Skocz do zawartości
Nerwica.com

Daniell

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Daniell

  1. No dobra przytulic, ale ja ją znam i na osobności próbowałem się zapytac o co chodzi, to mi coraz bardziej nerwowo tylko mówiła żebym jej dał spokój, a i przytulenie w takim stanie też nie poskutkuje bo ona mnie odepchnie - wiem bo już sytuacje gdzie była mniej wkurzona były takie że odpychała. Jeszcze kazała mi kupic jej setke czystej, tu kolejna rzecz, jej pociąg do alkoholu jak jest czymś zdołowana. Już też nieraz mówiła mi że ma ochote się ciąc, przeraża mnie to wszystko... Z kolei też była sytuacja, że ona mi zrobiła wielką przykrośc , zarzucając mi pewną rzecz i zadając serię pytań wypowiedzianych w sposób atakujący i bardzo nerwowy: wtedy jej reakcja na mojego doła była taka że stwierdziła że nie wie o co mi sie rozchodzi, pytała o co mi chodzi, a potem oglądała TV nie odzywając się do mnie, jak wróciłem do domu to zaczęła mi pisac esy z pretensjami, że ona sobie nie ma nic do zarzucenia, że to moja wina że ona sie zdenerwowała i miała do tego prawo i ogólnie najazd na mnie. A w domu nieraz usłyszałem od obu rodziców, że ona mną pomiata - rządzi, że wzbudza we mnie poczucie winy i że kiedyś jeszcze to zobacze... Ja generalnie mam wrażenie że cały związek opiera się na jej udczuciach, jej zranieniach i jej przykrościach i radościach, a moje to to już nieważne, bo niejednokrotnie kiedy ona mi zrobiła przykrośc i jej to powiedziałem to nie było nawet sekundy zastanowienia z jej strony tylko zdanie rozpoczęte słowem "ale..." i często padały słowa "miałam/mam do tego prawo" "miałam prawo sie wkurzyc" "miałam prawo tak powiedziec" "to jest logiczne" "nie kumam o co Ci chodziło"...itp. I ja widze, że ona ma na wszystko odpowiedź i na wszystko samousprawiedliwienie. I nie kumam bo mi mama np mówiła że ja w końcu nie wytrzymam tych jej zachowań, i nie tylko ona mi tak powiedziała, a skoro tak jest to dlaczego jej poprzedni faceci nie mieli takich problemów, a to ona ich rzuciła a oni bardzo chcieli wrócic...
  2. Przyjmuję że to mogłobyc nietaktowne, rozumiem z jej wypowiedzi, że ją to zraniło, ale widze że całośc ogarniam rozumem a nie sercem, bo tego nie czuje, rozumiem, ale nie czuje... Jedyne co czuje to smutek że jej jest smutno i naprawde mi sie serce krajało ja ona płakała, ale nie mogłem wtedy już nic zrobic bo nie chciała ze mną gadac, a co gorsza nie bardzo rozumiałem o co jej chodzi No i jedyne co sensowne mogę zrobic to tak na przyszłośc już nie robic, ale co z tego jeśli pojawiac się mogą inne sytuacje. To jest trochę tak jak rozwiązywanie zadań z matematyki przez humanistę, może się nauczyc konkretnych schematów ale jak pojawi się coś nowego to już zadania nie rozwiąże dopóki ktoś mu nie poda konkretnego schematu... Ja niestety z humanisty mam zero i z romantyka zero (raczej mam mocno analityczny umysł), a dziewczyna pragnie abym był romantyczny a ja bardziej wole coś brac na logike, rozsądek i praktycznośc. Nie oznacza to że nie mam w sobie uczuc bo bynajmniej tak nie czuje i bywały również sytuacje że zrobiłem jej przykrośc i ów sytuacje rozumiałem i się wstydziłem i bolałem nad tym bo czułem co zrobiłem. Dziewczyna ma problemy max ze swoją samooceną, bowiem jest DDA i zdaje sobie sprawę że to to może byc przyczyna różnych problemów, ale... przeraża mnie i troche jest nieprzyjemne jak mi zarzuca niewrażliwośc i mówi że ze mną jest coś nie tak porównując mnie do pewnej osoby która z byle powodu