Mam od jakieś roku skurcze w górnej części brzucha. Nie byłam jeszcze u lekarza, bo boję się wyniku, boję się, że umrę... Do tego mam częste bóle głowy. Skurcze w nadbrzuszu trwają od parunastu minut do paru godzin i są trochę uprzykrzające życie. Do tego się boję, boję się być skompromitowana, wyśmiana, dlatego najczęściej siedzę w domu, nie realizując swoich pasji, bo się boję tego robić. Czuję ciągle lęk, czasem coś mi się wbije do głowy i mnie trzyma przez parę dni, chociaż wiem, że to jest raczej nieprawda! Wtedy co moment się stresuje, nie potrafię nic konkretnego zrobić, staram się zabrać od tego myśli, ale jest ciężko. Potem na jakiś czas przestaje mieć takie rzeczy. Odkąd pamiętam zawsze byłam bardzo wrażliwa na świat. Ludzi dookoła i tym podobne. Często w podstawówce płakałam, co było powodem szykan i nieprzyjemności, co wywołało u mnie pewien strach przed ludźmi i ośmieszeniem. Do tego ojciec lubił dużo wypić, a matka wyżywać na mnie, a na uwieńczenie tego wszystkiego jedyna osoba, której ufałam bezgranicznie, mnie zostawiła, na koniec rzucając, że jestem chora psychicznie i rozchwiana emocjonalnie. Na tym się nie skończyło. Przez wiele miesięcy mnie upokarzała i poniżała, od tego czasu zaczęłam mieć skurcze nadbrzusza dosyć regularnie, bo bóle głowy zaczęły występować 2 lata wcześniej. I teraz na zmianę jak nie głowa, to brzuch, jak nie brzuch, to głowa... Sama nie wiem...
Przepraszam, nie sprawdzałam tego, co napisałam. Mogą się w takim razie pojawić jakieś literówki lub błędy.