sex wydaje mi sie byc niezlym wyjsciem na chwile. wydaje sie. w rzeczywistosci to jest roznie. w najgorszych momentach nie mam sily i przyjemnosc tez b. srednia.
niestety to dziadostwo mocno mnie niszczy tez fizycznie. jezeli uwierze ze jest sens to zadbam o to wszystko bardziej.
kiedys przez kilka miesiecy bylo ok. w tym czasie zdarzylam stac sie na chfile fajna, mila, tetniaca zyciem, wysportowana, opalona, ladna dziewczyna za ktora nie jeden chlopak... a pozniej wszystko znow runelo. to bylo 3,5 roku temu i od tamtego czasu jest nieciekawie.
wtedy autentycznie byl we mnie spokoj. pierwszy i ostatni raz poczulam zycie w srodku. nie bylo strachu.
czy mam jeszcze szanse znow stac sie kims takim jak wtedy i jesli tak to na jak dlugo?