Skocz do zawartości
Nerwica.com

zdołowana3

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zdołowana3

  1. Witajcie. Minął już rok od mojego pierwszego posta. Teraz jak to przeczytałam, to dopiero widzę że miałyście 100% rację, ale ja jeszcze się wtedy łudziłam, byłam przestraszona, i nie myślałam realnie. Miałyście rację on by się nie zmienił. Na początku jezdziłam na widzenia, i chyba tam zrozumiałam.. był egoistyczny, nie interesowało go że nie mam pieniędzy, tylko to żebym miała na zakupy dla niego.. Ciągle był zazdrosny... I powiedziałam stop. Jak zadzwonił powiedziałam że to koniec.. najpierw zaczęło się od grózb, wyzwisk, pózniej od przeprosin i znowu od wyzwisk..ale się nie złamała.. Teraz na dniach wyjdzie z więzienia..ale pokonałam strach-- a to jest najważniejsze. Nie boję się już go. Mam nowe życie, wiem że byłam zmanipulowana i zastraszona i żyję już inaczej. Jestem szczęśliwa że udało mi się uwolnić. Życzę wszystkim z podobnym problemem. Dziewczyny idzcie na policje, uciekajcie do znajomych , nie bądzcie z takimi psychopatami.
  2. Probowalam z nim rozmawiac isc na kompromis.. to albo sobie robil krzywde albo grozil ze jak odejde to mnie potnie na twarzy zeby juz nikt na mnie nie spojrzał...dzwonilam do jego wychowawcy w wieziniu i nawet nie jestem wpisana na liste osob ktore moga go odwiedzic..;/ co on ma w glowie.. napisalam mu list .. pozegnalam sie z nim.. jest mi ciezko:( jestem z natury taka ze zawsze staram sie pamietac tylko te dobre chwile.. i dlatego tesknie placze nie radze sobie z emocjami.. ale moj rozsadek wie ze wczesniej czy pozniej skonczylo by sie to zle.. a nie spie po nocach z nerwow.. tak jak juz mowilam nie mam pracy.. u mnie w domu nie ma dla mnie miejsca.. zostalam z tym wszystkim sama..;/ teraz zaplacilam za wynajem za rachunki do 30 musze sie wyprowadzic ale gdzie ??? bylam dzis w urzedzie pracy .. pozniej zaszlam do restauracji i w sobote mam dzien próbny . zobaczymy jak to sie potoczy . Naprawde sie staram cos z tym zyciem zrobic.. poukladac je..! jego zona byla u mnie zabrala wszystkie jego rzeczy.. byla nieprzyjemna jak by miala zal..ale ja nie czuje sie winna bo to nie ja mialam tajemnice.. czasami wszystko mnie przytlacza.. ale jak bym dostala prace miala bym wynajete inne tansze mieszkanie to moje zycie było by bez takich nerwów.. nawet nie ma kto mi pomóc..;/
  3. Zle mnie zrozumialas.. nie chodzi mi u nudne zycie w takim sensie ze potrzebuje adrenaliny tylko moj poprzedni chlopak nie byl rozrywkowy. nie lubil chodzic na dyskoteki na tance rzadko wychodzilismy byl malo rozmowny .. taka spokojna dusza z niego a ja mam troszke inny temperament co nie oznacza ze chce adrenaline przez noz itp.. poprostu nie lubie sie w zwiazku nudy i .. rutyny.tak czytalam o kompleksie ofiary i masz racje czuje sie w jakis sposob zobowiazana wobec niego chociaz wiem ze nie powinno tak byc..pierwszy raz spotkalam sie z taka sytuacje.. mam duzo odruchow nerwowych... ale najbardziej przeraza mnie mysl co dalej.. jak sobie poradzic..? ciagly stres. po nocach nie spie.
  4. Nie nie obrażam sie.. ale nie chce go tak zostawic bez listu bez rozmowy . wiem ze jest tam samotny..nie raz mi bardzo pomagal.. jak bylam w szpitalu codziennie byl przy mnie po kilka godzin. zawsze o mnie dbał. ale jego zazdrosc doprowadzala do agresji.wiem ze nie powinnam się z nim juz kontaktowac to było by najrozsadniejsze rozwiazanie..ale wiem ze on posiedzi tam z 2 lub 3 lata dlatego chce mu pokazac ze nie odwracam sie od kogos kto pomocy potzrebuje..bo ja tez jej kiedys potzrebowalam. co nie zmienia faktu ze z biegiem czasu sie oddale od niego..Ale przypuszczam ze jesli bede na widzeniu to bedzie nasze ostatnie spotkanie .. rozsadek mowi mi ze z nim nie bede miala dobrego zycia bo on sie nie zmieni.. a po wyjsciu z wiezienia wyjdzie jeszcze gorszy. ale chce mu ostatni raz spojrzec w oczy..dac mu otuchy zeby wytrwal w wiezieniu.. bo gdybym ja wtrafila na 3 lata do wiezienia i przez te 3 lata on by mnie nie odwiedzil bylo by okropnie przykro.. wolała bym najgorsza prawde. zeby przyszedl powiedzial co czuje ze sie zegna bo wie ze zwiazek jest toksyczny niz zeby znikl bez słowa...dlatego chce ostatni raz na niego spojrzec i oczywiscie dac mu sile zeby wytrwal i zyczyc mu wszystkiego dobrego..on pewnie sie potnie w wiezieniu albo zrobi sobie krzywde badz bedzie bil wszystkich spod celi ( bo takie sytuacje byly z tego co mi opowiedziala nie dawno jego siostra) nie zrozumie moich uczuc pomysli ze mam innego.. ale ja juz nic nie bede mogła w tej sytuacji zrobic. chce go tez namówić żeby w więzieniu poddał sie leczeniu psychologicznym.. zeby po wyjściu byl normalnym facetem jakiego poznałam na początku żeby juz nikogo nie krzywdzil i zeby juz nie wrocil za kratki...
