Skocz do zawartości
Nerwica.com

tg--ice

Użytkownik
  • Postów

    140
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez tg--ice

  1. Wybaczcie że się nie odzywałem, ale ostatnie dni miałem dość wariackie...

    BUU...

    jeśli chodzi o moje leki, to biorę eliceę dwa razy na dzień, mój psychiatra ostatnio jak byłem u niego to powiedział że leki mam odpowiednie, więc chyba to nie to. Problem natomiast chyba tkwi we mnie, i mojej psychice, a natomiast odkąd pamiętam to zawsze byłem mierzony tym ile zrobię, nawet rodzice gdy nie mogłem pracować, to miałem wrażenie jakby się ode mnie odsuwali, może od tego to wszystko się zaczęło. Ostatnio zauważyłem że mam jakieś zapędy schizowe, a natomiast pracoholizm. Gdy tylko jest mi trochę lepiej, to narzucam sobie dużo zajęć, wierząc, że to mi wszystko rozwiąże, a gdy natomiast jestem w tym wszystkim zabiegany, to od razu mi się pogarsza, i takie błędne koło...

    Pewnie i tym razem tak było, miejmy nadzieję że to tylko taki okres...

    Natomiast dość długo zastanawiałem się odnośnie twojego problemu, i chyba nie widzę tutaj innej opcji,jak trzepnąć to wszystko. Nikogo nie zmieniaj, są dorośli, i chyba wiedzą co robią. I na pewno nie zostawiaj tak sobie tego, to chyba nic nie da,zwłaszcza jak już wiesz o tym wszystkim. Życie w kłamstwie było ,,dobre" gdy o nim nie wiedziałaś, a jak wszystko wyszło na jaw, to masz wrażenie że została ci zabrana ,,jedyna pewna" rzecz na tym świecie. A tak nie jest. Spróbuj (choć wiem że to nie łatwe) odizolować się ob nich, spojrzeć na wszystko z dystansu, zająć się zupełnie czymś innym, skupić się na przykład na własnym związku, na własnych problemach. Masz swoje życie, swój świat, a oni tylko w nim mącą. Wcześniej napisałaś że twój partner czasami cię nie rozumie, może trzeba było się na tym skupić, na naprawie niedociągnięć w związku, chyba że nie chcesz...

    Wiem, mi jest tak łatwo pisać o tym wszystkim, skoro to ty przeżywasz, ale pamiętaj że to zależy tylko od ciebie, życie masz tylko jedno, i zaufaj mi, jesteś za młoda żeby się tak męczyć....współczuję.

     

    A tak na marginesie, to dwa dni temu wracam sobie po pracy do domu, a mój starszy na wejściu się mnie pyta, co nabroiłem?

    Okazało się że przyszło pismo z sądu, że pod koniec maja, będę przesłuchiwany w charakterze światka. I nerwy jak cholera...

    Około dwa lata temu, jechałem w nocy odebrać siostrę z imprezy (wiecie dobry brat) Deszcz lał, że niewiele było widać. Na przejściu wyskoczyła mi pewna kobieta, lekko ją potrąciłem, tak że tylko w samochodzie oberwałem lusterko, dostałem mandat, zabrali mi 10% zniżek z oc, i na tym się sprawa skończyła. Gorsze było po tym, jeszcze nie leczyłem się psychiatrycznie, nie wiedziałem że mam nerwicę, i gdy byłem na komendzie odebrać mandat, to już się gorzej czułem, było mi strasznie duszo. Ale gorsze były następstwa tego... następnego dnia był chyba najgorszy dzień w moim życiu! Cały dzień nie mogłem dojść do siebie, w głowie mi się kręciło, pociłem się cały, gdy tylko zasnąłem to budziłem się przerażony. Cały czas miałem uczucie lęku, wydawało mi się jakbym był w jakimś koszmarze, śnie z którego nie mogłem się obudzić. Teraz po dwóch latach chyba kobieta nie dostała żadnego odszkodowania, więc skarży moją firmę ubezpieczeniową (PZU) a ja jestem powołany na światka. Jak tylko dostałem to pismo,to wszystko zaraz mi się przypomniało, i zaraz nerwy i lęk...

