Skocz do zawartości
Nerwica.com

Svar

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Svar

  1. W tej chwili mnie to już nie dotyczy, ale chciałem się podzielić swoimi doświadczeniami - może przyda się to komuś, kto szuka pomocy nie tam gdzie trzeba, tak jak ja szukałem. Teraz już nie jestem katolikiem, ani nawet chrześcijaninem - i szczerze mówiąc lżej mi bez tej religii. Oj dużo lżej, bo miałem setki natręctw właśnie na jej tle - rozważania biblijne, teologiczne - aż do kresu wytrzymałości. Rozważania co dobre, co złe, dlaczego bóg to bóg tamto. Powiedziałbym dużo więcej moich przemyśleń, na temat religii chrześcijańskich, ale zachowam to dla siebie - jak ktoś chce, to mogę pogadać na priv. Bo nie ma sensu na forum o nerwicy wywlekać takich tematów. Do wszystkiego trzeba mieć dystans i myśleć samodzielnie. Niestety osoby chore psychiczne, szczególnie tak mlode jak ja wtedy byłem - szukają autorytetów często nie tam gdzie trzeba.
  2. Jeśli faktycznie czujesz obrzydzenie, do kontaktów płciowych z mężczyznami, to za cholerę nie możesz być biseksualny. Gdybyś był biseksualny, czułbyś podniecenie i przyjemność, nawet jeśli towarzyszyłby temu lęk. Co najważniejsze, żeby dotrzeć do tego kim faktycznie jesteś - powinieneś się skontaktować z psychiatrą i psychologiem. Leki osłabią lęk, a potem na terapii już dotrzesz do swojej prawdziwej tożsamości. A może trzeba usunąć lęk i wtedy wszystko samo się zacznie rozjaśniać ? Może wtedy sam zaczniesz docierać do pewnych wniosków ? Nie przejmuj się. Ja też miałem podobne lęki, ba nawet myslałem że jestem pedofilem (było pare takich momentów w moim życiu). To zupełnie normalne przy nerwicy natręctw. Przede wszystkim to, co się z Tobą dzieje to nie jakaś ostateczna tragedia, tylko pewien okres w Twoim życiu. Później będziesz na to patrzył z dystansem. P.S. Przepraszam Cię, że tak gdybam, ale niestety nie jestem psychologiem. Psycholog na pewno lepiej będzie w stanie pomóc. Ale na początek psychiatra.
  3. Po 1 nie jesteś gejem, jesteś prawdopodobnie biseksualny. Po 2 bardziej kręcą Cię kobiety, przynajmniej tak wnioskuję z Twoich wypowiedzi, że byłeś spełniony seksualnie z kobietami. Zaakceptuj to co było. Byłeś dzieckiem, dzieci często mają doświadczenia homoseksualne z kolegami. Jeśli ten kolega o tym komuś rozpowie, to pozwij go do sądu i niech Ci udowodni, że to była prawda. Ciekawe jak to zrobi. Nie ma prawa tego rozpowiadać. Mozesz to zgłosić na policję, że zboczeniec rozpowiada o Tobie jakieś chore plotki. Dlaczego miałbyś tego nie zrobić, skoro on Cię zastrasza że rozpowie ? A jeśli Cię nie zastrasza, to daj sobie spokój. Nie kontaktuj się z nim, bo on chce Cię wykorzystać. On właśnie jest gejem i chce skorzystać z tego, że Ty jesteś rozdarty psychicznie. Moim zdaniem homoseksualizm to choroba, na dziś dzień nieuleczalna. Ale to tylko choroba. Z chorobą da się żyć i można odnaleźć szczęście :-) Homoseksualista to nie jakiś odpadek czy diabeł, tylko CHORY człowiek i to nie do końca jego wina że taki jest. A impotent ? Czemu z impotentów nikt się tak bardzo nie naśmiewa ? Chorej osobie należy się szacunek taki sam jak osobie zdrowej - pamiętaj o tym. Jesteś wartościowym człowiekiem. Jesteś biseksualny, tak mi się przynajmniej wydaje. Ale możesz wybrać życie z kobietą i mieć normalnie dzieci, rodzinę. Ale nie ukrywaj tego przed swoją dziewczyną ! Niech ona o tym wie. Jeśli Cię kocha, zrozumie, że miałeś takie traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Moim zdaniem prędko zapomnisz o mężczyznach, skoro potrafisz czuć się spełniony z kobietą. A jeśli nie, wtedy zastanowisz się co dalej. Ale warto spróbować.
  4. Witam. Chciałbym się podzielić moimi wrażeniami, na temat kontaktu z Kościołem Katolickim. Postaram się ogarnąć swój gniew, na tą instytucję i opowiem rzeczowo o swojej "przygodzie" z misjonarzami i egzorcystami katolickimi. Udałem się pewnego dnia do księdza, zastanawiając się, czy przypadkiem nie jestem opętany (to było bardzo dawno temu, miałem 14 lat). Ksiądz stwierdził przy spowiedzi, że jestem "zniewolony przez szatana". Utwierdzał mnie mocno w tym przekonaniu od samego początku. Dalej brnąłem w to tylko. Stawalem się coraz bardziej religijny, ale natrętne myśli jakoś nie znikały. Zapychałem codziennie do kościoła, modliłem się i nic. Brałem udział w specjalnych "modlitwach o wyzwolenie". Moj kolega z domu misyjnego, również chory psychicznie był zaś "opętany" i nawet brał udział w egzorcyzmach. Jaki to miało wpływ na mnie ? Taki, że kiedy byłem w kościele i bezwzględnie słuchałem się