Skocz do zawartości
Nerwica.com

a5b4c3d2e1

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez a5b4c3d2e1

  1. no tak.. ale ciężko mi z nią porozmawiać.. chodzi o to że nie chce jej zranić.. i zniszczyć jej planów.. no nie wiem np moja studniówka.. jest niedługo.. ona bardzo długo szukała sukieneczki i strasznie się szykowała..studniówka dopiero pod koniec stycznia.. głupio mi tak nagle powiedzieć ze to koniec..i wtedy po wspólnej studniówce..tym bardziej ze jej koleżanki idą także z moimi kolegami... wiec może lepiej poczekać na koniec studniówki?..zresztą jestem za dobry żeby komuś łamać serce.. wrr to jest trudniejsze dla mnie niż mogłoby się wydawać..no i do tego to takie koło sie robi.. bo każdy moment bedzie zly zeby jej to powiedzieć jeśli w ten sposób bede do tego podchodził.. nie chce jej zranic napewno przed studniówką.. tak wiem to złe ze wogole do tego dopusciłem.. otworzenie sie do innych.. jestem kontaktowy.. ale nie rozmawiam na temat moich problemow ktore tu opisalem.. to jest tylko dla mnie.. i dla was tutaj.. nie dam rady nikomu mowic takich rzeczy.. a tu mnie rozumiecie.. wybaczyc sobie wszystko zeby jej wybaczyc... to jest cholernie trudne.. poniewaz przez tyle czasu nie potrafie wybaczyc samemu sobie.. klocilismy sie kiedy sie z tamta rozeszlem.. nie wiem z zalu.. zrobilem glupstwa.. jak mam to sobie wybaczyc skoro mysle ze gdyby nie te moje mocne emocje po rozstaniu sie pewnie bysmy sie znowu zeszli.. tylko ze bylem za ostry.. ona tez wybuchala i klotnie były.. tylko jak mam to sobie wybaczyc skoro mozliwe ze to moja wina ze teraz z nia nie jestem.. uwazam ze wina rozstania sie jest jej..ale wina tego ze nie mamy kontaktu..ze nic nie sprobowalismy zeby cos naprawic..jest moja..
  2. szkoda ze wielu nie rozumie internetowej milosci..ale dzieki temu latwo poznac czyjes wnetrze.. yhmm.. zalecam internetowe znajomosci.. ale nigdy nie wiadomo na kogo trafisz.. soufly89 dobrze ci radzi.
  3. powiem tak.. widzac to forum widze bez interesowną pomoc innych.. to mi się bardzo spodobało.. bo czasy nie są bez interesowne.. też mam swój problem którym sie podzieliłem.. ale skoro zauważyłem że ktoś tu ma dylemat przez który sam kiedyś przechodziłem.. podzieliłem się doświadczeniem..
  4. a dlaczego pytasz?.. jakbym szukał rozrywki to wierz mi.. mam co robić.. po poprostu tutaj rozmawiam..
  5. nie no spoko ).. specjalistą nie jestem od tych wszystkich spraw.. jestem zwykłym szarym obywatelem który próbuje czasem komuś pomóc na swoj sposób;).. niekoniecznie specjalistyczną pomoc.mysle ze rozumiesz z kazdym bledem czlowiek sie uczy
  6. moim zdaniem spróbuj. a nr telefonu jego nie masz?... dlaczego się nie spotkacie?.. pamiętaj że to nie mężczyzna musi proponować takie rzeczy pierwszy.. gdy ja powiedziałem swojej byłej przez internet o tym że ja kocham.. odpowiedziała że chyba ona mnie też ale jeszcze nie jest tego pewna.. po jakimś czasie była pewna.. a gdy zaproponowałem spotkanie spytała "dlaczego tak późno o to mnie pytasz" )... próbuj! wydaje mi się ze stałem kiedyś na tym samym co ty teraz.. tylko że ja i ty.. to różnica lat.. spróbuj.. uda sie bedziesz szczesliwa.. nie uda się.. nastaw sie na to także.. zeby sie nie załamać.. i nie popaść w nerwice..