    Szkoda że jest to dopiero na końcu maja, tak bym poszedł od razu, powiedział co swoje, i mógł zapomnieć o tej całej sprawie, a tak to miesiąc będę się musiał borykać z nerwami, i pytaniem ,,Czego oni chcą ode mnie?"

    A już prawie zapomniałem o tej całej nieprzyjemnej sprawie..... :(

  2. Witam wszystkich po świętach...

    Świętach? ja jakoś ich nie odczułem, jeden dzień, drugi, i bach, powrót do rzeczywistości, praca, i codzienność....

    A do tego jakoś u mnie nie chce padać, ani kropla nie spadła, wręcz pachnie mi to suszą...chyba jakiś taniec deszczu by się przydał czy co... :mrgreen: Jak wy to robicie, że u was,co czytam to pada i pada, ja też chcę!!!

    Wczoraj też wylądowaliśmy nad jeziorem, piasek woda, tylko szkoda że jeszcze kąpać się nie wypada, a ja tak lubię pływać.

    Ale cieszę się że MANKA zaczynasz doceniać uroki życia, i chyba właśnie dla takich chwil po prostu człowiek żyje... Ja jeszcze chyba nie potrafię tego docenić, jeszcze chyba mi po prostu trochę brakuje takiego szczęścia, i zapomnienia... zapomnienia o wszystkim, i skupienia się na tym co dobre. Nie wiem, czy to kwestia tępa życia, czy przemęczenia, ale całe dwa dni prawie nic kompletnie nie robiłem, w sumie nawet nie chciało mi się zrobić herbaty, zamiast zamykać się w czterech ścianach, to chyba powinienem bardziej aktywnie wypoczywać, a u mnie wypoczynek ogranicza się do leżenia, lub spania, albo patrzenia się w tv, taka trochę lipa...

    Ostatnio też stwierdziłem że jestem taki dość zimny dla mojej partnerki, nie wiem o co z tym chodzi, niby jest wszystko ok, ona aż się pali do mnie, a ja tak jakoś to wszystko przyjmuję bez entuzjazmu, może to wina tych tabletek które biorę, w końcu z tego co wiem, to one powodują, że mniej odczuwam emocje, nie wiem....

    BUU

    Tak mi się wydaje że im bardziej o tym myślisz, tym bardziej w to brniesz, i na odwrót, im bardziej brniesz, tym bardziej o tym myślisz, i powstaje nam takie błędne koło...

    Z tego co mi kiedyś napisałaś, to wcale ci się nie dziwię, że masz takie ciągłe podejrzenia, sam bym na pewno tak myślał w twojej sytuacji. Nie wiem co ci poradzić?, chyba po prostu szczerze porozmawiać z ojcem, tylko czy ta rozmowa będzie szczera, skoro to on jest sprawcą tych wszystkich kłamstw...ale powinno ci się zrobić lepiej po tej rozmowie. A co do partnera, to chyba powinien wiedzieć co się z tobą dzieje, jak będziesz to ukrywać, to prędzej czy później to samo wyjdzie z ciebie, a wtedy może być już tylko gorzej.

    Siedząc i myśląc o tej sprawie, to niestety ale nic nie wymyślisz, będziesz się tylko zadręczać, aż te myśli cię przerosną.

    Musisz coś z tym zrobić, bo cie to zniszczy.....

  3. Dzisiaj mamy Niedzielę Wielkanocną.

    Z tego tytułu życzę wszystkim forumowiczą przede wszystkim spokoju ducha. Oby w te święta wszyscy choć na chwilę zapomnieli o objawach i słabościach które nas męczą każdego dnia. Życzę wam obyście już każdego dnia budzili się z uśmiechem na ustach. A do tego wszystkim kobietą Mokrego dyngusa... :mrgreen:

     

    WSZYSTKIM ZDROWYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT !!!

