Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomidorek12345698

Użytkownik
  • Postów

    253
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pomidorek12345698

  1. A co! Jako, że u mnie różnie bywa, z obrazów które wychwyciłem (natrętne myśli i zaburzenia postrzegania) postanowiłem sklecić fabułę.

     

    Cała historia zaczyna się około roku 1985, około 7 lat przed narodzinami głównego bohatera. Na ziemię spada malutki meteoryt, który nie wyrządza ludzkości żadnej krzywdy. Naukowcy chcą pociąć go na kawałki w ramach pobrania próbek do badań, lecz dzieje się coś niepokojącego... Meteoryt uwalnia energię... Jeden wielki snop światła idący do nieba, no nie do końca... Energia ta przechodzi na ludzi, w różnych wariantach. Ludzie, którzy nasyceni zostali tą energią stworzyli organizacje, które zależą od typu energii posiadanej przez nich. Powstały również osoby, które musiały pożywiać się energią tych ludzi. Zostali nazwani pożeraczami. Pożeracze gdy nie mogli znaleźć osoby nasyconej jakąkolwiek energią umierali z głodu. Energie dzielą się następująco: (nie kontrolują one żywiołów)
    
    Czerwona: typowo ofensywna. Ludzie obdarzeni tą energią są silniejsi fizycznie, lecz są stosunkowo wolni i wolno się rozwijają. 
    
    Żółta: energia "żółtych" ma postać raczej magiczną, lewitacje, iluzje, zdolności "specjalne".
    
    Niebieska: typowo defensywna. Spora prędkość, umiejętność leczenia ran własnych oraz innych osób, mała siła ataku. 
    
    Ciemna: energia ta pochodzi z wielkiej nienawiści... Osoby obdarzone ciemną energią są przeważnie psychicznie chore lub mają ogromną urazę do czegoś... Stanowi największe zagrożenie dla świata gdyby nie to, że wybujają się wzajemnie. Do czasu... 
    
    Jasna/Biała: tą energią obdarzone zostały osoby pobożne, głęboko wierzące bądź praworządne... Przeciwieństwo ciemnej energii.
    
    Zielona: połączenie wszystkich typów energii z wyjątkiem ciemnej. Tylko nieliczni posiadają ten typ energii, jednakże jest organizacja składająca się z 6 osób... 
    
    Pożeracze: są to istoty żywiące się energią innych, pochłaniają też ciało swych ofiar. Walczą między sobą, są jak zwierzęta, rzadko który pożeracz osiąga wysoki poziom energetyczny, z powodu swojej natury i bratobójczych walk... 
    
    Są też inne, bardzo rzadkie typy energii, które nie muszą być tutaj przedstawiane.
    
    Wszystkie istoty energetyczne mogą pochłaniać energię swoich przeciwników, rosnąc jednocześnie w siłę. Mogą pochłaniać też ciała pokonanych wrogów, lecz zostało to uznane za przestępstwo i tylko istoty ciemnej energii jeśli mają ku temu okazję, pochłaniają ciała. 
    
    Ludzie nie posiadający żadnej energii zostali praktycznie niewolnikami istot energetycznych. Są traktowani jak ludzie niższej kategorii, ponieważ żaden człowiek nie zdobył mocy nie rodząc się od chociaż jednego rodzica pochodzącego od istot energetycznych. Do czasu... Cała historia zaczyna się w czasach dzisiejszych. Główny bohater osiągnął już pełnoletność. Jest to osoba, która nienawidzi istot energetycznych z powodu traktowania zwykłych ludzi. Chciałaby to zmienić, lecz nie ma jak... Pewnego dnia wracając ze szkoły z dwoma "kumplami" (w cudzysłowu z powodu tego, iż bohater jest osobą bardzo zamkniętą w sobie po ciężkich przeżyciach z wczesnego dzieciństwa, nie ma żadnych przyjaciół i nikomu nie ufa i nie potrafi zaufać) zauważa walkę... Istoty ciemnej energii oraz postaci energii zielonej. Obydwie istoty miały już bardzo wysoki poziom energetyczny oraz miały wysoki status w swych organizacjach. Istota energii ciemnej została pokonana, upada niedaleko głównego bohatera oraz jego kumpli. Stają w jednej linii, jeden
    za drugim, główny bohater na przedzie. W tym momencie wszyscy trzej zostają przebici bronią tej istoty. Chciał się uleczyć wchłaniając ich. Gdy istota ta próbuje pochłonąć bohatera i jego kolegów dzieje się coś niesamowitego: a mianowicie to bohater wraz z kolegami pochłonęli tę istotę mimo, że była potężna... Jeden z kumpli zyskał energię czerwoną, drugi zaś niebieską, główny bohater... Nie otrzymał żadnej energii(!) 
    
    Kilka tygodni później, gdy tamci szpanowali mocą, raczej jej namiastką, ich poziom był wręcz znikomy coś złego wisiało w powietrzu. Był to opad energii, istoty energetyczne i zwykli ludzie przeważnie ginęli, gdy byli bezpośrednio wystawieni na ten opad. Główny bohater niestety został na zewnątrz, był załamany tym, że on sam nie otrzymał żadnej mocy i jeszcze bardziej znienawidził istoty energetyczne, chciał w ten sposób się zabić. Gdy zaczął się opad, wyskoczyła pewna postać... Był to przywódca organizacji ciemnej energii, który chciał zapanować nad światem, stworzył specjalne urządzenie-skafander, które pozwalało mu wchłaniać energię z tej burzy. Wyśmiał głównego bohatera, że został na zewnątrz i go olał, wiedział że i tak umrze. Lecz niestety, wtedy pokazała się prawdziwa moc głównego bohatera. Opad oraz przepełniająca jego duszę nienawiść aktywowały ciemny typ energii u głównego bohatera. Jego poziom na czas opadu był znacznie potężniejszy niż u samego przywódcy organizacji... Poważnie go zranił, lecz nie zdążył zabić. Opad minął, tamten uciekł a główny bohater zyskał ciemną energię...