  7. jeszcze cos : posluchaj jeszcze.. skoro z nim rozmawiasz.. wspomaga cie itd.. to raczej prowadzicie szczere rozmowy?.. zrozum ze to jest podstawa do zwiazku.. szczerosc na maxa.. i skoro sie w nim kochasz to mam nadzieje ze dajesz mu takie odznaki.. jesli tak jest..to powinien sie domyslac..ty mu tylko pomozesz sie w tym upewnic mowiac prawde. powodzenia! [Dodane po edycji:] szczerze na twoim miejscu bym mu powiedzial. Jesli nie zaryzykujesz nie wygrasz.. pamietaj.
  8. sluchaj... mow poki mozesz.. jesli powie nie.. nie zalamuj sie. twoja sytuacja sie wyjasni.. pamietaj ze zwiazek na odleglosc jest trudny.. szczerze.. sam mialem kiedys podobny poroblem z internetowa przyjaznia.. ale powiedzialem jej to.. czy bylo warto? przeczytaj watek "stare slady bola?".. to jest takze o internetowej milosci.. ale jesli moge ci poradzic... to powiedz mu to.
  9. słuchajcie.. wg mnie dyskusja ta jest mało ważna na temat malzenstwa i narzeczenstwa.. temat postu jest inny... uważam ze nie mozna podchodzic do tematu zwiazkow w sposob ze najlepiej aby ich wogole nie bylo.. prawde mowiac to co opisalem, najchetniej bym wymazal z pamieci tamta dziewczyne.. ale nie chcialbym nie czuc milosci NIGDY.. juz lepiej wogole nie zyc jesli sie nie kocha.. niektorzy dopiero beda kochac.. niektorzy sa po.. a niektorzy w trakcie.. ale prawda jest taka ze badzcie szczesliwi poki mozecie.. a roznica miedzy malzenstwem a narzeczenstwem jest.. formalna i uczuciowa.. formalna bo na papierku. a uczuciowa bo malzenstwo to pieczec waszej milosci.. ale czy to nie jest zle podejscie gdy sie mysli "nie mam slubu moge robic co mi sie chce, mmozemy sie rozstac kiedy mi sie chce.." ale majac slub mozna dokladnie to samo.. tylko jest trudniej to zmienic formalnie(na papierku).starajcie sie podejsc do tego rozwaznie.. ja zostalem zraniony przez kobiete.. bardzo.. opisalem wszystko wyzej jak teraz sie to na mnie odbija.. bo odbija i to mocnym echem.. bedac z kims w narzeczenstwie traktujmy go tak samo jak po slubie.. ps. dostalem edita ze zdublowany post;p.. wiem ze chodzi o to ze 2 w jednym temacie.. ale nigdy nie pisuje na forach. wytlumaczy ktos jak robic aby nie bylo dublow ?;] z gory thx. [Dodane po edycji:] proszę powiedzcie mi coś.. mam problem na temat 2 dziewczyny,. tej teraźniejszej.. co waszym zdaniem powiniennem zrobić?.. cały dzień zaprząta mi to głowę..