  4. Asia2002, fajnie, że może doszliście do porozumienia, jednak poważna rozmowa, to podstawa, Teraz na pewno będzie ci łatwiej przechodzić przez to wszystko, mimo że tak na prawdę jesteśmy sami ze swoją chorobą, to jednak super jest mieć w kimś oparcie,a nawet czasem wystarczy nam,że ta druga osoba po prostu jest.... :mrgreen:

     

    BUU

    Co ci się dzieje kobieto, to cały czas to zatrucie?Dziwne, za długo to trwa....

    Miałem podobnie, na początku nerwicy, czułem się jak emeryt, nie wiedziałem co się dzieje z moim ciałem, całe wręcz wariowało, po kolei byłem u kardiologa, dermatologa, laryngologa, neurologa - ten to dopiero mnie rozwalił, cytuje ,,no żadnych urazów neurologicznych u pana nie widzę, najprawdopodobniej, to tylko jakieś sprawy nerwicowe....."

  5. Hmmm, a może spróbowała byś z nim porozmawiać na ten temat? Jednak mi się wydaje, że w związku jednak liczy się to że mamy kogoś na dobre i na złe, a nie tylko na dobre, a gdy przychodzi złe, to już lipa....

    Ja na początku miałem podobne problemy, wręcz mój związek mógł tego nie wytrzymać, ale gdy byłem z kolejną wizytą u psychiatry, to on powiedział że moja partnerka może wejść ze mną do gabinetu, i uczestniczyć w całej rozmowie, a wręcz on ją wypytywał o mnie. Wtedy chyba trochę zrozumiała w jaki sposób musi się ze mną obchodzić, i wiem że to pomogło nam obojgu...Może tego spróbuj.

    A jeśli chodzi o wsparcie, to na nas zawsze możesz liczyć koleżanko.... :mrgreen:

  6. Asia2002

    Jeśli chodzi o bliskich, to chyba żaden z nerwicowców nie ma w nich 100% oparcia, po prostu tak się nie da...nawet gdyby bardzo chcieli, to nie mogą, może to tak na prawdę chodzi o nas samych. Może to my po prostu za dużo oczekujemy od ludzi, którzy nerwicę znają tylko z nazwy, lub z opisów. Nas jest na prawdę ciężko zrozumieć. Ale oczywiście bliscy powinni w jakimś tam stopniu nas wspierać, większym lub mniejszym, ale dawać nam do zrozumienia, że po prostu nie jesteśmy sami, i chyba to jest największe oparcie jakie mogą nam zaoferować...

    Dziwna rzecz z tym twoim chłopakiem, ale nie martw się, trafiłaś do swoich, a u nas to już na pewno masz największe z możliwych wsparcie... :mrgreen:

     

    BUU

    Kobieto, na pewno sobie poradzisz, ja tam w ciebie wierzę, dasz radę, jesteś dzielną dziewczynką, i umiesz sobie radzić, a jakby co to u mnie masz plecy.... :mrgreen:

     

    A tak na marginesie, to zaczął nam się kolejny piękny tydzień, ładna pogoda, słoneczko, tylko szkoda że trzeba się przyłożyć do sprzątania, bo w niedziele święta...Wczoraj byłem w kościele, chciałem się wyspowiadać, wszak ostatnio trochę nagrzeszyłem... :twisted: ,i stojąc w kolejce miałem taki mały atak paniki, ale nie dałem nic po sobie poznać, powiedziałem sobie,że to tylko nerwica, i jakoś dałem radę....

    Mam nadzieję, że już coraz rzadziej będą te moje ataki, w końcu ile to można?...

    A pizza wyszła świetna, wszyscy chwalili, może kiedyś otworzę pizzerię... :mrgreen:

    Manka, dziwna rzecz, ale ja tej nocy jakoś mało spałem, po prostu nie mogłem, i też dzisiaj chodzę na rzęsach, rano to myślałem, że nie wstanę...

    Tej nocy był jakiś taki dziwny wielki księżyc, aż chciało się zawyć....kurcze, może zmieniam się w wilkołaka.... :twisted:

    Pozdrawiam wszystkich...

