Witam wszystkich. Mam 20 lat i studiuję...ale nie wiem po co. Mój ojciec jest alkoholikiem, jak dziś pamiętam z dzieciństwa kiedy bił mnie,moje siostry i moją mamę. Bił, przeklinał, wrzeszczał, wymuszał i nadal wymusza pieniądze od mojej mamy. W takiej to atmosferze przyszło mi wyrastać. Będąc w szkole średniej myślałam, że ze sobą skończę, zero kontaktu z klasą, czułam się jakbym była jakimś...nie wiem czym...chodzącym trupem. Boję się ludzi, szczególnie mężczyzn, nie rozmawiam z nimi w ogóle. Boję się pisać na tym forum...że mnie ktoś wyśmieje albo nawet nie przeczyta tego co napisałam. Uogólniając boję się prawie wszystkiego. Np. mam od 2 lat takie coś boję się jeździć samochodem jako pasażer, serce wali jak oszalałe, nogi jak z waty...Dla kogoś wyda się to głupie dla mnie jest męczące...Mam depresję, DDA być może nerwicę. Nie chodzę do żadnego psychologa bo myślę, że mi już nikt nie może pomóc, a ja sama muszę jakoś z tego wyjść. Chcę żyć normalnie, ale mam tak, że są dni wesołe i są dni bardzo ale to bardzo dołujące, chciałabym coś ze sobą zrobić(w pozytywnym tego słowa znaczeniu), ale nie potrafię...