Skocz do zawartości
Nerwica.com

killer1983

Użytkownik
  • Postów

    58
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez killer1983

  1. witaj! Moje myśli zaatakowały mnie rok po narodzeniu córci. Dramat nie do zniesienia. Myśli dotyczyły skrzywdzenia córci, dokładnie pedofilii i molestowania. Cały koszmar dopełniało podniecenie. Wkręciłam się na dobre. Wyłam całymi dniami, chudłam i zadręczałam się. Dałam radę przy pomocy psychologa i męża. Myśli zmieniły swoje nasilenie. Nie ma już ich tak dużo, a przynajmniej udało mi się je lekceważyć co nie jest łatwe. Została masa wyrzutów sumienia i tego chyba nigdy się nie pozbędę. Uczęszczam na terapię. Co dalej, nie wiem, ale wiem jedno mam dla kogo żyć i muszę dać radę. Marzę o drugim dziecku, ale boję się że to wszystko wróci... Trzymam za Was kciuki. Szczęśliwego rozwiązania.
  2. dlaczego terapia jest taka ciężka? Udało mi się umówić na I spotkanie z psychoterapeutą. Wszędzie czytam że terapia jest bardzo ciężka i wymaga wytrwałości. Dlaczego? O czym się mówi na terapii? Czy są rzeczy które nas mogą ranić?
  3. Tak, masz rację, korzystanie z tego forum czasem utrudnia walkę z chorobą, szczególnie jak wszędzie mówią i piszą, że natręctwa nigdy nie są realizowane, a tu nagle wypowiedź: .No i co teraz ja mam myśleć?
  4. Witaj Moniko1974, właśnie czekam na termin, może rzeczywiści esie uda. Czy Ty jesteś po terapii? W trakcie? Napisz mi czego dotyczyły Twoje natręctwa? Co Ci mówił terapeuta? Ja naprawdę czuję się jak wariatka (bo przy tych myślach nie można czuć się inaczej). Jeszcze boję się tych myśli, niestety. Szczególnie tych które dotyczą krzywdy wobec najbliższych (tu mam na myśli pedofilię) i choroby psychicznej. Wiadomo mi, że natręctwa nie są realizowane, bo to tylko wytwór nerwicy , myśli, ale znalazłam na tym forum 2 przypadki (myśli dotyczyły krzywdy wobec dzieci), że w trakcie ataku, tata np. złapał córcię za szyję (po czym oczywiście szybko ją puścił i załamał się), w innym przypadku matka położyła poduszkę na twarzy dziecka (po czym oczywiście też się załamała). I jak tu się nie bać???? Ja wytrzymuję już 9 m-cy i jest duża poprawa, ale po takich informacjach człowiek tez załamuje się, mimo że nad życie kocham swoją córcię. Ja juz na sama mysl o tym trzęsę się cała. Jak chcesz to pisz na pocztę. POZDRAWIAM
  5. izaak17 - natręctwa mogą się zrealizować? Co masz na myśli?
  6. Nie mam możliwości zapisania się na razie na terapię (praca koliduje z terminami). Wiem że kontakt mailowy to nie terapia, dlatego szukam terapeuty z którym będę mogła pracować. Niestety Ci co nie mają kasy i możliwości skorzystania z terapii, skazani są na cierpienie jak widać.
  7. Kurcze wyrzuty sumienia mnie zżerają. W dodatku nie mogę na razie podjąć terapii z różnych względów, a tak mi zależy na tym by w końcu się rozprawić z tym dziadostwem i zacząć cieszyć się życiem jak kiedyś. Co z tego, że wiem, że to tylko myśli, że to tylko ukryte emocje, i że nic złego nie zrobię swemu dziecku (MÓJ SKARB... i znowu łzy). Co z tego że wiem że nie jestem chora psychicznie (non stop powtarza mi to psycholog i mówi że mam się tym nie martwić, z którym mam kontakt mailowy, który mi już i tak dużo pomógł, a teraz zamierzam się z nim spotkać mimo że mieszka ode mnie 400km). Co z tego, że udaje mi się ignorować te myśli całkiem nieźle i jest duża poprawa... Co z tego że wszyscy mówią mi, że jestem normalna, jak czuję się jak wariatka (bo jak tu się tak nie czuć jak ma się takie okropne myśli). Ja po prostu boję się tej przypadłości, na którą cierpimy tu wszyscy. Boję się że rozpadnie mi się rodzina, że skończę w jakimś wariatkowie, że stracę najbliższych, że jestem nienormalna. Codziennie przepraszam męża i córcię (która i tak nie wie co się ze mną dzieje, bo niedługo dopiero skończy 2 latka) za to że mnie to dopadło, że musi znosić moje nastroje. Nawet mówię mu (a bardzo go kocham), że zrozumiem jeśli odejdzie (za co on mnie opieprza cały czas i wybija mi to z głowy), że poświęcę swoją miłość do niego żeby się tylko nie męczył i był szczęśliwy. Mam wyrzuty sumienia w stosunku do najbliższych, do współpracowników, do ludzi których wspieram w pracy i doradzam (z zawodu jestem pedagogiem i pracuję z ofiarami przemocy). JAK JA MAM ŻYĆ JAK SAMA MAM PROBLEM?
