Skocz do zawartości
Nerwica.com

dapp91

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dapp91

  1. dapp91

    ot

    Może zapisz się na jakiś kurs językowy, kurs doszkalający, kurs tańca albo jakiś na którym jest dużo dziewczyn, jeśli nie masz pieniędzy to zawsze możesz poszukać kursów finansowanych z funduszy unijnych które są za darmo. Takie miejsca przychodzą mi do głowy, gdzie można poznać fajną dziewczynę. Wiesz w poszukiwaniu kobiety potrzebna jest też odrobina szczęścia, nie gwarantuję, że tam na pewno się trafi dziewczyna ale na pewno prawdopodobieństwo poznania jest dużo dużo większe niż siedzenie samemu w domu, bo to że zapuka do drzwi jakaś kobieta i rzuci się w ramiona sam wiesz, że to już kompletne science fiction.
  2. dapp91

    ot

    Udzielę Ci koleżeńskiej rady jako starszy i nieco bardziej doświadczony kolega, zrobisz z nią co będziesz chciał. Sympatia i w ogóle portale randkowe patrząc po sobie to tylko strata czasu, energii i niekiedy pieniędzy. Miałem przez kilka lat profile na najpopularniejszych portalach Sympatia, eDarling, mydwoje.pl, przeznaczeni.pl i nie powiem był jakiś odzew. Z niektórymi dziewczynami nawet doszło do spotkania w realu, ale tylko z jedną więcej się spotkałem niż jeden raz. Na portalach randkowych zarejestrowane są w 90 % specyficzne kobiety. Bardzo ciężko znaleźć fajną dziewczynę, nie zainteresowaną tylko seksem czy szukającą przygód, nie zakompleksioną przynajmniej nie patologicznie. Najbardziej normalne jak dla mnie można było znaleźć na przeznaczeni.pl - tyle że głównie tam były gorliwe katoliczki czyli seks i mieszkanie razem przed ślubem oczywiście kościelnym oraz wszelka antykoncepcja wykluczone. Więc jeśli Ci to nie przeszkadza możesz tam spróbować. Jednakże jeśli chce się szukać dziewczyny to patrząc po znajomych lepiej albo gdzieś w swoim bliższym otoczeniu (studia,szkoła, praca, kursy) albo zapoznanie poprzez wspólnych znajomych. By kogoś na stałe znaleźć przez portal randkowy trzeba mieć naprawdę szczęście porównywalne z trafieniem szóstki w totolotka.
  3. dapp91

    ot

    i wzajemnie :)
  4. dapp91

    ot

    To dobrze widzieć, że jest ktoś jeszcze kto ma takie podejście :) a tymczasem zdrowie wszystkich polskich singli :)
  5. dapp91