  10. milosc to wspaniale uczucie.. ale wiedza o tym tylko nieliczni.. jedna milosc do konca zycia jest najwspanialsza.. ta jedyna..ktora sie nigdy nie sypnie.. taki czlowiek ktory tak kochal lub kocha.. tylko mu pogratulowac.. jednak prawdopodobienstwo na taka milosc jest nikle..i to jest przerabane.. "gdybym mogła umrzeć z miłości za pierwszym razem i mieć spokój zamiast żyć dalej. " piekne slowa.. zadanie przed soba mam.. mam postawione cele.. wiem ze zyje.. tylko zostalo mi duzo sladow z tamtego momentu mojego zycia ktorych sie nie moge pozbyc.. tak gdy sie wygadalem tu czuje sie troszke lepiejj wkoncu.. super ze istnieja tacy ludzie jak wy tutaj.. rozmawiacie.. jednak nikomu z realnego zycia nie moge mowic takich rzeczy..poprostu nie potrafilbym. zajecie mam.. silownia.. jednak jest to moja prywatna silownia,wiec zadnych nowych twarzy tamn ie spotkam.. czy przy tym wyladowuje smutek i zlosc ?wlasnie wydaje mi sie ze gdy nawalam w ten worek bokserski to jeszcze bardziej mysle o niej.. i mam ochote wtedy go rozniesc.. wyladowuje sie ale przy tym mysle tez o niej jednoczesnie.. modlitwa tu nie pomoze.. przestalem byc wierzacy.. ale nie bede tu wywodzil moich teorii na temat kosciola .. medytacja.. lubie chwile wyciszenia i spokoju.. poczytam o tym. dziekuje wam bardzo za odpowiedzi dla mnie jestescie wielcy! ) dobrzy z was ludzie.
  11. witam. Jestem całkiem nowy na tym forum. Jednak czuje mus wygadania się.. w końcu. Po prostu potrzebuje to powiedziec. Czuje sie coraz gorzej. Mam 19 lat. Jednak uważam ze kochałem juz w zyciu.. chodzi o to że okolo 3 lata temu bylem z dziewczyna. Dokładnie 3lata temu..czas moich 16 urodzin.. no tak, wiem to dziwne.. 16 lat i kochac.. ale jednak ta kobiete znalem od 11 roku zycia..była to internetowa znajomosc.. przez dlugi czas..byla to moja bratnia dusza. rozmowa z ta osoba dawala mi wiele razy ucieche.. radosc..mieszkala 100km odemnie..wydawaloby sie ze taki mlody taka odleglosc..jednak im dluzej sie znalismy tym na wiekszy etap przechodizlismy... od zwykllych rozmow z nieznajomym przez internet po najszczersze rozmowy zycia..po pewnym czasie czulem sie wrecz uzalezniony od tego milego uczucia ktore dawala mi zwykla rozmowa z nią. aż doszedłem do wniosku (majac dokładnie 16lat.) ze musze sie zaczac z nia spotykac. Rodzice mi pomagali z tą znajomością. dawali mi pieniądze na moje wycieczki do niej..bardzo im za to dziekuję. bo sam watpie ze pozwolilbym 16latkowi jezdzic pociagami przez 3h w jedna strone.. niestety 2 przesiadki po trasie.. autobus brak na tej trasie..ja pochodze z malego miasteczka ona z duzego miasta.a niby tylko 100km roznicy.. zaczelismy byc parą.. bardzo ja kochałem.. bylismy razem 1rok i 10mscy. minelo wiec 1rok i 2 msce od naszego rozstania..dlaczego sie rozstalismy ? to nie byla kwestia odleglosci.. co gorsze.. zaczalem robic wszyskto by zaczela szkole srednia w innym miescie..i mieszkala w internacie. wszystko wyszlo cudnie i tak sie stalo.. juz tylko 1h trasy do ukochanej.. bylem szesliwy..jednak pierw byly wakacje.. najgorsze w moim zyciu! pojechala nad morze.. bylo spoko..jednak z rodzicami takze wyjezdzalem nad morze. namowilem ich bez trudu abysmy pojechali do tej samej miejscowosci co