cześć,
Nie wiem, od czego mam zacząć, to trwa już bardzo długo, kilka lat, nie jestem w stanie określić kiedy się zaczęło dokładnie. Byłam melancholiczką od zawsze, kilka lat w bardzo złym związku, potem zakochałam się i on mnie zostawił. załamałam się bardzo, było to świeżo po obronie, miałam dużo czasu, nie byłam w stanie szukać pracy, kilka miesięcy przeleżałam w łóżku, podnosząc się z niego na chwilę, by znów się w nim położyć. traciłam kolejne prace, nie byłam w stanie usiedzieć w jednym miejscu, znieść innych ludzi, do tego mój ojciec, ktory nigdy dobrym ojcem nie był, zostawił nasza rodzinę, był dla nas bardzo zły w tym czasie, straciłam wtedy zupełnie poczucie bezpieczeństwa, był to najbardziej czarny okres w moim życiu. Obsesyjne myśli o byłym dręczą mnie do dziś, długo miałam koszmary. I ta jedna najważniejsza sprawa, z którą nie mogę się uporać pomimo najlepszych chęci. Dopadają mnie dziwne spadki nastroju, z bardzo różną częstotliwością, czasem raz na dwa dni, czasem raz na miesiąc, ostatnio akurat częściej, są to silne bóle głowy, robi mi się niedobrze, jest mi żle i mam myśl odebrać sobie wtedy życie. Nic nie jest mi w stanie pomóc w tej chwili, nie jestem w stanie już płakać, choć czasem napadają mnie ataki płaczu, bólu i pretensji. Mój nastrój jest bardzo obniżony ogólnie. Nie wiem jak odudować swój świat, dobre samopoczucie, nie jestem w stanie zmobilizować się do czegokolwiek, nawet do wizyty u lekarza, dodam, że w dzieciństwie jąkałam się, w sumie to jeszcze na studiach, mój ojciec mnie bił, w chwili gdy odszedł byłam straszona utratą miejsca w mieszkaniu, dziś się tego nie boję, mieszkanie będę mieć, ale doły nie minęły, co robić, czy nie ośmieszę sie u psychiatry, bo chciałabym sobie pomóc rozwiązać, choć część problemów.,poukładać jakieś sprawy, dowiedzieć się, jak znów ufać mężczyznom, jak żyć z lepszym nastawieniem, jak odzyskać siły. Potrzebuję też przyznam rozmowy,takiej szczerej, bez ocen, z kimś kto mi uwierzy imoże coś doradzi. Może ktoś podpowie mi coś.
pzdr.