    ot

    Mam coś podobnego jak autor. Z tym, że jestem młodszy 7 lat, kończę właśnie studia - jedne z trudniejszych z dosyć dobrym wynikiem, inwestuję w różnorakie umiejętności przydatne w późniejszej karierze - kurs B2 z angielskiego "zwykłego" i angielskiego "specjalistycznego", umiejętności interpersonalne przydatne w pracy, praktyki nadobowiązkowe,samodzielnie też zacząłem też podszkalać swój niemiecki. Mimo wszystko w relacjach z kobietami jestem kompletnie jak dziecko we mgle. Nigdy nie byłem w związku, z pocałunków to tylko cmoknięcia w policzek na początek i koniec spotkania, chodziłem na randki, ale 90 % kończyła się na 1 razie. Nigdy też żadna kobieta nie okazała mi pierwsza zainteresowania, zawsze musiałem sam. Jestem po prostu patologicznie nieśmiały wobec kobiet, ponadto mam naturę samotnika. Teraz już nawet powoli godzę się z tym, że będę żył w samotności i świadomie nie podejmuję prób poznania bliżej kobiet, które mi się podobają. Nie mam gadane, jestem z natury małomówny i przy dłuższej wypowiedzi "zacinam się" i mówię nieskładnie.Nie mam żadnej konkretnej pasji lubię czytać książki historyczne, oglądać filmy i seriale, piłka nożna, i samochody to inne rzeczy, które lubię oglądać albo czytać o tym. W swoim środowisku jestem raczej milczkiem, rzadko się uśmiecham i mogę uchodzić przez to za nudziarza. Owszem tak jak dziś jest mi smutno, ze znowu Walentynki nie są moim świętem i być może nigdy nie będą, ale cóż taki już jestem, a zmieniać się nie mam ochoty. A życie w pojedynkę to jeden z minusów mojej natury.
  6. Lepszego scenariusza aby zabrać dziewczynę do domu pod pretekstem przekazania kluczy współlokatorowi, życie nie mogło Ci podsunąć, a samej przecież nie wypada jej zostawić A to sztandarowy przykład jak zepsuć taką okazję... W sumie po rzeczowym przedstawieniu jej Twojej sytuacji i wynikającego z niej problemu, sama powinna podsunąć kompromisowe rozwiązanie. Pokazałbyś się z dobrej strony, wszak nie zostawiasz kumpla w potrzebie a dwa, nie jej kosztem. Tymczasem w trakcie pierwszego spotkania, zostawiasz ją samą i znerwicowany pędzisz do kolegi. Raczej nie wykazałeś się atrakcyjnością ba, na pewno poczuła się zlekceważona. Z psychologii wiem, że efekt pierwszego wrażenia jest potężnym narzędziem w postrzeganiu innych i utrzymuje się przez pewien czas. Może ta zwłoka paradoksalnie wyjdzie Ci na dobre, bo zatrze niedoskonałości. Może daj jej i sobie ochłonąć, popracuj nad sobą, przemyśl czego od niej oczekujesz i czy warto się angażować. No wiesz ale zabierać ją ze spektaklu ? Poza tym nie było jak rzeczowo wyjaśniać więc nie wyjasniłym jej za bardzo. To nie była 1 a 3 randka więc nie 1 wrażenie wczesniej zrobiłem co najmniej dobre skoro entuzjastycznie się zgadzała na kolejne spotkanie. Powiem wam że już nic z tego nie będzie na dobre. Napisała do mnie dzisiaj ze jestem nieogarnięty. Ciągle robię to ze najpierw co jednego najpierw pisze, a potem drugiego innego , a ona nie lubi tej cechy u ludzi. Ja odpisałem że robie tak gdyż chce żyć w zgodzie z ludźmi na znajomosci z którymi mi zalezy i gdy z nimi sie pokłócę to zawsze szukam kompromisu bo ja nie chce aby sie oni gniewali na mnie i ja zebym sie nie gniewał. Ona na to że musi juz konczyć i leci i zebym narazie nie pisał do niej. Kurde tu chyba bez psychologa sie nie obejdzie i to jakiegos dobrego. Ja się nakrecam w sumie bez powodu na powaznie ze spina, a i tak kolejny raz pieprze sprawe. Musze jakoś nauczyć się luzu w relacjach z kobietami i podchodzenia do nich na chłodno bez spiny, bo całe swoje zycie przezyje bez kobiety u boku.
  7. a ja wiem o co jej biega, zwyczajnie, nie zrobiłes na niej żadnego wrażenia, niczym nie wyrózniłeś sie od inny facetów z którymi umawiała sie wczesniej, szczerze takie cieple kluchy trochę z Ciebie. Robisz tragedie ze odpisuje na wiadomości po kilkunastu minutach a pomyślałeś ze możne akurat sra albo kapie sie, depiluje nogi, suszy głowe i uj wie co jeszcze i jest to dla niej ważniejsze niz pisanie esków czy innych z Tobą, a jesli ma dlugie kudly to trochę sie schodzi. ..olej, nie pisz, nie dzwon i tyle odemnie w temacie..szukaj nastepnej może i jestem ale powinna z przyzwoitości napisać że nic z tego nie będzie,że zakończmy tą znajomość i wszystko jasne, a nie że zobaczymy i zwodzi mnie robiąc mi jakieś nadzieje.
  8. Tez nie wiem o co jej biega, a osaczać i łazić tam gdzie ona jej, nie mogę ani przyciskać bo to na jedno wyjdzie. Podobno faceci nigdy nie zrozumieją kobiet. Nie wiem ale chyba już mogę zacząć spisywać ją na straty Ehh 23 lata i ani 1 związku.
