Skocz do zawartości
Nerwica.com

ignismortis

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ignismortis

  1. Witam ponownie. Na razie wciąż jestem sam i póki co staram się pogłebiąć swoje zainteresowania, natomiast nie myślę już o "niej" - ten problem jest już tylko wspomnieniem, aczkolwiek dziwnym i zostawiającym pewne rysy. Ze specjalistą się nie konsultowałem. Postarałem się zanalizować samego siebie i, zagłębiając się we własne ja, jeszcze raz wyłapać wszystkie przyczyny, skutki i zdarzenia, które sprowadziły mnie do tego. Tak samo jak wmówiłem sobie tę osobę, tak też rozwiązałem ten problem - przekonując samego siebie, że jest to tylko iluzja. Udało się. Dzięki.
  2. Nie twierdzę, że psychotropy to mózgotrzepy, nawet wyróżniłem w swoim zdaniu dwie grupy leków, jeśli zanalizujesz to zdanie jeszcze raz :) - po prostu chcę obejść się w sposób możliwie jak najmniej farmakologiczny. Co do "siły" tego związku... ciężko mi ocenić, jeśli jestem czymś zajęty, to nie myślę o tym i daję radę funkcjonować, w przeciwnym wypadku nie mam siły robić cokolwiek... wiem, że to głupio brzmi, ale cóż. ignismortis
  3. Dzięki za odpowiedzi. Tak, jest to rodzaj postawy ochronnej. Właściwie, to bym rzekł, iż to ekspresja moich wysokich skłonności autoprezentacyjnych - kreowania wizerunku własnej osoby innej niż jest to w rzeczywistości - a więc odpowiedzialnej, troskliwej, dorosłej itp... niska samoocena, brak pewności siebie oraz defetyzm tylko w tym pomaga, jeśli nie współtworzy tego wszystkiego... Samo nazwanie problemu niestety nie przybliża mnie do pozbycia się tej sytuacji. Żadnych lekarstw, tym bardziej otępiających, nie zamierzam brać i konsultacje z psychiatrą traktuję jako ostateczność... ignismortis
  4. Nigdy nie byłem na żadnej terapii ani u psychologa.
  5. Cześć, witam wszystkich forumowiczów. Mam 19 lat. W zasadzie to od zawsze borykam się z samotnością i jest mi z tym umiarkowanie dobrze - jestem do tego przyzwyczajony. Nie jestem atrakcyjny i interesujący, dlatego wszelkie moje próby nawiązania kontaktów kończyły się olewaniem i wręcz spławianiem z drugiej strony. Mam raczej mało interesujące zainteresowania - filozofia, polityka, matematyka, fizyka i lubię dyskutować o rzeczach in abstracto, kompletnie niepraktycznych. Lubię czytać książki, ale głównie te bez fabuły, bo mam kiepską wyobraźnię i wolę te pełne konkretów - bardziej naukowe, popularnonaukowe czy publicystyczne. Jestem też typem osoby oziębłej, a wiadomo - kto by chciał być w związku z osobą, która daje wystarczająco dużo ciepła i rozmawia o nudnych rzeczach wyjętych z kosmosu... Tak więc nigdy nie byłem brany poważnie i się temu nie dziwię. Nie wiem, czy to normalne, wszak wiele osób zakochuje się w osobach z telewizji czy książek, ale od dłuższego czasu jestem zakochany w osobie, która istnieje tylko w mojej głowie... i jej właśnie poświęcam wiele czasu w moich myślach. Ten stan się od dłuższego czasu pogłębia. Zawsze byłem człowiek ospałym i pozbawionym energii, dlatego też moich rodziców nie dziwi, że wolny czas często spędzam leżąc albo po prostu śpiąc - chociaż jak widać nie w zmęczeniu tkwi problem... Czuję się kompletnie odrealniony i niepasujący do świata rzeczywistego. Nie wiem, co robić. Może ktoś się z czymś takim spotkał i miałby na to parę słów... ignismortis
×