Dziękuję wszystkim za odpowiedź.
Co do związku na odległość to moja kuzynka ma faceta z Małopolski a ona jest z Kujawsko-Pomorskiego. Są małżeństwem od 6 lat, poznali się na wakacjach i szybko sobie zaufali, są szczęśliwi. Ale wiem, że każdy inaczej podchodzi do związku na odległość. Zależy to też od tego tego czy obydwie osoby mają jakieś zobowiązania. Bo jak napisała powyże inna, facet ją zdradzał i wiem, że on też mnie zdradził. Z tym, że przez przypadek wysłał sms do mnie zamiast do kogoś innego. Ale cóż...jestem naiwna i uwieżyłam, że to jego kumpel pisał do kogoś całkiem innego. Jak to też pisaliście "Czas leczy rany", ale to już za długo trwa. Od czerwca, czyli 7 miesięcy praktycznie bez niego, bez jego wsparcia, bez słowa otuchy. Często wracam ze szkoły, kompletnie zrezygnowana, patrze jak głupia na tela i myślę, ze dostane głupiego sms o treści "Będzie dobrze księżniczko, wierzę w Ciebie". ;( A ja wiem, że nie będzie takiego sms i mi sie nie polepszy. Więc najlepiej jest walnąć wszystkim i płakać jak dziecko.
Padło również pytanie czy jestem lubiana, kochana, akceptowana. A więc: wiem, że rodzina mnie kocha, mam sporą grupe przyjaciół. Z chłopakami utrzymuję dobre relacje. W ciągu wakacji pisałam z kilkoma i do tej pory pisze, ale to nie to samo. Co do akceptacji...przeprowadziłam się 3 lata temu do innej miejscowosci. Nowe miejsce, nowi ludzie. Pierwszy rok był trudny, bo ja- dziewczyna ciesząca sie życiem, zmieniłam podejście do życia na pesymistyczne, ponieważ nie każdy mnie zaakceptował. Jak poznałam tego faceta, na nowo się otwarłam...Teraz mimo akceptacji chodzę smutna, ale cóż. Kolega też napisał coś w stylu, że dobrze, że nie jest zakochany, bo miłość życie chrzani. Masz racje Heh. Humor mi się poprawił...
A ty chłopczyku/ dziewczynko jak Ci się cos nie podoba to nie pisz, prosze. Jak temat mozesz o kant du^y rozbić? <żal>
_____
Jestem naiwna, ufam miłości♥