  9. dzisiaj pisałem z tą dziewczyną ogolnie rzecz ujmując nie była jakoś szczególnie zachwycona rozmową ze mną. Odpisywała po kilku, kilkunastu minutach. Zapytałem ją czy idzie do kina w piątek. Ona na to że nie wie bo ma sporo do nauki, ale jakoś akurat w sobotę idzie na otwartą imprezę i tu nauka nie przeszkadza. Ja w sumie juz skonczyłem zajęcia i pozałatwiałem wszystkie swoje sprawy wiec mógłbym wracać do siebie do rodzinnego domu. Z drugiej strony też chciałbym spotkać sie z tą dziewczyną, ale skoro ona mnie ma w dupie to i chyba ja powinienem odpuścić sobie i ewentualnie czekać aż jej sie odwidzi bo niewiadomo jakbym sie starał to od niej zalezy czy bedziemy dalej się spotykać czy nie.
  10. Wiem że spieprzyłem dokumentnie sprawę. Co sie stało już sie nie odstanie. Jednak moim motywem był strach przed tym współlokatorem i jego groźby że urządzi mi piekło, słychac było po nim że nie zartował. Jeszcze to że mieszkanie znajduje się niedaleko teatru i liczyłem że szybko to ogarnę i wrócę. Tutaj byłem między młotem i kowadłem co bym nie zrobił byłoby źle. To jest właśnie ta mega zaj*****a trudność zwłaszcza dla mnie osoby nieśmiałej szczególnie wobec kobiet ze muszę coś wykombinować, a potem przełamać sie w sobie, uderzyć i jeszcze oczarować ją - prawdziwa Mission Impossible Z drugiej strony już w swoim życiu miałem mega wpadkę na studiach, też wydawało się nie do przejścia, ale wygrzebałem się w nie najgorszym stylu.
  11. Powiedziałem jej krotko wtedy o co chodzi , a później wyjaśniłem dokładnie. Powiedziała ze rozumie i nie ma problemu. Od tej pory inicjatywe praktycznie miałem ja, ona odpowiadała mi na pytania i to prostymi zdaniami, prawie że nic nie zadawała swoich. Nic nie była wesoła, bez entuzjazmu. Wyglądało jakby jej nie zależało już. Nie wiem mam do niej zadzwonić w czwartek czy idzie na maraton filmowy (w piątek). Mam przeczucie że nic z tego spotkania nie będzie. Wcześniej entuzjastycznie zgadzała sie na spotkania nawet z tygodniowym wyprzedzeniem. Teraz kazała mi skontaktować sie ze mną dzien przed.
  12. Witam ! To mój pierwszy post na tym forum, w którym chyba otrzymam pomoc a przynajmniej jakieś dobrą radę z zewnątrz. Więc od początku. Mam 23 lata, jestem studentem jednego z cięższych kierunków i radzę sobie na nim nie najgorzej, pochodze z małego miasteczka we wschodniej Polski, teraz studiuję w średniej wielkości mieście wojewódzkim. moim kłopotem od najmłodszych lat jest nieśmiałość, poważna zwłaszcza wobec kobiet, nigdy nie podrywałem przynajmniej w realu zadnej dziewczyny. Zresztą do tej pory nie byłem nigdy w poważniejszym związku i jestem prawiczkiem. Jeśli już kogoś poszukiwałem to na portalach randkowych przez okres studiów, miałem kilka randek które zwykle kończyły się na pierwszej i ostatniej. Aż do ostatniej dziewczyny. W okolicach świąt wielkanocnych poznałem na jednym z portali pewną dziewczynę, której zdjęcie i opis na jej profilu zachęcił mnie do nawiązania kontaktu i tak od słowa do słowa zaczęliśmy kontaktować się najpierw przez gg potem przez fb aż pewnego dnia niedługo przed weekendem majowym zaproponowałem spotkanie po tym weekendzie, dziewczyna dała mi warunek zgodzi się jeśli zaproszę ją w jakiś oryginalny sposób. Wysłałem jej zaproszenie stylizowane na średniowieczny list (jedna z moich pasji jest historia). Dziewczyna sama przyznała że zaskoczyła ją taak forma nie spodziewała się tego, pochwaliła za kreatywność i zgodziła się na spotkanie. Pierwsze jak i drugie spotkanie nie były takie najgorsze sama dziewczyna na koniec mówiła że jest bardzo zadowolona z tych spotkań i chce spotykać sie dalej. Była to dobra wróżba gdyż jak pisałem prawie wszystkie dotychczasowe randki były pierwsze i ostatnie. Nie ukrywam ta dziewczyna zaczęła mi sie podobać i zacząłem zastanawiać się nad czyms więcej niz koleżeństwem. W międzyczasie zgubiłem jeden z kluczy od domu, na dodatek którego wyrobienie kopii kosztuje dosyć drogo i potrzebna jest karta która posiada właściciel mieszkania które wynajmuję. Który łagodnie rzecz ujmując nie był tym ucieszony . Teraz sytuacja, któa wiąże sie z tymi obiema sprawami. Umówiliśmy sie na tą trzecią randkę - miala byc w teatrze. Ja jako że z racji że nie było nikogo ze współlokatorów, zamknąłem przed tą randką mieszkanie na jedyny klucz jaki miałem od drugiego zamka. W międzyczasie do mieszkania wrócił współlokator, którego szczerze nie lubię, denerwuje mnie i nie utrzymuję z nim jakiegos szczególnego kontaktu. Nie wiedziałem nawet, że on nie ma tego drugiego klucza w czasie spektaklu zaczął wydzwaniać