisze i dla wielu z Was moze sie wydawac nie mozliwe ale TAK NAPRAWDE JEST. Szczerze powiem ze kocham ją tylko dlatego ze to jest moj rodzic i zycze jej zdrowia . Ale nic po za tym. Z drugiej strony jej nienawidze za to co mi zrobila. WIelokrotnie czytala moje pamietniki a potem mowila ze nawet nie tknela ich a nastepnego dnia doslownie cytowala to co w nim napisalam. To jest matka?! WIecie nie chce mi sie juz zyc jak o tym pomysle... Jedynie z tatą moge sie dogadac jeszcze ale nie az tak dobrze, po prostu mnie kocha, wiem o tym. Kolejny powod depresji: nic nie wiem o zyciu. Czuje sie jak bym byla odizolowana od calego swiata. Nie wiem jak rozmawiac z doroslymi, szukac pracy czy nawet pojsc cos zalatwic. Nie wiem, az wstyd o tym mowic bo jestem juz dorosla. Chce wyjechac na studia za miasto, zmienic swoje zycie ale watpie ze sie na to odwaze. Brak mi pewnosci siebie, mam niska samoocene, boje sie ze w wielkim miescie sobie nie poradze. Jak znajde jakakolwiek ulice sama, nie wiem nawet jak wyglada zycie na uczelni. Wiem ze to jest zalosne. Ale co moge z tym zrobic? Jestem nieszczesliwa od kilku dobrych lat. Nie mam przyjaciol, jestem znerwicowana, czuje sie niepotrzebna. Z drugiej strony wiem ze jest mi ktos potrzebny: ktos kto by mnie pokochal. Jednak ciezko mi sie przelamac jak ktos ze mna zagaduje ze fajna jestem to ja od razu czuje jakis podstepek ze ten koles chce mie zbajerowac a potem do lozka zaciagnac. Jestem strasznie nieufna. Chorobliwie nieufna. A po za tym jestem zepsuta moralnie. Jak ktos mnie naprawde polubil to ja zeby odereagowac sie zaczynam byc niemila itd. Wydaje mi sie ze w ten sposob bronie sie przed zblizeniem z kimkolwiek a po za tym do mnie samej dochodzi to ze jak ktos mnie mogl polubic- przeciez to nie mozliwe. Jestem beznadziejna. Wiecie powodow mojej depresji jest wiele, wiele wiecej. Chcilabym z kims pogadac z tego forum i chce sobie pomoc bo wiem ze tak dalej zyc nie moge. Na szczescie otworzylam sie teraz i moglam jakos napisac to co czuje. To co mnie dreczy. W tym co napisalam jestem w stu procentach szczera. Prosze o jakies rady i wsparcie. Anka
×