     

    -- 18 kwi 2011, 17:47 --

     

    AAAAAAAAAAA ŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!

  7. A ja tam dzisiaj znowu robię pizze.... :mrgreen: hehe

    zapraszam!!!

    Pełen luz i relaks, i tak trzymaj koleżanko mulatko.... :mrgreen:

    Mnie to dzisiaj jakby opętało, nie wiem, ale do południa to byłem jakoś zmęczony, problemy z koncentracją, i nawet w pracy to pomyliłem zamówienia, ale po pracy, byłem w sklepie, bo kupowałem produkty na pizzę, i postanowiłem sobie kupić napój energetyczny. Normalnie to jestem przeciwny co do takich rzeczy, wiem, to niezdrowe, nawet kawy nie piję, ale dzisiaj coś mnie tknęło, i wypiłem, i bummmmmmmmm

    zero bólu rąk, zero zmęczenia itp, kurcze, byłem jak torpeda, zero zmęczenia. Nie planuję tego pić na dłuższą metę, ale raz nie zaszkodzi...

    Było warto.... :mrgreen:

    Aż nawet moja narzeczona trochę się na mnie wkurzyła, bo nie mogła mnie zaciągnąć do domu, ciągle znajdowałem sobie jakieś zajęcie...

    I pewnie gdyby nie pizza, to jeszcze bym był na dworzu i coś robił. Zwłaszcza że taka piękna pogoda, a do tego przy każdej robocie towarzyszył mi taki śmieszny kotek. Jakiś czas temu przygarnęliśmy go i teraz jest taka przylepa, i cały czas się łasi...taki śmieszny.

    Rozbawiał mnie... :mrgreen:

    Także życzę wszystkim takiego nastroju na weekend jaki mi dzisiaj towarzyszył....

    Pozdrawiam

    Ps.; BUUU, a jak tam u ciebie, lepiej? A jak tam sprawa o której mi napisałeś?

    Pozdrawiam moje panie ;):mrgreen:

  8. O tej porze roku, o zatrucie nie trudno...oby ci szybko przeszło....

    Komputer mi poległ, i to poważnie, skończyło się na formatowaniu dysku twardego, i do tego wszystkie dane poszły w dall.... :(

    Moje kochane filmy i mp3...!!! wszystko poszło. Mam kompa czystego jak łza.

    Ale ludzie, w końcu pogoda się poprawia, i oby tak dalej, słoneczko wyszło...

    A co do gwiazd, to popieram, sam chciałem u siebie na suficie namalować kilka farbą fluoroscencyjną, ale na dobrych chęciach się skończyło...

    Na pewno efekt jest piorunujący...nadają takiego fajnego klimatu... :mrgreen:

    Oby tylko z nerwicą było coraz lepiej, bo jak na razie byle do przodu.... :mrgreen:

    Moje panie - -na słoneczko, nabrać pigmentu....

  9. Jeśli chodzi o ranne wstawanie, to raczej mam odwrotnie, gdy rano dość wstaję, to jestem tak zaspany, że zwykle lęki mi nie przychodzą do głowy, ale czasami niestety lęki dochodzą do głosu, nawet kiedyś miałem atak paniki z samego rana... :(

    Jak trochę dłużej śpię, to jest tak w miarę jeśli nie wychodzę z łóżka,ale jak już wyjdę, to zwykle nachodzi mnie taka dziwna ospałość, nie wiem...

    Kurcze, ostatnio zauważyłem u mnie dość dziwną rzecz, a mianowicie, bardzo często śni mi się szkoła, czasem nawet noc w noc,dziwnie to zabrzmi, ale czy ona wywołała u mnie aż tak silne lęki? Nie budzę się z krzykiem,ale wiem że przez sen się denerwuję i po prostu wstaję zmęczony. Próbowałem sobie wmówić przed snem że to mój sen i ja tam rządzę, ale bezskutecznie, dziwne...

