onanek, najprościej będzie na przykładzie. u mnie to tworzenie planu miało pomóc w pisaniu pracy licencjackiej na studiach bo nijak nie potrafiłam się za to zabrać. planowałam: o której mniej więcej będę już na nogach i wezmę się za pisanie, w jakich godzinach są przerwy. zaplanowany był też np. spacer, albo po prostu wyjście do sklepu (bo czasem przez kilka dni nie wychodziłam dalej niż na balkon, co nie było korzystne). wyznaczone też były godziny na posiłki. planowałam też ile stron dziennie napiszę i ile chciałabym mieć napisane do końca tygodnia. za zrealizowanie tego przewidziana była nagroda.
ważne jest to, że jeżeli wstałam się te 3 godziny później, albo sytuacja losowa odciągnęła mnie od realizacji planu, to starałam się nie porzucać go tego dnia, tylko zaczynać od odpowiedniego momentu, bo potem np. z kolei dłużej w nocy siedziałam.
to tak w skrócie.
sprawia wrażenie ostrego reżimu, ale szło się przyzwyczaić. u mnie problem jest taki, że z niskiego napędu po kilku dniach wskakiwałam na wysoki i przesadzałam z siedzeniem po nocach i niedoborem snu, co skutkowało kolejnym spadkiem napędu i spaniem 24/7 itd....
onanek, jest jeszcze wersja "easy" - planujesz sobie jedną rzecz, którą będziesz robił codziennie o tej samej godzinie, przez określony czas, np. szydełkowanie od 18 do 18.30 ; )