Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasija

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kasija

  1. Ostrzegam, że post będzie bardzo długi! Hej. Mam 18 lat i walkę ze sobą podjęłam jak najszybciej się dało. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że całkowicie wyszłam z depresji, chociaż było to trudne. Doświadczyłam jednego ciężkiego epizodu depresyjnego, który zakończył się manią. Mania minęła, ale długo nie mogłam się pozbierać. Ciągłe huśtawki nastrojów, raz depresja, raz euforia, były też momenty w których potrafiłam zachowywać się normalnie, jak dawniej, a myśleć tylko o śmierci. Bardzo mnie to męczyło, samobójstwo wydawało mi się jedynym rozwiązaniem. Kiedy byłam od tego o krok, postanowiłam zawalczyć - uda się, nie uda, może warto? Zaczęłam od bardzo drobnych spraw. Stopniowa zmiana torów myślenia z 'depresyjnego' na 'normalny' zajęła mi kilka miesięcy, z pomocą leków, psychologa (do którego w końcowej fazie mojego eksperymentu ze sobą przestałam chodzić, by zobaczyć, czy jestem już na tyle silna, że potrafię wyjść z tego sama, leki także odstawiłam - wszystko na własną rękę. Może zrobiłam nierozsądnie, ale to było dla mnie ostatnie wyzwanie, któremu podołałam). Według mnie nie ma przepisu na to, jak wyjść z depresji. Każdy odczuwa swoją chorobę inaczej, zmaga się z innymi problemami, myślami, lękami, niektórzy siedzą w tym bardzo głęboko, niektórym tylko wydaje się, że to oni sami cierpią najbardziej, chociaż tak nie jest. Wiele osób przede mną napisało dużo mądrych i ciekawych rzeczy. Podziwiam Was i cieszę się, że potrafiliście odnaleźć i wypracować swoje metody na wyjście z tego koszmaru. Dorzucę mój sposób działania ;D : 1. Koniec z egoistycznym myśleniem. Wydawało mi się, że to JA mam największy problem, że to JA najbardziej cierpię, że nikogo nie obchodzę, nikt inny nie wie, przez co przechodzę, wszystko mnie wkurzało bo przecież nikt nie ma pojęcia, jak jest ciężko! Dopiero teraz widzę, że gdybym popełniła samobójstwo, byłyby osoby, które do końca obwiniałyby się o to, że nie były w stanie mi pomóc. I nie wierzę, że nikt z niedoszłych samobójców takich osób nie ma obok siebie, tylko depresja nie pozwala nam myśleć o innych, a tylko o sobie. [Dodane po edycji:] 2. Koniec z taplaniem się w swoim smutku, żalu i nieszczęściu. Chciałam wręcz doprowadzić się do stanu kwalifikującego mnie na oddział zamknięty, co dzień wyszukiwałam nowych objawów, nakręcałam swoje derealizacje, depersonalizacje, lęki i inne dziadostwa. W życiu nawet nie przeszłoby mi przez myśl, żeby poczytać o ludziach, którzy z depresją wygrywają, bądź już wygrali. Bo po co, ja się poddaję. Przyznaję, że niesamowicie ciężko było przestać napędzać swoją chorobę, ale dało radę. (Ja jako że doświadczyłam także epizodu manii, musiałam walczyć z niesamowitą chęcią powrotu tego stanu, który niestety ale... był cudowny. Tłumaczę sobie, że żaden stan, w którym człowiek nie jest w stanie się kontrolować nie jest dobry). 3. Start z marzeniami! Na początku z takimi typu 'chciałabym wyjść na piwo ze znajomymi, kiedyś to mi sprawiało radość'. I skończyłam marzyć na tym, o czym marzyłam przed depresją, chociaż w trakcie choroby zupełnie o tym zapomniałam. 4. Koniec z zadręczaniem się przeszłością i beznadziejną teraźniejszością. Zaczęłam wybiegać w przyszłość, ale nie od razu snuć wielkie plany. Zaczęłam od rzeczy głupich i prawie bez znaczenia, np. 'na razie nie popełnię samobójstwa, ponieważ chciałabym obejrzeć Sin City 2'. Brzmi absolutnie debilnie, wiem Ale stopniowo znajdowało się co raz więcej rzeczy, które chciałabym zrobić w przyszłości. I dzięki temu moja przyszłość to już nie ja bujająca się na sznurze, a ja na studiach, ja nie poddająca się. To najważniejsze rzeczy, dzięki którym jakoś się pozbierałam. Później zaczęłam być aktywna fizycznie, ćwiczę, pływam, zaczęłam się interesować zdrowszą dietą (szczególnie tą dla osób chorych na depresję, Chad). Dzisiaj oczywiście nie wszystko jest idealnie, boję się, że coś może mnie znów złamać, ale jestem silna i wiem, że dam radę. Depresję uważam za pokonaną, teraz walczę z nerwicą (fobią) szkolną, która towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa. Kiedy uznam, że i jestem wolna od tego zaburzenia, napiszę
×