Skocz do zawartości
Nerwica.com

michal33

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez michal33

  1. michal33

    Depresja a praca

    Ja mam przyjemna robote, ludzie OK, wiec czujes ie tu dobrze. Powiem nawet, ze odpoczywam i relaksuje sie w pracy. I jeszcze mi za to placa niemale pieniadze. Nie wiem, co bym zrobil, gdybym bal sie pracy lub jej nienawidzil. Wspolczyuje tym, ktorzy zle sie tam czuja.
  2. Zadna zemsta i zadne pretensje Rozo :). O Twoich dziadkach oczywiscie przeczytalem i jestem dla nich pelen podziwu. O tym wlasnie pisze - dlaczego taka milosc zdarza sie tak rzadko? Czy ona sie przydarza tylko wybrancom, czy mozna jej sie nauczyc, powiedzmy - wypracowac? Wydaje mi sie, ze przywiazujemy zbyt wielka wage do przypadku i szczescia. A moze Twoi dziadkowie codziennie walczyli o te milosc, bo nie bylo im to dane za darmo? Moze to tylko i wylacznie rezultat ich zachowania: wzajemnego szacunku, pozadania, przyjazni, checi sprawiania chobcy najmniejsze przyjemnosci wspolmalzonkowi, odpowiewdzialnosci itp. I tak im zostalo do ostatnich dni. Po prostu oboje chcieli sie tak kochac i robili wszystko, by to uczucie pielegnowac w sobie. Tak samo dzieci. Jezeli kochaja rodzicow, to opiekowanie sie nimi na starosc jest tylko tego pieknym wyrazem, dowodem, a nie obowiazkiem. To wszystko zalezy od tego, czy nauczymy je kochac i - co chyba wazniejsze - jaki damy przyklad.
  3. Roza, a po co do hispicjum czy domu starcow? Dzeciaki beda sobie jeszcze zawracac glowe w swieta, zeby Cie odwiedzic. Eutanazja - i nie ma problemu. Zepsulas sie - si ju lejter
  4. Samemu byloby inaczej, ale czy latwiej? A ze ktos mowi: nie marudz, wez sie w garsc, to wcale nie znaczy, ze nie kocha. Inna rzecz, ze prawdziwa milosc to rzadziutkie zjawisko... Jest zauroczenie, przyzwyczajenie, odpowiedzielnosc, ale wcale niekoniecznie milosc. Mam na mysli taka prawdziwa, idealna, ktora ?nie szuka swego, nie unosi sie gniewem itp" . Dlatego, moim zdaniem, tak wazna jest przyjazn i szacunek w zwiazku.
  5. Nie odkryje prochu, jak powiem, ze kazdy jest mniejszym lub wiekszym egoista. To wynika niejako z natury czlowieka. Dlatego - chociaz mam wiele zalu i pretensji do zony o brak szacunku i zrozumienia - momentami ja rozumiem, bo i ona walczy o swoje marzenia. Robi to nieudolnie, poniekad moi kosztem, ale widocznie nie zna innego sposobu. Odsuwa problem, nie podejmuje trudu poznania tej choroby, idzie na skroty - to wszystko prawda. Ale moze to reakcja obronna? Moze nie ma odwagi i sil zmierzyc sie z moja choroba? Sam juz nie wiem... Sa takie dni, ze jest mi jej naprawde szkoda. Moze oczekujemy od naszych najblizszych zbyt wiele? Moze jestesmy przewrazliwieni na tym punkcie? A moze zupelnie sie myle... Moze trzeba bylo sie juz dawno rozstac...
  6. Chyba Cie musimy zlustrowac... Dokladnie i ze szczegolami
  7. maiev przed Toba nic sie nie ukryje pozdrawiam
  8. o nie nie, musze Wam jeszcze troche pobiadolic. Tak szybko sie mnie nie pozbedziecie witaj kawa ponownie
  9. Tez bylem zakochany po uszy, swiata poza nia nie widzialem. Planowalismy slub, marzylismy o malym, ale wlasnym domku. Byla moim najlepszym przyjacielem, interesowaly nas te same klimaty Na dodatek byla naparwde atrakcyjna. Ktoregos dnia zakomunikowala, ze odchodzi, bo poznala innego. Myslalem ze oszaleje. Nie spalem, nie jadlem, otaczala mnie totalna pustka. Zycie stracilo sens. Poczulem sie nie tylko osamotniony, ale i zdradzony, oszukany. Bolalo bardzo. Przeszlo jak reka odjal po prawie 2 latach. Dzis nasze stosunki sa poprawne, nie czuje urazy, ale tez nie darze jej jakims specjalnym uczuciem. To ona ma problem, bo widze w jej oczach zal. Pewnie nie uklada jej sie w malzenstwie i mysli sobie, ze wtedy popelnila blad. Nie powiem, daje mi to pewna satysfakcje. paskudny jestem.... Zgadzam sie z przedmowcami. bedzie dobrze, bol minie. Zobaczysz! Trzmaj sie!!!!
  10. Obiecuje, ze jak nastepnym razem wpadne na pomysl zrobienia sobie urlopu od forum, to wczesniej o tym zamelduje . Ale to mile, ze tyle osob zauwazulo moje znikniecie. Dzieki za pamiec...
  11. Zapuscilem brode, wiec problem na jakis czas zniknal . Ale jak poczytalem, ze ludzie biegaja i strzelaja to znow sie pogorszylo. A ponoc forum mialo pomagac hihihihi
  12. Ludzie, popadne zaraz w depresje! Zastanawiacie sie jaki sport jest najlepszy, biegacie od rana, tanczycie, koniki, pieski itp itd, a ja nie mam sily sie ogolic rano... Chyba musze isc do psychiatry
  13. Dziekuje za to powitanie Zniknalem na jakis czas, ale wracam pelen optymizmu i energii, zdystansowany do wielu problemow. Oby tego dobrego nastroju wystarczylo mi na dluzszy czas i oby udzielil sie on takze Tobie i wszystkim forumowiczom. Goraco pozdrawiam!
  14. Oczekiwane przez kogo? A moze to po prostu forma samoobrony przed przezywaniem emocji?
  15. Byc moze my chorzy wyolbrzymiamy jednak nasze klopoty w zwiazkach, doszukujac sie przyczyny w naszych dolegliwosciach. Z moich obserwacji wynika bowiem, ze prawie kazdy ma wieksze lub mniejsze problemy w malzenstwie. Jest to wiec problem bardziej ogolny. Co nie znaczy, ze mamy sie temu poddawac i nie walczyc o szacunek, zrozumienie przez partnera. Wydaje mi sie, ze zawsze znajdzie sie jakis powod nieudanego malzenstwa. Dlatego przestalem sie martwic tym, ze zona ma ciegle pretensje o moje zniechecenie do zycia. Pewnie gdybym byl zdrowy denerwowaloby ja to, ze zamiast piec z nia ciasto wole ogladac mecze
  16. Rozumiem Cie doskonale Ina. A co do proby - moze to zbyt idealistyczne podejscie do zycia, ale wierze, ze milosc moze wszystko przezwyciezyc. Bedzie dobrze :)
  17. Czesc takjakos! Tez bylem jeszcze dwa lata temu normalny , jak chyba kazdy z nas... Teraz jest gorzej, ale mam nadzieje, ze to chwilowy stan. A poki co - jecze sobie co jakis czas i pomaga! Pozdrawiam
  18. michal33