  8. czy ktoś mnie poprostu wesprze, pocieszy??? Kurcze wyrzuty sumienia mnie zżerają. W dodatku nie mogę na razie podjąć terapii z różnych względów, a tak mi zależy na tym by w końcu się rozprawić z tym dziadostwem i zacząć cieszyć się życiem jak kiedyś. Co z tego, że wiem, że to tylko myśli, że to tylko ukryte emocje, i że nic złego nie zrobię swemu dziecku (MÓJ SKARB... i znowu łzy). Co z tego że wiem że nie jestem chora psychicznie (non stop powtarza mi to psycholog i mówi że mam się tym nie martwić, z którym mam kontakt mailowy, który mi już i tak dużo pomógł, a teraz zamierzam się z nim spotkać mimo że mieszka ode mnie 400km). Co z tego, że udaje mi się ignorować te myśli całkiem nieźle i jest duża poprawa... Co z tego że wszyscy mówią mi, że jestem normalna, jak czuję się jak wariatka (bo jak tu się tak nie czuć jak ma się takie okropne myśli). Ja po prostu boję się tej przypadłości, na którą cierpimy tu wszyscy. Boję się że rozpadnie mi się rodzina, że skończę w jakimś wariatkowie, że stracę najbliższych, że jestem nienormalna. Codziennie przepraszam męża i córcię (która i tak nie wie co się ze mną dzieje, bo niedługo dopiero skończy 2 latka) za to że mnie to dopadło, że musi znosić moje nastroje. Nawet mówię mu (a bardzo go kocham), że zrozumiem jeśli odejdzie (za co on mnie opieprza cały czas i wybija mi to z głowy), że poświęcę swoją miłość do niego żeby się tylko nie męczył i był szczęśliwy. Mam wyrzuty sumienia w stosunku do najbliższych, do współpracowników, do ludzi których wspieram w pracy i doradzam (z zawodu jestem pedagogiem i pracuję z ofiarami przemocy). JAK JA MAM ŻYĆ JAK SAMA MAM PROBLEM?
  9. Singer, przeczytaj sobie moje posty. Ja miałam myśli o krzywdzie w stosunku do swojej córci. Udaje mi się je lekceważyć i jest coraz lepiej bo wiem że to absurd. Mój psycholog powiedział że na pewno jej krzywdy nie zrobię, a to są tylko ukryte emocje które w tak podły sposób manifestują się pod postacią natrętnych myśli. Napisz co u Ciebie?
  10. Może ktoś mi odpowiedzieć co oznacza godzina w prawym górnym rogu (zaznaczona przy poście). To jest godzina pisanego posta? Chodzi mi tylko o to, aby coś sprawdzić, ponieważ przy moim dzisiejszym poście zaznaczona jest godz. 6.37, a ja posta pisałam po 8. To taka sprawa techniczna...
  11. Nadal szukam specjalisty. Czekam na odpowiedź od Pani psychoterapeutki. Kurcze mam taka pracę że ciężko mi zgrać terminami. Pracuję w systemie równoważnym, na zmiany a psycholodzy zwykle mają stały termin spotkań. Kurcze jak ja się boję choroby psychicznej (mimo że już dwóch psychologów mi powiedziało że chora psychicznie nie jestem i choroba ta mi nie grozi), że przez te dziadostwo stracę najbliższych. Koszmar. Jak to jest z tymi chorobami psychicznymi? Są jakieś wytyczne żeby zachorować? Jakieś przedziały wiekowe? Wiem że każdy z nas może to mieć, tak jak inną chorobę, ale skoro mi mówią że mi to nie grozi to o co chodzi? Wiek ma znaczenie? A może fakt że mam nerwicę? Ktoś coś wie na ten temat?