    Nie byłem w szkole (liceum) jakoś specjalnie gnębiony lub coś w tym stylu, a chyba strach przed zapytaniem przez nauczyciela, lub klasówką, był dość normalnym odczuciem, nie wiem jak mam z tym sobie poradzić, dziwna rzecz...

    MANKA

    cieszę się że jest ci lepiej, mam nadzieję że to potrwa jak najdłużej....,a co do burzy, to popieram, mogła by przyjść, ale tak wieczorem, rzeby było widać rozbłyski. wiatru też mam już dość.....

  10. Witam wszystkich...

    Dziwne, ale mamy wszyscy to samo, lubimy burze, ciekawe, ale niestety ostatnio żadnej u mnie nie było... :(

    A co tam u mnie? Miałem potwornie ciężki tydzień, to znaczy pod względem zabiegania i pracy, właściwie to każdego dnia wracałem do domu i po prostu padałem na łóżko... Marzyłem wręcz o weekendzie, a właściwie o wolnej niedzieli, bo w sobotę też pracuję, a co do nerwicy, to wiadomo, raz lepiej, raz gorzej, są dni dość złe, a są nawet dość dobre, ale najważniejsze, że odpukać, na razie ogólnie jest pozytywnie, i oby tak było jak najdłużej..... :mrgreen:

  11. milka89

    Witam cię serdecznie na tym forum. Na początku zapewnię cię, że trafiłaś we właściwe miejsce, tutaj są tylko ludzie którzy mają podobne problemy, lęki i przeżycia co ty. Nikt inny cię tak dobrze nie zrozumie jak my, bo my też mamy nerwicę, i nam też skutecznie utrudnia życie. Na prawdę wiem co czujesz, mam podobne problemy, jestem ciut starszy od ciebie, i czuję jak przez nerwicę po prostu życie sobie marnuję, powinienem cieszyć się życiem, planować rodzinę itp, a tu nie wiem czasami jak mam przeżyć kolejny dzień.

    A co do twojego chłopaka, to wychodzę z tego założenia, że jak mu na tobie naprawdę zależy, to mimo wszystko zrozumie. Pamiętaj że związek jest ,,na dobre i na złe", a nie tylko na dobre...

    Na pewno nie próbuj zwalać wszystkiego na siebie, nerwica jest coraz bardziej powszechna, i po prostu musisz to zrozumieć...z nerwicą trzeba się nauczyć żyć...

  12. WITAM WSZYSTKICH w poniedziałek, ponury i deszczowy poniedziałek.

    Ostatnio dość dobrze się czuję, ale niestety trochę przeziębienie mnie męczy.

    Niestety dziś zdarzyła się dość przykra sprawa dla mnie, a mianowicie przyszło pismo z gminy, i nie mogę budować mojego domku na mojej działce, bo może , zaznaczam może puszczą niedaleko drogę, a w przepisach jest że musi być minimum 100metrów od budynku....

    I lipa, mam ochotę konkretnie sobie poprzeklinać, albo coś rozwalić, cholera!!! :(

  13. Miałem podobny problem, i wiem że myśli samobójcze potrafią doprowadzić do czegoś strasznego.

    Te myśli towarzyszyły mi on młodych lat, w sumie od wieku dojrzewania. Te pierwsze zawody miłosne, problemy w szkole, nerwy i stres, rówieśnicy, wszystko to powodowało że człowiekowi odechciewało się żyć. Często mówiłem sobie że to już koniec, że coś sobie zrobię, ale chyba nigdy nie miałem odwagi. Później jeszcze doszła ta nerwica, i już miałem wrażenie że stoję na krawędzi, że już dłużej nie dam rady... Chodziłem po lekarzach, każdemu opisywałem moje objawy, a on w sumie to rozkładał ręce. Do tego jak mówiłem mojej narzeczonej o moich myślach samobójczych, to ona mówiła żebym jej nie wkurzał...

    Nawet gdzieś za oknem wybrałem sobie drzewo na którym w przyszłości bym się powiesił....

    Dopiero gdy byłem na którejś tam wizycie u psychiatry ,ona też weszła do gabinety,zrozumiała że mówiłem na serio...

