Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZAŁAMANA

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ZAŁAMANA

  1. Witam wszystkich! Jestem poraz pierwszy na tej oto stronie. Pisze, gdyż mam nadzieję znaleźć tu jakąkolwiek pomoc. Mój problm polega na tym, iż nie potrafie radzić sobie ze swoimi emocjami. Kiedyś byłam uosobieniem spokoju, jednak odkąd zmarła mi bliska osoba, coś we mnie pękło. Stałam się nerwowa, agresywna, wybuchowa, często się załamuje i płacze. Jeszcze do niedawna nie tragizowałam z tego powodu, lecz jednak teraz zauważyłam, że jest coraz gorzej. Moi znajomi nie potrafią się już ze mna dogadać, nie wspominając już o rodzinie a zwłaszcza moim chłopaku, którego tak bardzo kocham i boję się, że przez to w jaki sposób postępuję-stracę go! W tedy załamałabym sie już zupełnie! .... Mam duże problemy w rodzinie, a mianowicie: alkohol, brak pieniędzy. Zaczęło się to gdy skończyłam 11 lat. Wówczas zmarł mój tata. Moja mama załamała się i przez to, że nie potrafiła się z tym pogodzić odtrąciła mnie, mimo iż byłam dzieckiem i równie jak ona przeżywałam smierć najbliższej mi osoby. Po jakimś czasie mama poznała nowego meżczyznę, który wydawał sie dobrym człowiekiem i pragnął nam pomóc. Mama wyszła za niego, urodziła mu dziecko i w tedy sielanka sie skończyła. Ja jako trzynastolatka musiałam się nim opiekować jak własnym gdyż mama nie miała czasu! Zawaliłam przez to szkołę za którą mama mnie tak strasznie gnębiła! Nie wychodziłam na podwórko do rówiesników by móc się pobawić, gdyż po powrocie ze szkoły od razu musiałam zajmować się maluszkiem. Jednym słowem odebrano mi dzieciństwo. Ojczym zaczął pić. Nie dość, że zarabiał marne grosze to do tego wszystko przepijał. Mama znów sie załamała! Zrobiła się nerwowa. Zaczęła wszystkie problemy dorosłych odbijać na mnie! To był koszmar, bo za każdym razem jak wracałam ze szkoły to płakałam gdyż bałam się awantury z byle powodu, chociażby dlatego, że wracałam o 2 minuty dłużej niż zwykle!! Czułam jak moje życie upada Na tym jednak nie koniec. Po 3 latach gdy przywykłam do awantur w domu, alkoholu i nieustannego stresu oraz żalu, urodziło się kolejne dziecko a ojczym nas opuścił i wyjechał za granicę bez słowa!! Załamałam się dosłownie! Wiedziałam, że gożej być nie może! Nie wiedziałam co ze soba zrobić, bo wiedziałam, że znowu na mnie spadnie obowiazek wychowywania kolejnego dziecka i tym razem zostanie mi odebrane wkroczenie młodzieńczy wiek. Stało sie tak jak myślałam...Miałam ochote się zabić, lecz jednak udało mi się to jakoś przetrwać i wychować kolejne dziecko jak swoje. Obecnie mam 19 lat, i zapewne łatwo się domyślić, iż wiem wszystko o dzieciach! Bez wyątku. Ale nie o to chodzi. Chce powiedzieć, że od roku zaczęłam życie praktycznie na własna rękę, gdyż mama z dziećmi wyjechala do ojczyma za granicę z którym po 3 latach się pogodziła, a ja zostałam sama. Ciężko było i jest nadal z pieniędzmi. Poznałam chłopaka, z którym jestem obecnie i który bardzo mi pomagał w ciężkich i samotnych chwilach. Teraz jesteśmy bardzo daleko od siebie, gdyż przyjechałam w odwiedziny do mamy, rodzeństwa no i ojczyma, który niszczy mnie psychicznie! Nigdy nie znałam człowieka który, potrafi wyżądzać tak wielką krzywdę psychiczną jak ten człowiek!! Nie nawidze go!! Bo mimo iż ma tu lepszą pracę, to co z tego jak i tak traci calusieńką kasę na alko i nawet ostatnio narkotyki!! Mama jest już przez tego człowieka zupełnie zdesperowana a ja czuję, że zaczynam, gdyż już teraz gdy tylko na mnie spojży zaczynam płakać-boję się go! Ostatnio dobierał się do mnie! Naszczęście do niczego nie doszło. Powiedziałam o tym mojemu chłopakowi. On starał mi sie jakoś pomóc, a ja nagle zaczęłam na niego krzyczeć i wyzywać! Nie mam pojęcia dlaczego! Tak nagle to wynikło mimo, iż on chciał dobrze. Nastepnego dnia było to samo-wyżyłam sie na chłopaku, bo pokłuciłam sie z ojczymem. Tak jest już prawie drugi miesiąc! Najpierw prosze chłopaka o pomoc, mówie jak bardzo tęsknię a za chwilę sie na nim wyżywam i krzycze w brew sobie jak bardzo go nienawidze-choć tak nie jest, a potem płacze i mam ochote się zabić, bo dopiero w tedy zaczynam sobie zdawać sprawę co narobiłam.... i wszystko przez kłutnie z ojczymem. Starałam się to zmienić, każdego ranka powtażałam sobie, że będzie dobrze, że nie zrobie głupoty, że będę opanowana, lecz jednak z każdym razem, gdy widze ojczyma od razu dostaje furii!! Nie wiem co mam robić. Nie chce tak żyć! Mam huśtawkę nastrojów i to straszną! Pragnę żyć normalnie, jak kiedyś, tylko jak mam to zrobić, by stać sie taką spokojną osóbka jak kiedyś?? Jeśli ktoś z was mnie choć trochę rozumie, proszę o radę!!! Z góry dziękuję i pozdrawiam.. ZAŁAMANA [/b]
×