Dziekuje Ci za pomoc i mile slowa... na dzien dzisejszy jestem na 99% pewny ze to nie powolanie do kaplanstwa chodz czasem te mysli gdzies tam kraza nad glowa...ale uciekaja zaraz ,czesto sie pojawiaja jak jestem zly jak czegos nie uda mi sie zrealizowac jak mi jest smutno jak sie strasznie nudze... alejest juz dobrze.Od jakiegos czasu postanowilem ze bede darzyl do spelnienia swoich marzen ,zaczolem od siebie duzo wymagac ,probuje sie pozbyc lenistwa i narazie powoli malymi kroczkami ide do przodu... ale wiesz co?? czuje cos takiego jak brak wsparcia czasem czuje ze jestem sam na polu bitwy ze swoimi slabosciami nalogami lenistwem...nie wiem czemu... modle sie i wiem ze BOg mi pomaga ale ja czasem tego nie widze... czasami nikt sie nie odzywa do mnie ze znajomych.. czasami ja sie nie odzywam... nie jestem do konca pewny czy te moje starania ,walka ze soba z tym zeby miec twardy i piekny charakter zeby wyzbyc sie lenistwa czy to cos da w przyszlosci... nie jestm do konca pewy i to mnie boli... mam czasem takie poczucie ze staram sie nadaremnie... inna sprawa chodzi o zwiazki z kobietami... nie potrafie jakos zadnej zdobyc... zle jest sie dziewczynom narzucac a jeszcze chyba gorzej nie pisac...nie wiem sam ciagle mam w sercu ten plomyk ktory mimo wszystko pcha mnie do przodu ta chec zainponowania wszystkim ze ja tez potrafie i spelnie swoja marzenia ta chec pokazania kazdemu ze nie jestem jakims mieczakiem...ciagle ta iskra mnie pcha do przodu...kiedy juz jestem na dole...to cos nie karze mi sie poddawac to chyba nadzieja ze bedzie lepiej i poukladam siebie w idealny krój... czas pokaze ... dziekuje Ci za pomoc naprawde doceniam:)