jest w stanie się popłakac, a ja tak zwyczajnie nie mam i raczej nie będę miał, no chyba że istnieje sposób na podniesienie sobie poziomu wrażliwości. A może faktycznie ja jestem jakiś niewrażliwy w sumie sam już nie wiem, bo sytuacje typu: tragedia smoleńska ruszały mnie w 0%, albo śmierc Karola Wojtyły, (dla mnie jego śmierc była już jakby niemalże naturalna, w końcu człowiek miał swoje lata,a też nie umierał w takiej agonii). Wszyscy zdołowani, koleżanka zdołowana i humor popsuty miała bo tragedia smoleńska, a mnie to koło dupy latało i lata do tej pory, mam gdzieś Kaczyńskiego, nie obchodzi mnie jego śmierc, tyle ludzi na świecie ginie dlaczego akurat nim mam sie przejmowac, przecież ja go osobiście nie znałem, dla mnie taki smutem jest nielogiczny i durny już moge powiedziec że ruszy mnie pojedyńcza śmierc ludzi których zamordowano, skatowano, rusza mnie jak pokazują w telewizji płacz kobiety jak jej dziecko zabili, ruszała mnie akcja jak psa przywiązali do samochodu i go taszczyli... Więc ja już sam nie wiem jak to jest, oceńcie sami. A tak z innej beczki, czy to jest prawdziwe twierdzenie że osoby cierpiące na nerwicę są osobami wrażliwymi ? Kiedyś takie zdanie słyszałem.
  3. No rozmawiałem i usłyszałem zdanie: "Boże, jak ty bardzo jesteś niewrażliwy :/" Uzgodniłem że tak już nie bede robił, w końcu nie chce żeby płakała i sie dołowała, ale kurde co mam zrobic jak tak bedzie w przyszłości sie ciągle powtarzac ? I nie kumam, jakim cudem to jest, że i tu na forum i moja mama i moi znajomi mówią, że to dziewczyna jest przewrażliwiona, że to dziewczyna mi robi problemy, zaś jej znajomi jej mama gadają jej że ja sie zachowałem nietaktownie, że takich słów nie powinienem byłem powiedziec, że jestem cham i gbur.
  4. Powiedziałem jej to że ja tego nie czuje, że co najwyżej moge na logike to wziąc. To mi odpowiedziała, że widocznie jestem b. mało wrażliwy, że ze mną jest coś nie tak i że mam zaburzone postrzeganie patrzenia na związek z racji że rodzice u mnie w rodzinie sie nie znoszą. Opisze 2 sutuacje: jedna wystąpiła w listopadzie, kolejna kilka dni temu. 1) Dziewczynie chciało się spac, a musiała robic jakieś zadania na uczelnie: chciała kawy ale powiedziała że nie ma mleka i nie wypije kawy. Nie rozumiałem dlaczego nie można wypic kawy bez mleka, że ok nie lubi jej ale jeżeli potrzebuje to może wypic. Toteż ją pytałem dlaczego takiej nie może wypic, na co miałem odpowiedź że takiej to ona nie może wypic. No to pytam natrętnie dlaczego, bo za cholere nie mogłem zrozumiec dlaczego nie może, no nie rozumiałem tego w 100%. W pewnym momencie ona krzyknęła na mnie że nie może i koniec tematu i przestała sie do mnie tego dnia odzywac. Pomyślałem, że ok zirytowała się, nie do końca kumałem czemu ale przyjąłem że sie trochę wkurzyła. Zauważyłem że od tamtego dnia nie odzywała się w ogóle do mnie i nie chciała się spotkac i po tygodniu takiego czegoś wkurzyłem się i zapytałem o co jej chodzi dlaczego nie chce sie ze mną spotkac. Jak sie dowiedziałem była na mnie śmiertelnie obrażona o tamtą sytuacje(powiedziała że trzebabyło jej nie denerwowac to by znalazła dla mnie czas), że ją zraniłem, że podobno jak ją pytałem to miałem ironie w oczach i w głosie... :| I ona sie przestraszyła i zraniła bardzo mocno i że dla niej to było gorsze niż wyzwiska, bo ona tej kawy nie mogła wypic bo miała problemy z żołądkiem, na co jak jej powiedziałem że skąd ja to mogłem wiedziec to na mnie wrzasnęła że powinienem jej ufac i źle o mnie świadczy że jej nie ufam i sie pytam o takie rzeczy, że widocznie ona ma powód że nie może i powinienem to uszanowac... 