Skocz do zawartości
Nerwica.com

niunia181810

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia niunia181810

  1. Masz racje-jakbys znala mnie i moja psychike.Wiem,ze inni maja napewno gorzej,ale jednak nie umiem sobie poradzic ze swoimi problemami;(Potrafie poradzic komus,nakierowac go,ale sama nie umiem pomoc sobie.Chcialabym tak wiele,a moze masz racje,ze nie doceniam tego,co mam.Moje problemy w sumie zaczely sie,gdy poszlam do pracy,w dodatku w domu tez nie ukladalo sie zbytnio dobrze.Ciagle klotnie rodzicow,niedomowienia i najbardziej zle mi z tym,ze moje mlodsze rodzenstwo na to patrzy,ze kiedys bylo inaczej.Pamietam moja mame sprzatajaca,odrabiajaca z nami lekcje,pomagajaca w problemach,ojciec tez zawsze o nas dbal i o dom.Jednak pare lat wstecz gdzies ok.4 cos sie pospsulo,mama zrobila cos z czym tata do tej pory nie moze sie pogodzic i mimo,ze jej przebaczyl to wszystkie klotnie siegaja wstecz wlasnie do tego scenariusza.Moja najmlodsza siostra ma 11 lat,mam tez brata chorego na cukrzyce i niedosluch,brata z podejrzeniem padaczki i siostre o 3 lata mlodsza ode mnie.Boli mnie bardzo to,ze oni sie nie interesuja juz ich losem,ze maja swoj maly swiat,nie pomagaja im w lekcjach i w ogole zaniedbuja.Wszystko jest im obojetne,a ja nic z tym nie moge zrobic.Zdarzalo sie tak,ze zostawali sami w domu do poznej nocy,bo mama z tata woleli isc do znajomych i sie bawic(mama nie pila 20 lat-teraz zaczela i to w sporych dawkach u znajomych).Kazda moja proba trafienia do nich konczy sie niepowodzeniem.Przezyli juz dwie proby samobojcze mojej mamy,a tata zamiast wykazac sie dorosloscia-nie robi lepiej.Nie wiem co mam zrobic,zeby to zmienic.Bo z kata oka kogos z zewnatrz wyglada to na zwykla patologie.Gdy tylko wyswietla sie na moim telefonie nr mojej mamy lub taty to juz przeczuwam najgorsze.Gdzie ja moge sie z tym zwrocic??Probowalam ich nawet namowic na pomoc psychologa,ale konczylo sie obietnicami,a z kazdym dniem jest coraz gorzej....
  2. Witam.Nie lubie pisac na takich forach,ale do lekarza bardziej sie boje isc,potrzebuje obiektywnego spojrzenia kogos,kto mogly mi pomoc-nawet slowami.Nie cierpie zimy i zawsze,gdy nastaje to wraz z nia ''melancholia''.Nic mi sie nie chce,zyje jak automat,gdy mam wolne-wstaje i krece sie bez powodu po domu szukajac sobie zajecia,ktore i tak mnie nie cieszy i wiekszosc czasu spedzam na ogladaniu filmow,zamiast na aktywnym spedzaniu go np wychodzac.Nie mam wielu znajomych,a jak juz sa to albo zajeci,albo nie chce wtajemniczac ich w swoje problemy.Jest jeszcze narzeczony,z ktorym mieszkam juz prawie 2 lata i to mnie czasem motywuje np. do zrobienia kolacji,obiadu czy posprzatania,albo jak mamy gdzies razem wyjsc czy pojechac to tez sie ciesze,ale praktycznie ciagle sie mijamy(praca).W dodatku mam mase problemow rodzinnych na swojej glowie,a mam dopiero 21 lat i chce sie cieszyc z zycia,a nie zachowywac jak staruszka,ktorej nic sie nie chce.Czasami taki moj stan doprowadza mnie wrecz do placzu,ktorego nie potrafie powstrzymac,nie mam zadnej motywacji i czuje sie tak jakby nie bylo przede mna zadnej lepszej przyszlosci(pod wzgledem np.pracy,wyksztalcenia,poprawy sytuacji materialnej) to tak jakbym utknela w miejscu i ani woz ani przewoz.Nie wiem co sie ze mna dzieje,ale pamietam jak bylam naprawde pelna zycia,mialam mase znajomych,wychodzilam do ludzi,a teraz nic zupelnie.Jakbym stala sie kims innym.Prosze napiszcie co o tym sadzicie i co radzicie??Bo ja juz sama nie daje rady,a nie chce nikomu zawracac glowy swoimi problemami.Bede bardzo wdzieczna za kazda odpowiedz.
×