ona.. wszystko wydawaloby sie super.. jednakw wtedy sie cos sypnelo.. tylko ze wydaje mi sie ze nie z mojej winy.. kiedy chcialem sie z nia spotkac..ona szla do nowo poznanych znajomych..wogole nie chciala spedzac ze mna czasu.. bylem zly, wkurzony, nie raz.. wtedy sie poklocilismy 1 raz powazniej..przeszlo mi..z milosci chyba.. poprostu niep otrafilem sie na nia gniewac..jednak po 2 dniu od sprzeczki pojechala.. mowiac mi w ten sam dzien smsem. o 15wyjezdzam...mowie dobra mamy gorsze dni.. zawsze tak jest.. przez reszte wakacji bylo okay..sypiala u mnie na weekendy.. bylem do niej bardzo przywiazany... jednak gdy tylko zamieszkala w internacie gdy zaczela sie szkola.. nie chciala ze mna rozmawiac..bylem zalamany.. az pewnego razu po mscu nie rozmawiania.. tzn pazdziernik.. bylem zazdrosny.. jak cholera.. poprostu widzialem wiele wpisow chlopcow na jej profilu.. wybuchlem, rozmawiajac na gg z nia.. powiedziala ze konczy ze mna.. bo ma nowe zycie i nowych znajomych.. od wtedy sie wszystko zaczelo.. przez 6 godzin nie moglem przestac plakac.. dopoki nie dostalem zastrzyku na sen.. doslownie.. bylem wsciekly na siebie.. na nia.. kazda kolejna rozmowa konczyla sie kolejnymi klotniami.. wielu z mo0jej winy.. stalem sie bardzo wybuchowy.. bardzo nerwowy... to mi zostalo.. zrobilem pare bledow w zyciu pod wzgledem agresji..wzbudzilo sie to dopiero we mnie po tych naszych klotniach..teraz wystarczy jedno slowo 'zle' a konczy sie to zadyma jednak tylko slowna..nie potrafie sie ogarnac pod tym wzgledem.. czesto probuje nie wybuchac fizycznie... poprostu jak ktos mnie bardzo zdenerwuje probuje myslec "nie zrob niczego glupiego"...pomaga.. pewnie sila autosugestii. Kolejnym moim problemem sa sny.. sni mi sie ona odkad pamietam.. nie potrafie przestac snic o niej.. snia mi sie nasze dobre chwile z nia.. budze sie z lzami na policzku.. w srodku nocy// i nie jest to raz na czas.. lecz bardzo czesto.. zauwazcie ze minal ponad rok.. a wciaz mi sie sni.. lecz ostatni czasy oprocz jej zaczelo mi sie snic koszmary..jakies morderstwa, krew, psychodelizm doslownie.. ze snami jest coraz gorzej..problem tez jest w mojej gorzkosci.. ale glownie z tym ze mam kobiete.. inna..jestem z nia..spotykamy sie.. mowie jej ze ja kocham.. a co czuje patrzac na nia? wyobrazam sobie poprzednia.. wszystko mi przypomina poprzednia.. z ta nie lubie sie nawet calowac.. bo gdy zamkne oczy marze by to byla ta wczesniejsza..dlaczego wiec z nia jestem? bo to dobra dziewczyna.. traktuje mnie bardzo dobrze..zerwac nie potrafie.. nie moge jej zranic.. tym bardziej ze to ja odmienilem jej zycie na lepsze.. lecz ja tak naprawde czuje ze udaje rpzed nia.. gram.. tylko w co?.. ta gorzkosc jaka we mnie sie zrobila jest nie do zniesienia.. nie rusza mnie niczyje cierpienie..nie czuje potrzeby okazywania uczuc.. kompletnie..ogolnie mowie ze nie potrzebuje dzieci,slubu, ze tego nie chce..terazniejszej dziewczynie mowie ze nie moge w tym wieku niczego jej obiecac.. ale ja wiem ze nic do niej nie czuje.. poprostu sympatie.. duzo mi dala radosci..ale ja nie potrafie jej dac milosci.. taka jakas blokada.. zaczynam miec dosyc nie jej.. lecz samego siebie.. poprostu nie potrafie juz dusic tego w sobie..a robie to