Witam
Mam dość osobliwy problem.
Kocham swoją dziewczynę nad życie, jest tym kogo zawsze chciałem, spędzam z Nią mnóstwo czasu, chcę z Nią ułożyć sobie przyszłość, jednak czasem nachodzi mnie straszny stan, zazwyczaj jest to wtedy gdy jestem bardzo zmęczony, nie śpię bo muszę coś zrobić, non stop mam coś do zrobienia i organizm odmawia posłuszeństwa, wpadam w apatię, non stop boję się że ją stracę.
Prawie zawsze o niej myślę, tęsknię itd. jednak czasem w takiej sytuacji jak wyżej zaczynam bać się że Jej nie kocham, boję się tak, że to się urzeczywistnia(choć wystarczy jeden silny impuls by znowu we mnie wszystko zaskoczyło, pobudza się organizm, ale w końcu znowu dopada mnie zmęczenie, zastanawiam się czy to nie jest po prostu mechanizm obronny, wołanie o odpoczynek od nauki, latania non stop itd.), raz mi się zdarzyło niemal płakać z tego powodu, że ja nie chcę Jej nie kochać... totalna sprzeczność, a przecież jestem z Nią niesamowicie szczęśliwy, jest moim sensem.
W zeszłym roku byłem w depresji, właściwie od kilku lat, ale wtedy się to pogłębiło. Nie będę opisywał historii swojego życia, bo nie mam tyle czasu i miejsca na ekranie, mam wiele schiz, umiarkowane NN, z którym potrafię walczyć silną wolą i determinacją, którą na szczęście posiadam.