     

    Na razie tyle. Nie umiem rysować bo mam dysgrafię, poza tym nie można być dobrym we wszystkim :P Opis w wolnej chwili rozszerzę i zarzucę kilkoma konceptami.

  2. Miałem dziwny sen..

     

    Śniło mi się że wracam z pracy i na podwórku znalazłem rannego kociaka, a obok naczynie nieco większe od kieliszka z bliżej nieokreśloną substancją. Kociaka zgarnąłem do domu a po wypiciu owej substancji emanowałem jakąś dziwną, czarną energią a wokół mnie uderzały pioruny. Kiedy ostatni we mnie uderzył, obudziłem się.

  3. No właśnie, ma ktoś tak bez żadnego "wspomagania"? : d Podobno ludzie się szprycują pigułami żeby mieć chociaż namiastkę tego, co osoby z zaburzeniem ze "schizo" w nazwie. Ja w trakcie słuchania muzyki widzę obłe, jednokolorowe kształty otaczające ludzi. Co prawda rzadko, ale zauważyłem że mogę to wywołać pijąc na przykład bardzo mocną dużą kawę albo litr energetyka na raz.

  4. jak na sama myśl wstydzę się że muszę się tego uczyć tego co w podstawówce czy gimnazjum właściwie się nabywa

    Znam ten ból facet, za długo i za wcześnie żyłem w izolacji żeby to było normalne ale musisz uwierzyć że się da. Przede wszystkim Załatw sobie na sam początek jakieś warsztaty (w Wwie co roku są na przykład "jak żyć z ludźmi", na takie poszedłem ale był to warunek abym mógł uczęszczać na terapię indywidualną). I z tego co czytam dla Ciebie lepszym terapeutą będzie mężczyzna, skoro przy kobietach jesteś nieśmiały - nie dziwię się jak nie miałeś z żadną kontaktu.

  5. Trzyzet z tą terapia to nie do końca chciałem być na niej ale 2 dni przed wylądowałem na oddziale zamknietym

     

    Co nie zmienia to faktu że po leczeniu szpitalnym można ją kontynuować. Poza tym dla mnie leczenie szpitalne to forma poddania się, a właściwie pokazanie że nie ma się na tyle silnej woli, żeby walczyć samemu.

  6. Odizolowałeś się od ludzi, z tym, że Ty w starszym wieku ode mnie. Jeśli nie będziesz chciał iść do przodu - co okazałeś rezygnując z terapii i pójściem na łatwiznę to nie przewiduję dobrych rokowań. Mi pomogło od razu rzucenie się na głęboką wodę (warsztaty, leki, grupowa i indywidualna na raz). Z bardzo dobrym skutkiem zresztą.

  7. Mnie też zaczyna przyciskać ostatnio. Od prawie miesiąca wychodzę tylko do pracy. Zero jakichkolwiek znajomych. Tylko słońce na zewnątrz utrzymuje mnie przy dobrym samopoczuciu.. A w listopadzie to chyba znów się rozłożę :/

  8. A ile ich potrzebujesz? : d

     

    Jeden z takich, które najbardziej pamiętam to wysiadka na szczerym polu, po horyzont z jednej i drugiej strony szczerozłotego zboża odbijającego się we wschodzącym słońcu. O ile dobrze pamiętam miałem przekonać burmistrza żeby nie sprzedawał terenu pod cośtam. Dużo rozmawiałem z innymi, pamiętam jak skradałem się w nocy przy silosach na zboże podglądając jak właśnie burmistrz odbiera kasiorę "pod stołem". Na koniec goniło mnie kilkunastu chłopa z bronią palną ale udało się załatwić to i owo.

     

    Drugi z dziwnych snów to była bitwa. Brałem w niej czynny udział. Ale udziału nie brali sami ludzie... Były znacznie potworniejsze istoty, przed jedną większość snu uciekałem bo była całkowicie nietykalna, dopiero pod koniec ktoś ją ubił. Odjechałem wtedy opancerzonym TGV :lol:

  9. Ja mam dziwne sny. Każdy zaczyna się podróżą pociągiem, jak wysiadam na jakiejś stacji a kończy się kiedy do pociągu wsiadam. Jakbym podróżował bo bezkresie własnego umysłu. Robiłem różne rzeczy na postojach, były to różne dziwne rzeczy, jakbym miał jakieś sprawy do rozwiązania, za innym razem pociąg nie ruszał dalej dopóki czegoś nie załatwiłem. A teraz nie pamiętam swoich snów - ale tamte zawsze mnie dziwiły.

  10. Nie pracowałam jako terapeuta, ale jako psycholog-doradca. Szkołę psychoterapii dopiero rozpoczęłam. Pod sam koniec jest tzw. superwizja - terapia własna przyszłego terapeuty.

     

     

    A to w takim razie bardzo przepraszam :) Myslalem ze jestes terapeuta.

×