kleru - byłem względnie wolny od natręctw. Kiedy tylko zrobiłem coś nie po myśli "pana boga", nagle natręctwa mega się nasilały. Najgorsze było to wierzenie, że to szatan jest autorem natrętnych myśli. To powodowało, że czułem się jeszcze bardziej bezradny, a wyobraźnia płatała coraz gorsze figle. Poszedłem do psychiatry, zacząłem brać leki. I CUDOWNYM, TAJEMNICZYM ZBIEGIEM OKOLICZNOŚCI AKURAT WTEDY SZATANOWI ZNUDZIŁO SIĘ NĘKANIE MNIE. Dokładnie tak - przestał mnie nękać ten szatan, czyżby leki miały świętą moc większą niż eucharystia ? Potem psychologowie utwierdzili mnie w przekonaniu, że to całe "zniewolenie przez szatana" to upiorne dyrdymały. Nagle jak ręką odjął, objawy osłabły. Czyżby psychologowie mieli większą moc, niż egzorcyści ? Wybaczcie mi moi drodzy paszkwilancki ton tej wypowiedzi, ale spójrzmy prawdzie w oczy - wielu młodym, chorym psychicznie ludziom księża szkodzą, żeby tylko ich od siebie uzależnić i uzależnić od Kościoła. Ten kolega, który był "opętany" wierzył w to tak mocno, że teraz jest księdzem (przynajmniej ostatnio jak się o niego pytałem, taką odpowiedź uzyskałem, że szykuje się na księdza). Podłe potwory wykorzystały jego chorobę psychiczną, żeby mu wmówić że jest "opętany" i że tylko ich bóg może go ocalić. Piszę to ku przestrodze każdego, kto jest wierzący i ufa egzorcystom.
  5. Dzięki :-) Z miłą chęcią go przeczytam
  6. Miałem kiedyś natręctwa, które sprawiały że bałem się że mogłaby mnie podniecać moja matka. Ba - to był jeden z dłuższych okresów w mojej chorobie. To się zdarza. Czytałaś książkę i nie podniecało Cię to, co jest w niej napisane. Podnieciło Cię skojażenie z seksualnością, z normalnym seksem. To tak samo jak oglądasz film gdzie ktoś kogoś gwałci. Nie podnieca Cię gwałt, tylko skojarzenie z normalnym aktem płciowym. To tylko gra mózgu, gra skojarzeń. Jesteś NORMALNA, ale CHORA. Musisz pracować nad tym i walczyć z chorobą. Pomoże ci w tym psycholog, psychiatra i w pewnym momencie sama sobie będziesz mogła pomagać. Motyw z pedofilią jest bardzo częsty i też miewałem takie natrętne myśli (bardzo dawno temu). Generalnie z tego czego dowiedziałem się chodząc na terapię - ten motyw z pedofilami to normalka. Po prostu przeraża Cię myśl, że mogłabyś mieć pedofilskie zapędy. Tak samo może cię przerażać, że mogłabyś zabijać kogoś nożem itd. Musisz KONIECZNIE udać się do specjalisty, bo takie gadanie samo z siebie nie pomoże. Ale uświadom sobie teraz jedno - to co się z Tobą dzieje, to tylko brak substancji w mózgu. Powoduje, że myśli idą niewłaściwym torem. To jest też błąd programu, jakim jest Twoja psychika. To tak, jakby do oprogramowania wdał się wirus i nagle wszystko zaczyna działać dziwnie, nie tak jak trzeba. To tylko igraszki Twojej głowy. Pedofil doskonale wie, że jest pedofilem bo podniecają go dzieci kiedy tylko na nie patrzy. TAk - podniecają go dzieci a nie jakieś pojedyncze skojażenia.
  7. To co przeżywasz, to nie kara z niebios. Zastanawiasz się, dlaczego jesteś dobrą osobą a to Cię spotyka. To samo pytanie zadają sobie chorzy na inne choroby, np. ludzie sparaliżowani. Tak - CHOROBY. To jest właśnie tylko choroba. Tylko pod tym kątem należy to postrzegać. Jeśli dorobisz do tego symbolizm, uwierzysz w to, to tylko umocni się w Tobie, bo będzie jeszcze trzeba udowadniać Ci że nie ma w tym żadnych symboli. Ta choroba polega na braku równowagi serotoniny w mózgu. To czysta biologia. Tak jak z komputerem - wywalisz jakieś pliki windowsa i już coś się zaczyna chrzanić w całym systemie. Oczywiście, spowodowane to jest trudnymi przeżyciami i utkwione także we wspomnieniach. Ale uswiadom sobie, że to nie żadna siła wyższa, ani żaden symbolizm - znak od boga czy diabła. To po prostu igraszki mózgu, któremu brakuje pewnej substancji. Miałem te same natręctwa. To jest lęk przed tym, że możesz być kimś kim bardzo nie chcesz być. Ja miałem że jestem pedofilem, że chciałbym przelecieć kogoś z rodziny, że chciałbym zarżnąć kogoś nożem itp itd. pełno takich myśli. Teraz jestem prawie zdrowy i te objawy zniknęły. Patrzę na to z dystansem. Symbole snu też są bzdurne. Nie istnieje coś takiego jak przepowiadanie przyszłości, z kart, snów, rąk itp itd. Faktem jest, że potrafią przepowiadać pewne zdarzenia JASNOWIDZE którzy pracują z policją. Nie wiem na jakiej zasadzie, pewnie kiedyś nauka to wyjaśni. Ale potrafią to tylko konkretne osoby, które mają taki dar - tego się nie da nauczyć ze sztuczek karcianych, czy snów. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że moja odpowiedź chociaż trochę Ci pomoże
  8. Svar

