Witam.Właśnie brałem życie na poważnie (może zbyt poważnie),walczyłem.Okazało się,że psychika nie wytrzymała,była za słaba na tą nierówną walkę z życiem.Z jego problemami.Mam znajomych,którzy mają większe problemy od moich.A są pogodni, uśmiechnięci,nie leczą u psychiatry.Moim problemem jest to ,że nie potrafię cieszyć z życia.Staram się to wytłumaczyć sobie ale są mizerne tego skutki.
Wyczytałem gdzieś w internecie,że życie jest jak koszulka małego dziecka-krótkie i zas***e.
Inny internauta doszedł do konkluzji,że życie jest jak papier toaletowy-szare i do d**y.
Prawdopodobnie choroby psychiczne są na pierwszym miejscu jeśli chodzi o zachorowalność.Sądzę,że płacimy za przemiany,które zaszły w naszym kraju.
No ale za to psychiatrzy mają żniwa.Koszą mamonę.
Pozdrawiam.