Od wielu lat leczę się na zaburzenia depresyjne, lękowe, dystymię itp. Do tej pory było ok. lecz ostatnio zapadłem na na giga doła, poczucie winy i tego że jestem zerem, koszmar który nie może się skończyć, umysł produkuje tylko fatalne scenariusze i poddaje mi tylko dwa rozwiązania, oba ostateczne. Nie boję sie śmierci bo już raz się o nią otarłem
Mam pytanie, czy ktoś próbował uzdrowić się poprzez modlitwę, wiarę