Cześć, witam wszystkich forumowiczów.
Mam 19 lat. W zasadzie to od zawsze borykam się z samotnością i jest mi z tym umiarkowanie dobrze - jestem do tego przyzwyczajony. Nie jestem atrakcyjny i interesujący, dlatego wszelkie moje próby nawiązania kontaktów kończyły się olewaniem i wręcz spławianiem z drugiej strony. Mam raczej mało interesujące zainteresowania - filozofia, polityka, matematyka, fizyka i lubię dyskutować o rzeczach in abstracto, kompletnie niepraktycznych. Lubię czytać książki, ale głównie te bez fabuły, bo mam kiepską wyobraźnię i wolę te pełne konkretów - bardziej naukowe, popularnonaukowe czy publicystyczne. Jestem też typem osoby oziębłej, a wiadomo - kto by chciał być w związku z osobą, która daje wystarczająco dużo ciepła i rozmawia o nudnych rzeczach wyjętych z kosmosu... Tak więc nigdy nie byłem brany poważnie i się temu nie dziwię. Nie wiem, czy to normalne, wszak wiele osób zakochuje się w osobach z telewizji czy książek, ale od dłuższego czasu jestem zakochany w osobie, która istnieje tylko w mojej głowie... i jej właśnie poświęcam wiele czasu w moich myślach. Ten stan się od dłuższego czasu pogłębia. Zawsze byłem człowiek ospałym i pozbawionym energii, dlatego też moich rodziców nie dziwi, że wolny czas często spędzam leżąc albo po prostu śpiąc - chociaż jak widać nie w zmęczeniu tkwi problem... Czuję się kompletnie odrealniony i niepasujący do świata rzeczywistego. Nie wiem, co robić. Może ktoś się z czymś takim spotkał i miałby na to parę słów...
ignismortis