Witam.
Na początku pragnę się przywitać ponieważ to mój pierwszy post. O sobie powiem tylko tyle, że mam 22 lata.
Piszę tego posta, ponieważ muszę skupić myśli na czymś innym po ataku paniki czy czegokolwiek, co miało miejsce przed chwilą. Napiszę tutaj główne rzeczy o mojej zmasakrowanej psychice, nie przyszedłem tutaj po diagnozę bo od tego są lekarze, aczkolwiek jakieś domniemania z Waszej strony są mile widziane. Hmmm psychopate ciągnie do swoich:)
Zaczynamy.
Dorastałem z pozoru normalnej rodzinie. Z pozoru ponieważ niczego nigdy nie brakowało, pieniędzy pod dostatkiem(głównie) jednak ojciec za bardzo był i jest zaprzyjaźniony z alkoholem czyli zdarzały się awantury, przemoc w stosunku do matki, ucieczki z domu na czas awantury, sądy i inne pierdoły. Nie ważne.
Teraz już wiem, że niektóre nawyki z dzieciństwa to jednak nie były nawyki, a pierwsze objawy tego, że dusza woła o pomoc, mianowicie spontaniczne naciąganie z całej siły mięśni na twarzy i to nie kaprys tylko silna psychiczna potrzeba, napinanie mięśni, czy "nerwy w nogach" leżąc już w łóżku, a nawet napinanie mięśni gałki ocznej co już wyglądać musiało nieciekawie.
Następnie potwornie silne skórcze, bóle w dolnej części brzucha. Z tym byłem u lekarzy, jeden mówił, że polipy, drugi, że powikłania od żekomych hemoroidów ale zmienił zdanie bo miłym włożeniu palucha w mój tyłek:) nawet lekarka medycyny naturalnej czy jakoś tak się sypnęła. Zioła nie pomagały, nic nie pomagało :) (z wiekiem te bóle ustały ale nie całkiem). Aż kiedyś jedna babcia (jakaś znajoma) stwierdziła, że bankowo nerwica. No ale w domu nie uwierzyli, gdzieee nerwica Pani, toć to dziecko jeszcze. Cóż idziemy dalej, zaczeła spadać samoocena, kontakty z ludźmi itd.
Już jako starszy nastolatek czułem się raczej normalnie prócz nagłych napinań mięśni, przykładowo idąc ulicą musiałem co jakiś czas mocno zginać rękę aż poczułem ból w bicepsie. Rosłem, poznałem nowych znajomych, zakochałem się:) prawie 3 lata w związku ale pech chciał, że musiała mnie zostawić:) no i zaczeło się. Takiej depresji to w filmach nie pokazywali, siedzenie nawet tydzień w jednej pozycji, patrzenie się w ścianę i słuchaniem jednego i tego samego utworu muzycznego. (jako ciekawostke dodam, że słucham depresyjnego black metalu ale paradoksalnie pomaga, nie ważne). Potrzeby fizjologiczne załatwiane normalnie, mycie się normalnie, jedzenia zero, góra fajek w zamian. Właściwie muszę wspomnieć, związek się skończył bo jakieś 3 miesiące przed jego końcem zaczeły się nagle dziać ze mną dziwne rzeczy czyli. Nagle byłem chory na wszystko, pierw rak krtani, dosłownie czułem góza (KTOREGO NIE MA), i inne objawy tej choroby, uspokoiło się, jestem zdrowy oj jednak nie, gdzieżbym ja był zdrowy, dwa może trzy dni - rak płuc i wiadomo co, chorób było naprawdę wiele jedna po drugiej, zakrzepice i inne poważne choroby. Brzmi zapewne jeszcze w miare znośnie? przy każdym lekkim bólu zaczynały się miliony myśli o chorobach, pocenie się dłoni, potworny strach lub panika przed śmiercią do tego stopnia, że prawie mdlałem! O tym, że zrobiłem badania krwi i wyszły ok też wspomnę, ale gdzie tam, po tygodniu znów od nowa:) apropo badań, bo ja to duży chłopak jestem i ciężki ale jak mi wbiła tą igłę w żyłę to z tego co mówiły później jakieś osiem razy straciłem przytomność:) wywieźli mnie odrazu wózkiem inwalidzkim na EKG ehh:D Idziemy dalej, słuchanie muzyki? smutna piosenka a ja nagla trace siły i zaczynam mdleć. Nosz co sie dzieje :)
Mógłbym tak pisać kilka godzin jeszcze ale komu by się chciało czytać:)
Napiszę swoje główne objawy, które miałem, które mam.
Ciągły strach przed chorobami, śmiercią
Strach, przed tym, że ktoś mnie zabije
Kładąc się spać muszę rozszczelnić okno żeby mi czasem tlenu nie brakło
Nie ważne jaki dzień i jakie plany, budzik zawsze na tą samą godzinę (8:05,9:05,10:32)
Zdażało mi się słyszeć w głowie słowa, krótkie zdania czy śpiewy oczywiście mając świadomość, że to w głowie, a nie coś niewidzialnego
Aspołeczność, wstydliwość
Natręctwa
I najgorsze
Od jakiegoś czasu mam dosyć schizofreniczne objawy. Rzadko ale są, np. siedząc dopada mnie myśl, że nie żyję, jestem tylko świadomą duszą, no ciężko opisać ale muszę się mocno uszczypnąć i zrobić kilka testów rzeczywiśtości.
Jest tego wiele ale może innym razem opiszę, postaram się przespać.
Dodam, że brałem relanium na własną rękę i czasem pomagało ale rzuciłem bo uzależniało. Alkohol też pomaga ale ostatnio grubo przesadzam, pije codzień po 5 piw. Postanowiłem sobie może nie rzucić ale zrobić długą przerwę.
Pozdrawiam psychopatów:)