do mnie ja (miałem właczone wibracje i wyszedłem na korytarz). Powiedział, że on wrócił ma torby i nie będzie czekał na mnie do późna w nocy, ja mu odpowiedziałem że mam ważne spotkanie nie mogę wrócić i ze bardzo mi przykro, a on na to że jeśli tego nie zrobię to on potem zrobi mi w mieszkaniu takie piekło jakiego nie widziałem i ze nie da mi spokoju. Na to ja postanowiłem opuścić spektakl załatwić to jak najszybciej i spróbować wrócić (wiem była to najprawdopodobniej najgłupsza decyzja mojego zycia, ale cóż wtedy naprawdę mnie przestraszył tym piekłem trzeba było usłyszeć jego głos). Przeprosiłem dziewczynę krótko jej wyjaśniłem cicho o co chodzi i że wrócę. Załatwiłem co miałem załatwić wróciłem do teatru niestety dziewczyna się przesiadła w miejsca gdzie nie mogłem się dosiąść do niej. I tak nie mogłem się skupić na sztuce gdyz zacząłem się przejmować tym wszystkim. Po sztuce złapałem ta dziewczynę, jeszcze raz przeprosiłem spytałem się czy się nie gniewa (powiedziała że nie, ale była cały czas smutna zamyślona) i poszliśmy razem do lokalu. Tam ona już całkiem inaczej niż wcześniej bez entuzjazmu, uśmiechu na twarzy, odpowiadała tylko na moje pytania nic nie ciągnęła rozmowy, bardzo rzadko zadawała swoje. Już wiedziałem że nic dobrego ale żeby nie jątrzyć nie poruszałem tego tematu. Po tej randce nieudanej także nie pisała ni co mnie na fb, a niemalże codziennie pisaliśmy ze sobą. Postanowiłem napisac do niej i zapytać co się stało czy jest nadal obrażona o ten teatr i jeszcze raz ją przeprosić za to i wysłałem jej piosenkę na przeprosiny. Na to ona że fb to nie miejsce na takie pisanie, że jeśli chcę o tym pogadać to spotkajmy sie na mieście albo pogadajmy przez tel (ja nie lubię ani nie umiem przeprowadzać długich rozmów telefonicznych). Wiec spotkaliśmy sie na miescie. To była straszna gehenna dla mnie nie umiem rozmawiać o tak poważnych sprawach z osobą która słabo znam, zwłaszcza kobietą która mi się podoba. Jakos wydukałem z jąkaniem i zacinaniem się o co mi chodzi ona to zrozumiała i powiedziała ze trudno ze zyje sie dalej. Ja nie podejmowałem dalszej rozmowy na ten temat dalej rozmawialiśmy na mniej górnolotne tematy choć głównie znowu to ja ciągnąłem ta rozmowę bo ona wyłączała się z tego i odpowiadała mi na to jednym góra dwoma zdaniami i nie zadawała mi praktycznie żadnych pytań, a na pytanie dlaczego taka dziś nie jest rozmowna odpowiedziała, że jest padnięta bo wczoraj nad ranem poszła spać. Skończyliśmy dosyć szybko to spotkanie i zapytałem czy w nastepnym tygodniu miałaby mi ochote towarzyszyć na zakupach - odpowiedziała że jak będzie miała czas to tak i że odezwie sie do mnie. Nastepnego dnia nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale wysłałem do niej "samobójczego" maila, w którym napisałem, cos co moje silne emocje nie pozwalały mi powiedzieć na ostatnim spotkaniu ani czego nie powiedziałbym na przyszłym. Napisałem , że nie podobało mi się ostatnie spotkanie, że musiałem ciągnąć rozmowę, że jestem nieśmiały wobec kobiet i ze nigdy nie miałem dziewczyny, że ja z rozmów gg byłem prawdziwy tylko bez tej powloki nieśmiałości, że chciałbym kontynuować z nią znajomość. Ona na to mi odpisała nastepnego dnia że musi się nad wszysktim tym zastanowić i musze dac jej czas na to wszystko aby sobie przemyśleć. Ja jej że może i to jest dobry pomysł że mnie też to może pomóc, że mozemy zrobic sobie przerwę w kontakcie przez sesję. Ona odpowiedziała że ok jak będę juz gotowy, to niech napiszę i mozemy spróbować wszystkiego od nowa. Tak juz nie gadaliśmy od tygodnia, aż wczoraj rano przysłała mi zaproszenie na maraton filmowy, na który wybiera się sama. Ja postanowiłem do niej napisac wieczorem o co w tym wszystkim chodzi czy rzeczywiście idzie, ale widać jej jeszcze nie przeszło. Powiedziała że jak będzie mieć czas to pójdzie, a jak nie to nie. sama tez rozmowa się nie kleiła odpowiadała półsłówkami i nie zadawała swoich pytań na dodatek wyłaczyła się bez pozegnania. Sorry za taką przydługą opowieść, ale jak ktoś dotrwał jednak do końca to może wyrazi swoje zdanie na ten temat, jeśli ma na to ochotę. Czy jest sens ciągnąć dalej tą znajomość, wziąć się garść i po sesji uderzyc czy jednak dac sobie spokój na dobre i zapomnieć o tej dziewczynie ?? Powiem że to pierwszy raz mi się przydarzyło że dziewczyna naprawdę chciała kontaktu ze mną i entuzajstycznie podchodziła do tej znajomości (przynajmniej gdy pisaliśmy ze sobą i na pierwszych dwóch spotkaniach) i ona nadal mi się podoba i sam chciałbym mieć taką dziewczynę za partnerkę.
  13. dapp91

