Witam.
W czym problem dokładnie ?
W tym iż nie potrafię sobie radzić z uczuciem miłości, nie mogę zapomnieć o kimś kto był mi bliski na tyle by się zakochać, chociaż strasznie się staram i zrobiłem przez to wiele głupot.
Obwiniam się że zepsułem sobie dzieciństwo (czas szkolny - gimnazjum, podstawówka) i że nie przeżyłem go tak jak powinienem, chociaż wiem że są tacy ludzie że pozazdrościliby mi mojego dzieciństwa, czasów szkolnych...
Mam w sobie dziwne uczucie jakby tęsknoty, a zarazem żalu...
Jak mogę sobie z tym poradzić ? Zaliczam się do jakiejś grupy Depresji ? Czy może coś innego ?
Czuje się strasznie samotny i tak naprawdę nie potrafię znaleźć sobie odpowiedniej osoby, ponieważ boje się że wróci mi szansa bycia z kimś kogo naprawdę kocham, a z niej nie skorzystam, bo będę miał już kogoś na kim prawdopodobnie mi będzie zależało.
Przez to właśnie tez poruszam przeszłość i dołuje się.
Mam dopiero 20 lat!
I mam takie banie dziwne ostatnio że boje się gdy to się skumuluje to oszaleje ;/
Gdy ktoś jest u mnie i mam z kim pogadać to jest ok, ale gdy zostaje sam to normalnie smutek mnie straszny ogarnia...
Wracają wspomnienia jakieś i się załamuję - nie mogę normalnie pracować.
Z góry dzięki za pomoc.
Pozdrawiam.