O moim chłopaku pisałam już wcześniej
depresja-ukochanego-obwiniam-si-t26830.html
raz jest z nim lepiej raz gorzej, zauważyłam że nieraz ma napady.
Ogólnie on twierdzi że nie ma uczuć, że je stracił, że jest pusty, nie ma serca- wydaje mi się że to wszystko są objawy depresji, i zawsze mu to tak tłumacze, i gdy wyzdrowieje to to minie. Gdy jest dobrze to on wtedy częściej mówi żemnie kocha itp, bo twierdzi że to czuje, a gdy jest źle nie odczuwa nic.
Od kilku dni miał tzw napad, zły humor, ciągle powtarzał jaki jest beznadziejny, pusty itp. Cały czas staram się go pociezać w takich sytuacjach, mowie że będzie dobrze, ja jestemprzy nim, chcę z nim przejść razem przez to.
Wczoraj gdy się spotkaliśmy zaczał mi mówić abym zaczeła żyć swoim życiem, bo on na mnie nie zasluguje, nie czuje się ze mną szczęśliwy, nie czuje nic, nie odwzajemnia tego , nie widzi naszej przyszłości, gdy coś do mnie czuje to idzie do koleżanek i do nich czuje to samo, moje przytulenie daje mu tyle samo ukojenia co przytulenie koleżanek, że chce mnie zostawić, że tak bedzie dla mnie lepiej.
I sterdził że może depresja złapała go gdy kiedyś jego uczucie do mnie lekko wygasło i nie czuł już tego co wcześniej, i depresja złapała go przez to że nie chciał mnie stracić, nie mogl się pogodzić z tym że już mnie może nie kocha. Każde z tych słów było jak uderzenie w twarz. Załamałam się, powiedziałam że złamał mi serce tymi słowami i że mnie zostawił, na co on że on mnie nie zostawił, że chce, ale tak naprawde nie chce.
Pomóżcie mi proszę, bo ja po prostu nie wiem jakpostępować z takim człowiekiem po takich słowach. Czy odejść i pozwolić mu samemu zdrowieć czy cały czas być i znosić to czekając na to gdy będzie zdrowy.