    dół

    nie nie mam obecnie fobii społecznej. Wobec facetów albo kobiet które mnie nie interesują nie jestem za bardzo nieśmiały gorzej jak chodzi o takie które mi się podobają.
  14. dapp91

    dół

    Kuzynek w tym wieku akurat z tej strony nie ma jedyna jaka jest to ma 14 lat, być może poderwę jakąś ale jak dużo wypiję bo jestem strasznie nieśmiały wobec dziewczyn i nie umiem podrywać, a studiować to studiuję.
  15. dapp91

    dół

    Mam doła a to bliskie depresji z tego powodu że nie potrafię znaleźć partnerki. Nie mogę o tym zapomnieć. Czuje się gorszy od innych co mają jakąś osobę u swojego boku jak choćby mojego kuzyna który jest o kilka miesięcy młodszy, ledwo skończył zawodówkę, a ma ładną i fajną dziewczynę, a ja ciągle jak kulą w płot.
  16. dapp91

    dół

    witam ! Jestem nowym użytkownikiem i chciałbym podzielić się z wami moim problemem. Otrzymałem nie dawno zaproszenie od kuzyna na wesele które odbędzie się na początku czerwca wraz z osobą towarzyszącą. No i właśnie tu jest problem 1. Nie mam swojej stałej partnerki ( w zasadzie to nawet zadnej) 2. Odbywa się to w okresie sesji letniej na studiach (jestem studentem i prawie wszystkie znajome mi dziewczyny też są studentkami) 3. Jestem dosyć nieśmiałą osobą i mało mam znajomych dziewczyn, a nawet z tymi którymi się znam to raczej nie tak dobrze aby poświęciły dla towarzyszenia mi naukę do sesji. Powiem jeszcze ze chciałbym bardzo udać się na to wesele tylko właśnie na drodze stoją mi te 3 problemy. A udanie się samemu na wesele jest chybionym pomysłem gdyż z płci przeciwnej w mniej więcej moim wieku (nie licząc osób towarzyszących) bedzie tylko siostra panny młodej ale ona ma już chłopaka więc za bardzo nie miałbym się z kim bawić. Upic sie i zapomnieć za bardzo też nie będę mógł bo bedzie moja matka a ona nienawidzi osób upijających sie więc wole nie mysleć jakby to się skończyło a więc pozostałoby mi siedzieć za stołem i zanudzać się na śmierć i patrzeć z zazdrością na pary bawiace się na parkiecie. zrezygnować z tego też mi będzie przykro i też zacznę się dołować że przez to że nie mam partnerki jestem gorszy i że przez taki drobiazg nie poszedłem na wesele. Właśnie ta myśl o partnerce na wesele nie daje mi spokoju. Co byście zrobili na moim miejscu? Moze tu jest jakas dziewczyna co mogłaby się wybrać ze mną na wesele ( jak tak to mam 20 lat, mieszkam w Lublinie, mam 176 cm wzrostu)
×