  12. czy ktoś tak ma? Jednym z moich natręctw jest myśl, że może to co wydarzyło się kiedyś (jestem pewna na 100% że tak było), może jednak się nie wydarzyło. Lub odwrotnie, że może zrobiłam jakąś straszną rzecz o której nie pamiętam. Kurcze wkurzające to jest.
  13. Znam ten ból. U mnie dochodzą wyrzuty sumienia i wtedy to już masakra.
  14. Witaj softy_girl. Ja miałam tak z moją ukochaną córcią (natręctwa pedofilskie) to dopiero daje w kość. Na szczęście udaje mi się to lekceważyć i jest dużo lepiej. Byłam kłębkiem nerwów, płakałam całymi dniami i zadręczałam się, dopóki nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Teraz dzięki pomocy psychologa, który wytłumaczył mi, że na pewno nic złego córci nie zrobię, a to są tylko ukryte emocje które w taki okropny sposób się manifestują, bo tu znalazły swoje swoje ujście. Psycholog mówi to co wszyscy, że należy te myśli lekceważyć (a jest to bardzo trudne) ale jak się uda raz i drugi to potem jest dużo łatwiej. POZDRAWIAM
  15. Dziękuję Wam za słowa wsparcia. Szukam dobrego fachowca od tych dolegliwości bo chce znowu cieszyć się małżeństwem i macierzyństwem jak kiedyś. Mam cudowną córcię i wspaniałego męża i do szczęścia nic mi więcej nie trzeba, ale przez te cholerstwo jest nieznośnie. Najgorsze jest to że nie dość że mam i tak niską samoocenę to przez te myśli spada ona do zera. Obwiniam siebie za wszystko. Mam fajną pracę (pracuję z ofiarami przemocy domowej) w której się spełniam, współpracownicy, klientki mnie chwalą a ja mam oczywiście wyrzuty sumienia z powodu swojej nerwicy, że może powinnam zmienić pracę no bo jak mogę wspierać innych i im pomagać jak sama mam problemy. POZDRAWIAM WAS SERDECZNIE
  16. Mianowicie, odbyłam kilka porad internetowych (miały formę psychoterapiii) u Pana Dariusza Rudasia (z Krakowa). Bardzo mi one pomogły, aczkolwiek Pan psycholog powiedział że wskazaniem byłoby odbycie psychoterapii ,,oko w oko" ze specjalistą abym mogła przepracować swoje problemy (przez internet nie da się). Rozpoznał u mnie zaburzenia emocji (natrętne myśli i lęki). Prawdopodobnie przyczyna leży w moich relacjach z moją mamą, do której mam dużo żalu. Chciałabym być znowu szczęśliwa, odzyskać radość życia. Chcę to zrobić dla siebie i dla moich Skarbów, czyli dla męża i córci. Są całym moim życiem. Na dzień dzisiejszy i tak jest o wiele lepiej. Najgorszy był początek (zaczęło się w styczniu tego roku) kiedy nie widziałam co się dzieje. Moje natrętne myśli i lęki trafiły w moją ukochana córcię a następnie cudownego męża (myśli o pedofilii, innej orientacji i chorobie psychicznej, zrobieniu krzywdy najbliższym a teraz inne cholerstwo). Jeszcze pół roku temu postukałabym się w głowę gdyby ktoś mi powiedział że będę miała taką sytuację. Byłam bardzo szczęśliwa. Cudowny mąż, jeszcze cudowniejsza córcia (nasze oczko w głowie). W jeden dzień moje życie zmieniło się w piekło na ziemi. Dzisiaj jest już czyściec;-) Ale przeraża mnie to wszystko, a wyrzuty sumienia są najgorsze. Na szczęście nauczyłam się lekceważyć te myśli, aczkolwiek potrafią być dokuczliwe.
  17. Ok :-) Trochę skoryguję swoją wcześniejszą wypowiedź: Może inaczej, wiem że myśli typu ,,zrób to i to bo inaczej stanie się coś złego" nie są prawdziwe, więc udało mi się to olać (za przeproszeniem) i tego nie robię i nie rusza mnie to. Bardziej wygląda to tak, jakbym miała zrobić coś, z powodu czego mam ogromne wyrzuty sumienia i tu pojawia się lęk z obawy, że może ulegnę. W ogóle moje natręctwa są związane chyba z moją niską samooceną (dzięki mojej mamie) i wyrzutami sumienia. Trafiają w moje ukochane i najbliższe osoby i dają w kość.
