Witam wszystkich!
Pewnie jestem mało oryginalna, ale mam ogromny problem z opanowaniem napadów lękowych, przychodzą nagle i wtedy czuję, ze umieram... czasami są to zaburzenia pracy serca i tak mnie trzęsie, ze nie wiem dokąd się udać, a wiadomo,że sama przed sobą nie ucieknę... Innym razem tak mi słabo, ze obawiam się ze upadnę i zabierze mnie pogotowie (jestem tragicznym hipochondrykiem) albo kręci mi się w głowie i nie mogę złapać równowagi, to znów wydaje mi się, ze tracę czucie w ręce itd., itp. Czy ktoś ma podobnie? jak sobie radzicie?