  5. Dziękuje za opinie.. myśle tak samo jak wy tylko czasami wydaje mi sie ze jestem za dobrym czlowiekiem i taka cene tego płace..wiem ze postapil zle..;/ ma zaburzenia psychicznie i fakt odbijalo mu.. ale on tez ma uczucia tez jest czlowiekiem. ale nie dla mnie ani zadnej szanujacej sie dziewczyny. coż szukam pracy .. na widzeniu z nim porozmawiam .. powiem ze jesli chce od czasu do czasu do niego napisze ale zeby pogodzil sie z tym ze zycie razem nie ma sensu. dzis bylam z instruktorem jazdy na nauce.. i powiedzial do mnie ze jestem dzis duzo spokojniesza.. opowiedzialam mu w skrocie przykra sytuacje i stwierdzil ze teraz rozumie oznaki mojego zdenerwowania. jeszcze jak piotr byl na wolnosci i jak wracalam z jazdy i on stal na parkingu i na mnie czekal to jak go zobaczylam to juz w samochodzie sie cala trzeslam.. psychika dostala w kosc. ale mam nadzieje ze z biegiem czasu zapomne i uloze sobie zycie.
  6. CZY JEST SZANSA NA ZMIANE..? PROSZE POMOŻCIE zdołowana310 kwiecień 2011 witam.. wiec zaczne od tego ze bylam 3 lata w zwiazku . narzekalam na nasze relacje ale teraz widze z perspektywy czasu ze w tym zwiazku naprawde wszystko bylo ok, tylko dopadla nas rutyna i sie rozeszliśmy..po rozstaniu poznalam faceta i sie zaczelo.. piotr miał 32 lata ja mam 21. na poczatku wszystko bylo dobrze , widac bylo ze jest bardzo zakochany we mnie , dbał o mnie bylam najwazniejsza w jego zyciu..ale powoli zaczelam odkrywac wady. kłamał..w zywe oczy . okazalo sie ze ma zone i dziecko.. klamal ze ma rozwod rozwodu nie maja.. kiedys zaatakowal zone nozem twierdzil ze ona go sprowokowala..byl w wiezieniu za drobne kradzieze..ale po mimo tych wiadomosci wybaczylam mu klamstwa bo byl dobrym czlowiekiem dbal o mnie tak bardzo ze nie da sie tego opisac.. ale gdy zamieszkalismy razem sytuacja sie zmieniła.. chorobliwa zazdrosc..ciągle mi wpierał ze go zdradzam byl zazdrosny o kolegow bylyvh mezczyzn ciagle kłotnie,sprawdzanie tel. zazdrosny byl nawet ze szlam do lekarza o instruktora .. nie moglam sie wykapac przed wyjsciem albo dlugo malowac bo byla awantura ze to dla kogos. jak bylismy w barze to nie moglam sie na nikogo spojrzec a jak ktos sie na mnie spojrzal to juz zaczepial ta osobe..kiedys zostalam przy stoliku na chwile z jego kolega on poszedl do ubikacji i wracajac mialm juz awanture ze usmiechalam sie do jego kolegi.. powoli zaczelam czuc sie osaczona jak wiezien. balam sie na kogokolwiek spojrzec nie moglam sama praktycznie nigdzie isc chyba ze do sklepu..kiedys przyszlam z pracy wyskoczyl do mnie z nozem ze mnie zabije..nie wiem nawet jaki byl powod..nastepnie jade z nim samochodem i zignorowalam jego zazdrosny tekst do mnie to prawie mnie pobil..chcial mnie z samochodu wyrzuci ..ciagle plakałam.. ale x drugiej strony chcial sie zmienic namawialam go do psychiatry byl z raz tylko..zawsze dbal o mnie nie pozzwili by nigdy zeby stala sie mi krzywda ale nie widzial ze on sam mi ja wyrzadza zachowaniem.. ozywiscie zawsze przepraszal obiecywal poprawe ale zazdrosc i kontrola byla caly czas...balam sie o swoje zycie kilka dni temu zlapala go policja bo mial do odsiadki jeszcze wyrok.. ja teraz musze poszukac pracy bo musze z czegos oplacic wynajmowane moeszkanie i za cos zycc..;( kiedys mialam inny zwiazek ale nie wiem czy bym chciala wracac do tego samego nudnego zycia..za piotrem tesknie bo chce pamietac tylko te dobre rzeczy i dobre chwile i choc serce nie potrafi zapomniec to rozsadek mowi zebym juz nigdy sie z nim nie wiazala.. teraz jak pojde na widzenie to nie wiem czy powiedziec mu o tym ze planuje odejsc czy poprostu ludzic go zeby bylo mu latwiej tam przetrwac? czesto za nim placze .. boje sie tez jak ja dam rade? nawet pracy nie mam. pochodze z ubogiej rodziny wiec do domu tez nie mam powrotu...ale wierze w to ze jakos powoli zycie mi sie ulozy.. chciala bym poznac profesjonalna opinie czy ten czlowiek mial by szanse na zmiane.. bo ja czuje ze on sie dopiero rozkrecal.. na poczatku mily spokojny pozniej pokazal jaki jest a co bylo by dalej.. prosze o odpowiedz... -- 10 kwi 2011, 22:28 -- Czy nie znajdzie sie nawet jedna osoba ktora wyrazi swoja opinie ?
×