Skocz do zawartości
Nerwica.com

blooo

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blooo

  1. Cześc, wydaje mi się, że już wyrosłam z użalania się nad sobą, jednak to co się dzieje ze mną bardzo przeszkadza mi w codziennym życiu, dlatego chciałabym się z wami tym podzielic i poznac waszą opinię. Krótko mówiąc nie radzę sobie ze sobą, ale może zacznę od początku. Byłam bardzo żywotnym i dokuczliwym dzieckiem, ale też wrażliwym, bo jak ktoś dotarł w końcu jakimiś słowami do mnie, to się strasznie tym przejmowałam i było mi wstyd. Miałam jeden tylko problem, zupełnie nie umiałam się dogadac z rówieśnikami. Kochałam towarzystwo dorosłych, a inne dzieci mnie przerażały. Powiedzmy, że dawałam sobie jakoś z tym radę miałam tam dwóch czy trzech kolegów. Aha, no bo tylko z chłopcami umiałam się dogadac z dziewczynami dopiero w ogólniaku... Mama w moim wczesnym dzieciństwie nie bardzo miała czas się mną zajmowac, dlatego miałam opiekunkę. Coś dziwnego stało się ze mną gdy miałam około 9lat. Dostałam wtedy pierwszego okresu i zaczęłam przed wcześnie dojrzewac (przerażające), dlatego bardzo odbiegałam od rówieśników, tak więc odsunęłam się znacznie od życia towarzyskiego. Wolałam spędzac czas ze zwierzętami niż z ludźmi. Później zalała mnie fala internetu, a co za tym idzie gro dziwacznych znajomości. Miałam 12lat, podszywałam się za 17latkę, a pisałam z dużo starszymi mężczyznami. Oczywiście nigdy z żadnym się nie spotkałam, ale to co czułam... nieźle mi to namieszało w głowie. Miłosc tak jakby na niby. Zaczęło się - bezsennośc, brak apetytu, płacze, lamenty, myśli samobójcze, dramat rodziców, którzy nie wiedzą co się ze mną dzieje... Ah, piękna, tragiczna i na szczęście dawno zakończona historia. Przeszło mi w ogólniaku. Stałam się duszą towarzystwa. Dziewczęta jeszcze dojrzewały, a ja miałam to już za sobą więc miałam nawet i powodzenie. Znalazłam sobie prawdziwego chłopaka. Jednak nie umiałam się zakochac. Miałam z tym okropny problem, więc zostawiłam go i zaczęłam ze znajomymi chodzic po barach. Poznałam tam pewną dziewczynę i to była miłosc od pierwszego wejrzenia... Niestety nie umiałam nic z tym zrobic i między czasie popadłam w alkoholizm, ale zanim to się stało, miałam straszne zaburzenia odżywiania. Kompulsy, bulimia. Przeszłam przez to sama, a raczej zamieniłam to na chlanie codziennie wódki. Naprawdę straciłam nad tym kontrole, teraz mam takie zaburzenia pamięci i w ogóle wszystkiego, że to jest aż niewiarygodne, ale wrócmy do mojej miłości... Udało się, jesteśmy ze sobą od ponad roku. Pomogła mi trochę z tym piciem, już nei mam takiego parcia. Ale doszliśmy w końcu do sedna sprawy. Już nie jestem taka jak kiedyś. Po alkoholu płaczę i robie straszliwe awantury. Wiem, co chcecie powiedziec, dlatego właśnei prawie w ogóle nie piję, a przynajmniej nie tak jak kiedyś. Tylko że na trzeźwo też przeżywam dramat. Niekiedy jest ok, ale podsumowując wszystkie chwile to to wszystko jest do dupy.... Nie radze sobie z emocjami. Bywa, że idę ulicą i płaczę od tak sobie, bo czuje że muszę. Bywam tak zła, że się tnę. Niekiedy biorę garsc tabletek nasennych żeby przespac cały beznadziejny dzień. Z igły robię widły. A najgorzej ma moja dziewczyna, wyżywam się na niej, na nic jej nie pozwalam, musi byc ciągle przy mnie, bo sama nei umiem się sobą zając. Nie mam innych znajomych już, bo nie chce, tylko ona mnie uspakaja, ale też tylko ona potrafi mnie tak naprawdę zdenerwowac. Oczywiście niczym takim, wszystarczy pierdoła, żebym zrobiła piekło. Nie mam żadnych zainteresowań, bo nic mi się nie podoba, wszystko tylko bym krytykowała i wszystko abrdzo szybko mnei nudzi. Nie radzę sobie na studiach przez nei też wiele psychicznych upadków przeszłam, ale już trochę się z tym uspokoiłam. Najgorsze jest to, że nie mogę wysiedziec sama bez mojej dziewczyny, a przy niej tylko płacze, użalam się nad sobą, albo robię awantury i tak właśnie wygląda moje życie. Wiecie, ja świetnie rozumiem swoje błędy, tylko nie potrafię powstrzymac emocji, może jakieś tabletki by mi na to wystarczyły, jak myslicie?
×