2)Jechaliśmy ze znajomymi na pizze w drodze (autem - 10 min jazdy) dziewczyna cośtam sobie ze mnie zażartowała, ale takie tam coś czym sie nie przejąłem i zacząłem sobie z niej żartowac z jednym kolegą, to sie w sumie ograniczyło do tekstu że wrócimy do domu to bedzie zmywac gary i że mnie za coś tam powinna całowac po rękach - tak powiedziałem, oczywiście 100% żartem. Kiedy zobaczyłem że sięwkurzyła to przestałem. Myślałem że za takie coś może co najwyżej się na mnie na trochę wkurzyc, ale cały kolejny czas ona siedziała obrażona na mnie, nie odzywała się do mnie, a jak próbowałem zagadac, to nie chciała. No to zacząłem gadac z koleżanką no bo przecież nie bede siedział odosobniony od pozostałych. W pewnym momencie później dziewczyna zaczęła płakac, nie chciała ze mną gadac. Później mi esem napisała że nie ma dla mnie czasu na spotkanie w kojne dni a następnie, że ją potraktowałem jak szmatę, że ją poniżyłem, że się zachowałem jak prymityw i dupek. I że jak ona była smutna to żartowałem sobie z jej koleżanką - no ale to co ja miałem robic jak nie chciała ze mną gadac i była obrażona ? Mnie by takie żarty ze mnie by nie ruszyły, potraktowałbym to jako żart i odpowiedziałbym podobynm. By mnie to wkurzyło jakby takie żarty ze mnie trwały cały wieczór, ale to też nie w takim stopniu żebym sie czuł zraniony czy płakał. Z resztą u mnie w rodzinie są głupie żarty np jak mówią sobie coś o ruchaniu, i... ja bym tak w życiu do dziewczyny nie powiedział bo uznałbym to za niestosowne, ale też nie poczułbym się zraniony jakoś super takim żartem zbereźnym. Ja rozumiem że trochę mogłem przesadzic, ale nie jestem w stanie poczuc w odwrotnej sytuacji zranienia i poczucia poniżenia... I nie potrafie Przeprosiłem ją i obiecałem że tak więcej nie bede sobie żartował, ale to nie jest dobrze dla niej bo ja nie czuje tego co ona, no ale jak ja mam to poczuc -- 06 mar 2011, 13:12 -- I mimo że sam bym się tak nie poczuł, to sie czuje jak najgorszy chłopak, że ją tak ranie i nawet tego nie za bardzo rozumiem Nie wiem może ja nie powinienem zakładac związków, może to ja sie nie nadaje, skoro taki zły jestem ;(
  5. Witam Jestem ze swoją dziewczyną niecały rok. Wiem, to niedługi okres. Niestety coraz częściej zdarzają się sytuacje w których dziewczyna czuje się zraniona a ja kompletnie tego nie rozumiem dlaczego i czym. Mało tego, każde kolejne sytuacje w moim odczuciu monotonicznie coraz mniej są zrozumiałe i coraz bardziej błahe a dla niej coraz bardziej raniące i coraz gwałtowniej przez nią odbierane. Szczerze martwie się tym, bo to wygląda tak, że już widze że dziewczyna jest o coś wkurzona i próbuje zrozumiec dlaczego i nie potrafie, bo nie rozumiem co ją tak mogło zranic/wkurzyc. I też sie dodatkowo frustruje że dziewczyna sie do mnie nie odzywa a ja nie kumam dlaczego. W końcu po tygodniu, czasem wcześniej mówi mi o co jej chodziło, że dla niej to było maksymalne zranienie, gorsze od wyzwisk i bicia, a ja nie kumam dlaczego, moge zrozumiec jedynie jej schemat myślenia ale ja tego nie czuje, bo jak stawiam siebie w podobnej sytuacji lub miałem podobna lub gorszą sytuacje to mnie to albo w ogóle nie ruszało albo co najwyżej troche zirytowało, ale nie zraniło do stopnia żebym się dołował czy płakał. Nie wiem czy to ona jest tak potwornie wrażliwa, czy to ja jestem jakiś bezuczuciowy prymityw Co o tym myślicie ?
×