Może najpierw zrób sobie rachunek sumienia. Zastanów się głęboko czy jesteś gotowy na taki związek. Czy Twoje 'demony' nie przyczynią się do pogorszenia całej sytuacji - wierz mi, jeśli masz bałagan we łbie, to za***cie niełatwo będzie Ci wziąć na bary czyjeś 'demony' - przerabiałem to - nie udało mi się - moje 'demony' wygrały. Piszesz, 'a mnie traktuje jak ostatniego śmiecia' - stary przede wszystkim nie zgub "siebie" - nie pozwalaj tak się traktować mimo wszytko, możesz sobie tłumaczyć, że ona ma przecież problemy i musi znaleźć jakieś ujście dla swoich emocji (bzdura, którą żyłem przez ostatnie 5 lat). Jej problem nie może istnieć Twoim kosztem - i nawet nie dopuszczaj sobie do głowy, że to teraz Twój problem, bo zaczniesz godzić się na więcej. To nie o to chodzi. Śmiało idźcie do psychologa, ale to musi być Wasza wspólna przemyślana decyzja, nie na hop siup. No stary, jeśli już się zdecydujecie, to bądź świadomy, że porada psychologa czy nawet psychoterapia to nie pogadanka o pogodzie...to proces docierania do sedna sprawy, przyczyny bałaganu we łbie, a proces musi trwać.