    Życie po życiu

    To ci heca - a ja myslelem, ze juz koncoweczka Ania - radosc przedwczesna, czytaj dwa posty wyzej
  19. michal33

    Życie po życiu

    Telewizja klamie (klamala tez 25 lat temu, 13 grudnia1981 roku - bylem mlody, ale pamietam) A powaznie - ciekawa teoria, ktora - po ludzku - ma sens. Czyli idac tym tropem: im gorzej tutaj, tym blizej fajrantu? Czyli jestem tu ostatni raz Chyba, ze Bog tego nie widzi...
  20. michal33

    Życie po życiu

    Ponoc Bog nie ocenia i nie potepia. To my, stajac w Jego obecnosci (w obecnosci nieskonczonego Dobra i Milosci) sami stwierdzamy, ze nie jestesmy hmm... godni przejsci do nieba. Tak nas obezwladnia ta Milosc, ze nawet nie mamy sily i mozliwosci oszukac siebie, ze zaslugujemy na cos lepszego. Mysle, ze problem samobojcow plaga na tym, ze przeszli na tamta strone za wczesnie. Powinni czekac na swoj czas. Ale czy tak jest naprawde?
  21. michal33

    Życie po życiu

    Gdyby nie „druga strony" zycie (i zwiazane z tym cierpienie, poswiecenie itp) dla wielu pewnie nie mialoby sensu. Dla mnie jest to nadzieja na cos lepszego. Niestety, zauwazylem ostatnio, ze... teskno mi za TYM CZYMS...
  22. michal33

    Życie po życiu

    Zart z zyciem po zyciu? Moze... Kiedys sie dowiemy...
  23. michal33

    Życie po życiu

    Bedziesz sie zamartwiac, ze nic nie ma
×