    Witam serdecznie

    Witam serdecznie Cierpię na nerwicę natręctw od dawien dawna, jednak przez kilka lat jej objawy były wyciszone (czyt. byłem wyleczony, a potem choroba powróciła mniej więcej 3 lata temu). Mogę wyróżnić kilka okresów, w trwającym już ponad 3 lata cierpieniu. Pierwszy to okres najgorszy, kiedy choroba była tak silna, że aż rozpływała mi się rzeczywistość. Drugi to okres, kiedy zacząłem poza chorobą mieć też normalne życie. Trzeci, to kiedy poznałem moją obecną dziewczynę i dzięki niej wiele się zmieniło na lepsze, zacząłem normalnie żyć, a choroba stała się powiedzmy moim cieniem, który od czasu do czasu mnie dopadał. Teraz rozpoczął się nowy rozdział - wyzwoliłem się z większości objawów i męczą mnie obecnie niedobitki choroby. Mam już ugruntowany system wartości i spojrzenie na świat, co wcześniej było bardzo rozmyte i niepewne, często miałem okropne wątpliwości w tej materii. Ten rozdział - mam nadzieję, że ostatni rozdział choroby - pragnę poświęcić samorozwojowi duchowemu. Nie mam tu na myśli umacniania w sobie wiary w rzeczy "nadprzyrodzone", w które nie wierzę, a przynajmniej nie zastanawiam się nad nimi. Chodzi mi o zajrzenie w głąb siebie. Czytałem parę artykułów naukowych i znalazłem pare źródeł, dotyczących roli medytacji w leczeniu chorego psychicznie człowieka. Zacząłem więc się tym zajmować, jak narazie czuję się lepiej i widzę postęp. Zacząłem też patrzeć inaczej na dialog wewnętrzny - staram się zawsze myśleć o sobie pozytywnie - czasem stosuję słynne w środowiskach New Age autosugestywne afirmacje, ale z badań naukowców wynika że te całe afirmacje nie koniecznie muszą być pomocne - no ale zobaczymy, przekonam się na własnej skórze. Poza tym rozpoczynam treningi z twórczą wizualizacją (wykorzystywaną przez sportowców). Postanowiłem też dobrać się do poradnika dla chorych na nerwicę natręctw, napisanego przez dr. Żerdzińskiego. Zawarte tam ćwiczenia mam zamiar wykorzystać w autoterapii. Napisałbym wiele więcej, ale nie chcę przynudzać zbyt długimi wpisami. Tak więc pozdrawiam wszystkich użytkowników forum Adam
  9. A nie wiesz może, gdzie można zakupić to w książkowej wersji ? Bardzo byłbym wdzięczny, za informację.
×