Skocz do zawartości
Nerwica.com

haniasolo23

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia haniasolo23

  1. Czytam sobie o tym wszytskim i nieesmialo pojawia sie nadzieja ze i moje problemy ze zdrowiem ktore mecza mnie od ponad 10 lat to nie jakas podstepna powolnaa smiertelna choroba tylko zagrzybilam sie porządnie. Z wielu pokrętnych powodow wiele lat nie mialam kontaktu z lekarzami a dolegliwosci rosly.Postanowilam zapisywac 'obserwacje' obiecujac sobie ze przeciez zaraz wezme sie za leczenie...i tak przez 8 lat.Nigdzie nie bylam, nprocz dentysty.Do tego moj jedyny czlonek rodziny-ojciec , ktory po smierci mojej mamy opiekowal sie mna raczej wogole nie interesowal sie mym bytem innym niz oplaty za szkole, zawsze powtarzal ze nawet jak mam jakas choroba to 'na cos trzeba umrzec' ale generalnie moj tato jest spaprany emocjonalnie wiec po dekadzie placzu i blagania o zainteresowanie moimi dolegliwosciami popadlam w stan przekonania ze skoro dla wlasnego rodzica moje zycie jest tak malo istotne to znaczy ze nie jestem wiele warta.W tym wszystkim ojciec byl cholerykim, bił mnie dosc czesto,więzil w domu, nawet dzisiaj , gdy odwiedzam go i wywiaze sie jakas rozmowa ni epo jego mysli potrafi zerwac sie i gonic mnie po to zeby mi przywalic.PRzez lata Sama z jednej strony rozpaczliwie usilowalam sie diagnozowac i uspokojac z drugiej zas strony wciaz spotykalam sie z kpina mojego ojca i docinkami takimi ze mysle ze nikt by w to nie uwierzyl i mysle ze wynikiem takiej patowej sytuacji jest moja nerwica, rpzekonanie ze szlag mnie trafi , brak zaufania do lekarzy , do jakichkolwiek szczerych i dobrych intencji dot mojej osoby i wiele wiele wiele wieeele innych defektow psychicznych. Ciekawa jestem jak jest u was? Czy macie wsparcie w rodzinie? Jakie bylo podejscie od poacztku waszych dolegliwosci? Pytam , bo mysle ze sporo przykryc stanow zarowno fizycznych jak i psychicznych a przede wszystkim leku o swoje zdrowie (życie) wynika z jakiegos podswiadomego poczucia bycia 'opuszczonym',nie widzialnym dla osob ktore z gruntu rzeczy powinny byc nam bliskie i jakos to okazywac. Pewnosc siebie, poleganie na sobie, poczucie tego ze moje zdanie ma jakies znaczenie zniknelo bardzo szybko gdy rozpadla mi sie rodzina.Kiedys nie znosilam ludzi uzalajacych sie nad soba , hipohondrykow odsylalam do psychiatrow...Teraz jest mi glupio bo wiem po sobie jak ciezkie przezycia moga odbijac sie po latach i ciezko nad tym zapanowac.
×