chodze do na terapie prywatnie....:-)
na poczatku bylo mi bardzo ciezko...na pierwszych spotkaniach mialam ochote po prostu uciec i nie sluchac tego wszystkiego...po spotkaniach przez kilka dni mialam natlok mysli i przeogromny,niekonczacy sie chaos..do tego dochodzily mi mega zmiany nastrojow i ogromna burza..myslalam,ze sie wykoncze:-))))po 2 miesiacach zaczelam widziec male fajne swiatelko..pierwszy znak,gdzie zobaczylam jakis konkretny sens i cel...jestem na trzeciam miesiacu terapii i zaczynam sie czuc fajowo:-)
mam dni,kiedy mnie dusi i bez powodu spadam jak samolot bez rownowagi,ale ucze sie kontrolii i dyscypliny swoich uczuc i tego co sie ze mna dzieje...najwazniejsze jest to,ze zaczelam czu tez momenty,w ktorych czuje sie w calkowitej rownowadze,uspokojona...bez zadnej przyczyny..wtedy mam ochote plakac ze szczescia:-)))
to mi daje duzo sily i nadzieji,,gdyz odkrylam,ze potrafie sama ze soba dojsc do porzadku i spokoju wewnetrznego:-)
na terapie chodze raz w tygodniu...nie opuszczam spotkania ani razu...staram sie byc jak zolnierz i walcze:-)
zaczelam rowniez dwa razy w tygdoniu basen i kurs malarski...bardzo duzo czytam i notuje wazne zdania...
staram sie nie poddawac i choc jest czasem naprawde ciezko to nie dam sie!!!!!!!:-)