Nie radzę sobie.
Z sobą.
Z życiem. Bardzo.
Zakładam, że dobrze zrozumiałam 'podstawy forum i wypowiedzi na nim'
Więc witam.
Trudno w kilku czy kilkunastu zdaniach opisać co się ze mną dzieje... raczej potrzebowała bym kilkuset, jak nie kilku tysięcy zdań.
Zagubiłam się bardzo. Już nie wiem co jest dla mnie dobre a co złe.. Podobno zaczęło się to już w dzieciństwie- mam ojca alkoholika i schozofrenika. Codziennie mam wrażenie, że jestem taka jak on. Bo przecież przecież pewne rzeczy się dziedziczy. A ja widzę, że jestem do niego podobna. Bardzo. Piję, niszczę życie swoje i innych poprzez wieczne okłamywanie się słowami 'wszystko jest ok'
Jestem wykształcona, mam dobrą pracę ale.. właśnie jest to ale. Nie potrafie juz zbudować relacji z ludźmi. Tym bardziej partnerskich.
Codziennie czuję, że staczam się co raz bardziej, co ro raz niżej. Nie potrafię już znaleźć celu do działania, do życia.
Wpakowałam się też w chory związek, który mnie zabija...
Nie mam sił podnosić się z łóżka, wychodzić do ludzi (wręcz drażni mnie obecność osób postronnych), rozmawiać.
Żyję we własnym, zamkniętym świecie...
A 'najśmieszniejsze' jest to, że nie mam odwagi pojść do psychologa....