ciagle.. nigdy z nikim nie porozmawialem o wczesniejszej kobiecie szczerze.. ze nie moge przestac o niej myslec.. raz sie z nia spotkalem po dlugim czasie.. jest piekna..cudowna.. nie moglem przestac o niej myslec.. jednak cos sie spieprzył*.. nie rozmawiamy przez pol roku.. ani na slowo.. i dzis w dzien moich urodzin napisala..zyczenia z przeprosinami.. ona nie wie ile lez przez nia poszlo..nie ma pojecia jak zgorzknialem, i jaki stalem sie nerwowy.. po za tym jestem zadowolony ze swojego zycia..nie jestem zly na nikogo procz tamtej dziewczyny..probuje sobie ja tlumaczyc.. ze to platoniczna milosci byla.. ale to nie prawda.. to byla najczystsza milosc z mojej strony.. i nie potrafie tego zmienic.. nie potrafie dac uczucia nikomu innemu kto na to zasluguje..nie mam pojecia jak sie to nazywa "ksiazkowo".. ale przed innymi gram uczucia.. a osoba ktora kocham nigdy tego juz nie uslyszy.. nie mam pojecia za co juz mialbym jej to powiedziec.. za tyle ran ?!... nie moge z nia byc.. ani sie przyjaznic.. ale pragnalbym tego.. jednak mam teraz dziewczyne przeciez.. z ktora nie zerwe bo nie moge.. ale tez nie kocham alen igdy mnie nie skrzywdzila i nie zrobilaby tego.. a ta przez ktora mam chore sny, agresje, i chore mysli.. i bardzo gorzki uczuciowo...nie mam pojecia jak to wszystko nazwac.. chcialbym sie dowiedziec..moze to wszystko to moj umysl ? ktory wykreowal sobie takie cos.. brak jej, zle samopoczucie.. po dluzszym czasie stalo sie to trwalym uczuciem wewnetrznym.. dodam ze zachorowalem fizycznie.. na cisnienie tetnicze.. lekarze twierdza ze jestem za mlody na to.. po specjalistycznych badaniach lekarze uznali ze wina jest stres.. ja mowie jaki stres.. czy to stres? mam momenty ze gdy o niej pomysle zaczynam sie dziwnie czuc.. ale moje zycie nie jest stresowe. prawde mowiac jak mam sie stresowac skoro wszystko olewam..chodze do szkoly, ale gdy np. dostane jedynke i inni "o kurde bla bla srednia etc." ja to olewam.. radze sobie bez wiekszych problemow w szkole.. a wszystko olewam.. zostalo mi to od mojego rozstania.. wszystko wtedy olewalem.. olewam i teraz.. poprostu czuje sie zle i glowne problemy to chore sny, chore mysli, i nadcisnienie na tle (moim zdaniem na jej tle,od kiedy nie rozmawiamy sie nie denerwuje az tak bardzo i cisnienia nie ma..)... i agresywnosc.. szybka nerwowosc.. wiem moze napisalem to troche po chinsku.. jednak gdy dzis do mnie napisala musialem wkoncu sie wygadac.. poprostu wkoncu musialem.. oczywiscie jej nie odpisalem.. nie chce wracac jeszcze bardziej.. ale gdy tylko widze jej zdjecie chce plakac.. zaczyna mnie cos sciskac i mam zal.. chociaz chcialbym tego nie czuc.. nie bylem moze najlepszym chlopakiem ale sie staralem.. jak tylko potrafilem.. teraz sie nie staram jak wtedy lecz tylko udaje a mam madra i wspaniala dziewczyne.. nie rozumiem tego parabolizmu.. chcialbym pozbyc sie tych negatywnow czynnikow ze mnnie.. tak poprostu.. wydaje mi sie ze wiedza o swoim problemie jest 1 krokiem.. lecz co dalej.. do psychiatry nie pojde.chociaz moze powinienem.. mama mi proponowala.. mowila ze to nic zlego.. jednak nie poszedlem.. wydagalem sie.. to moze pomoze.. moze nie.. nie wiem.. ale jesli ktos to przeczyta i cokolwiek odpisze. to dzieki.
×