  18. Monika1974, kim jesteś że tak spytam? Widzę na tym forum jak wielu osobom doradzasz i wspierasz.
  19. Czasami czytałam że ktoś ma myśli homoseksualne bo kiedyś jako dzieciak bawił się w to lub próbował jak to jest. Dzisiaj przejawia się to pod postacią natręctw. Ja na przykład mam czasami myśli ,,zrób to i to" (tutaj jest sytuacja z dzieciństwa której bardzo się wstydzę i mam ogromne wyrzuty sumienia z tego powodu) bo inaczej stanie się coś złego. Wiem, że tego nie zrobię, ale sama myśl o tym przyprawia mnie o straszny lęk że mogłabym znowu to zrobić. -- 18 sie 2011, 08:16 -- Aha, i muszę przyznać że mechanizm jest zawsze dokładnie ten sam przy każdym natręctwie - niesamowity lęk, zdenerwowanie, niepewność czy przypadkiem nie ulegnę i wściekłość na siebie.
  20. czy natręctwa mogą być demonami przeszłości? Czy trafiają się u Was natręctwa które są jakby demonami przeszłości? Tzn. robiliście coś kiedyś czego bardzo się wstydzicie i z powodu czego macie wyrzuty sumienia a dzisiaj przejawia się to pod postacią natręctw?
  21. Oj tak, w moim przypadku media potęgują moją nerwicę. Jak tylko usłyszę o jakimś morderstwie, pedofilii, innej orientacji, chorobie psychicznej (tego dotyczą moje natręctwa) to zaczyna się jazda na nowo. Aczkolwiek, coraz lepiej udaje mi się olewać moje myśli i jest o niebo...a może dwa nieba lepiej:-) POZDRAWIAM
  22. Czy Ktoś korzystał z pomocy specjalistów ośrodka INTEGRA w Białymstoku? Proszę o opinie.
  23. Dziękuję Wam bardzo. Rzeczywiście praca jako wykonuję to moja pasja. Zawsze traktuję ludzi delikatnie, jetem empatyczna w stosunku do nich. Nie znoszę jak ktoś traktuje innych jak rzecz, wyśmiewa jego poglądy, odmienność. Obstaję za słabszymi. Tak już mam. Stąd pewnie moje wyrzuty sumienia w stosunku do innych... -- 10 wrz 2011, 13:04 -- Możecie napisać w jakich zawodach pracujecie? Czy Wasza nn przeszkadza Wam w pracy? Czy nie czujecie się przez nn mniej kompetentni? Ja w swojej pracy mam styczność z osobami chorobami psychicznie i to jest fajne doświadczenie. Ostatnio pisałam pozew pani chorej na schizofrenię, przychodzi do mnie klientka, której mąż choruje na psychozę, pomagam jej wspieram. Powiedziała, że jak będzie miała przyjść po jakieś wsparcie i pomoc to tylko do mnie. Miłe to, ale ja mam wobec nich takie wyrzuty (mimo, że chora psychicznie nie jestem o czym zapewnia mnie psycholog i każe mi przestać się tym martwić) przez tę nerwicę.
  24. Mój problem polega na tym, że wyrzuty sumienia sprawiają iż nie czuję się kompetentna w swojej pracy z powodu nn. Pracuję z ludźmi (ofiary przemocy domowej), wspieram ich, doradzam, pomagam rozwiązywać różne problemy. W pracy mnie chwalą za zaangażowanie i odwagę, a tu klops. No bo jak mogę doradzać innym jak sama mam problemy. Fakt radzę sobie teraz z nn całkiem nieźle. Mój psycholog powiedział: nie jest Pani chora psychicznie!!! A ja i tak mam wyrzuty sumienia i zastanawiam się czy nie zmienić pracy. Masakra.
  25. fish-ha, Moje relacje z mamą chyba nigdy nie były dobre...tzn. kiedyś myślałam że jest inaczej. Moja mam była dla mnie oczkiem w głowie. Modliłam się o nią w każdej modlitwie, drżałam o jej zdrowie, płakałam jak się do mnie nie odzywała. Potem zawiodłam się na niej bardzo, ponieważ okazała się inną osobą niż mi się wydawało. Dzisiaj nadal mieszkamy razem i choćbym chciała żeby było dobrze, to jakoś się nie udaje. Może nie ,,drzemy kotów" codziennie, ale drażni mnie często. Moja mama lubi się wtrącać, krytykowała mnie całe życie, obrażała się jak mówiłam co myślę, jak robię coś po swojemu. Mam do niej dużo żalu, którego nie mogę się pozbyć. Nie potrafię olać jej zachowań, które wielokrotnie wzbudzają we mnie poczucie winy. Mój psychoterapeuta powiedział, że moje natrętne myśli i odczucia są wynikiem związku symbiotycznego z moją mamą.
×