    Teraz gdy jest mi trochę lepiej, to jakoś te myśli odeszły, i mam nadzieję że bezpowrotnie. Wiem natomiast że tego typu myśli nie są oznakom jakiejś tam choroby psychicznej, ale sygnałem, wołaniem człowieka, że coś jest z nim nie tak, coś tak w środku go męczy, i nie daje normalnie żyć, a kwestia ,,granicy" jest tylko narzucona przez nas samych, sam się o tym przekonałem, bo gdy myślałem że jest już na prawdę źle, to życie mi pokazało, że może być jeszcze gorzej, i że to co myślałem że jest już moim maxiem, jest tylko kolejnym etapem bezsensu...

    Tak że jak masz tego typu myśli, to radził bym ci szczerze porozmawiać z kimś, niekoniecznie ze specjalistą, ale nawet z kimś bliskim, to trochę cię rozładuje i da siłę do dalszej walki.....

  14. A ja uważam że nerwica nie jest słabością, jest domeną normalnych, wrażliwych ludzi!!!

    W świecie zdominowanym przez przemoc, gwałt, oszustwo, kłamstwo itp nerwica jest że też tak się wyrażę normalnym odruchem.

    Bo jak normalny człowiek ma nie mieć nerwicy, chyba tylko ludzie bezduszni i nieczuli jej nie mają, lub ludzie którzy potrafią panować nad swoim strachem i nerwami, niestety jest to coraz rzadszy proceder, bo nerwica jest chorobą naszej cywilizacji...

  15. Jeśli chodzi o jakiekolwiek testy to nic nie miałem robione, leczę się już ponad rok, i nic w tym stylu, chyba że mnie testował, a ja o tym nie wiedziałem...

    Tłumaczenie wszystkiego od początku każdemu lekarzowi, jest męczące i beznadziejne, a nawiasem mówiąc to o jakich testach mówimy?

    Ciekawi mnie to..... :mrgreen:

    Widzę że wszyscy tu mają jakieś przeżycia z lekarzami, najgorsze jest to że my za wszystko im słono płacimy, a często nie mają pojęcia jak nam pomóc...

    Ja na szczęście trafiłem do tak mi się wydaje dość dobrego specjalisty, w końcu czuję się lepiej....ale najciekawsze jest to że polecił mi go kardiolog, i muszę dość daleko do niego dojeżdżać, ok 50 km...

     

    PS:Kurcze ta zmieniająca się aura mnie dobija, i się konkretnie przeziębiłem, mam nadzieję że to nic gorszego, bo moja narzeczona ma anginę, i mam nadzieję że mnie nie zaraziła, i znów nerwy....ehhhhhhhh

  16. drzycima

    Kobieto, jesteś tu wśród swoich, i pisz śmiało, Skoro cię to tak uskrzydla, tylko żebyś nam nie odleciała frrrrrrrr........ jak ptaszki na jesień he he :mrgreen:

    A tak na poważnie, to ja też bałem się wizyty u psychiatry, nawet gdy czekałem w poczekalni, to czasem czułem ten dziwny ucisk w żołądku, ale teraz to już wchodzę na pełnym luzie... Czasem zadawał mi pytania których kompletnie nie rozumiałem, ale jakoś powoli ....

    MANKA

    Kobieto, jestem z ciebie dumny :uklon: Pełen szacun!!! I oby tak dalej...

    Cieszę się że jest ci lepiej, i że trafiłaś na dobrego specjalistę, z całego serca życzę ci wyzdrowienia, i pamiętaj że skoro studiujesz psychologię, to później ja się zgłoszę do ciebie, a ty mnie wyleczysz :mrgreen:

  17. buu

    Nie wiem o co chodzi konkretnie, ale widzę że to chyba coś poważnego, skoro użyłaś aż takich słów, jeśli nie chcesz o tym pisać publicznie, to bez żadnych poślizgów, podam ci mojego maila, a ty napiszesz oco chodzi, jeśli oczywiście chcesz.... :?:

  18. Fajne stwierdzenie, a na translatora to nie wpadłem, w końcu jestem tylko facetem... :mrgreen:

    Ale cieszę się że ci trochę lepiej, i oby tak dalej.!!! Jednak tam magia wiosny powoli działa. A co to za Mały terrorysta? Pewnie jakiś tam rodwajler (nie wiem jak to się pisze) zabójca...Ale ja jestem lepszy, bo mam trzy psy i dwa koty... :mrgreen:

  19. Moje panie.. :mrgreen:

    Jeśli chodzi o wstawanie z łóżka to u mnie jest różnie, zdarzyło się tak też że zaraz po wstaniu, naszły mnie czarne myśli, i miałem atak paniki, i to dopiero był ciężki dzień...

    Na szczęście jak do tej pory się nie powtórzył, i oby tak zostało.. :mrgreen:

    drzycima

    Gdy przeczytałem twojego posta, to jakbym z tymi objawami widział siebie, także pamiętaj że nie jesteś sama. Tutaj my wszyscy mamy podobne problemy, i staramy się nimi dzielić. Nie bój się pisać o nich, każdy z nas w miarę możliwości chętnie ci pomoże. A tak szczerze mówiąc to powinnaś zgłosić się z tymi objawami do specjalisty, teraz to już może być tylko gorzej, niestety. Samo to nie przejdzie. Niestety również po pierwszej wizycie to musisz się uzbroić w cierpliwość, na pewno dostaniesz jakieś leki itp, one zaczynają dopiero działać po czasie więc nie zniechęcaj się... Podstawą to jest zrozumieć, i głęboko w duchu powiedzieć ,,MAM NERWICĘ"

    Ale na pewno będzie lepiej, w razie czego pisz śmiało... :mrgreen:

     

    MANKA

    W czwartek wizyta...hmmm, daj znać jak ci poszło, bo mam nadzieję że pamiętasz o zakładzie (pizza), i jeśli ja pierwszy się wyleczę, to czekam na przesyłkę.... :mrgreen:

    A tak na poważnie to dasz radę, ja tam w ciebie wieżę, i tyle...

    A co u mnie? Ostatnio jakby się polepszyło (nie zapeszając)!!! Co prawda nie jest to rewelacja, ale poprawa jest. Mam tylko nadzieję, że na dłużej, bo poważne zadania przedemną.., ale niestety też więcej się kłócę z moją narzeczoną... :( Wczoraj byłem na targach budowlanych, i myślałem, że skoro jest tam pełno ludzi, to będę się gorzej czuł, a nawet nie było źle, poza kilkoma sytuacjami to było odziwo ok...

    Tylko jeszcze to ospanie...

    Mam nadzieję że tobie też się poprawi, w końcu jesteś za młoda żeby tak się męczyć... :mrgreen: Pamiętaj o tym...

    POZDRAWIAM WSZYSTKICH!!! :uklon:

     

    -- 28 mar 2011, 17:47 --

     

    Ps:

    BUU, co oznacza twój podpis pod postem, bo tak mnie zaciekawił?

  20. Zdecydowanie psychoterapia to najlepszy pomysł, skoro leków nie możesz brać, to jedynie terapia może ci pomóc. Gdzieś czytałem że walka z nerwicą nie polega na braniu leków, i wszystko załatwione, bardzo ważne jest też zrozumienie całej choroby, i nauka życia z nią...

    MANKA

    Wydaje mi się że dobrze robisz idąc do psychiatry, na pewno nie zaszkodzi, same ziółka itp niestety chyba nie wystarczą, ale na pewno po tym będzie ci lepiej. A co do karteczki, to naprawdę super sprawa... :mrgreen:

     

    W nerwicy nic nie przychodzi samo, czekanie i zwalanie całej sprawy na specjalistę i branie leki, nie załatwi sprawy, trzeba głęboko spojrzeć do swego wnętrza i zapytać ,,Co jest nie tak?" Niestety to może zająć dni, miesiące a nawet lata, po prostu potrzeba czasu. Ze wszystkimi przypadłościami tego typu bardzo trudno i ciężko się walczy, człowiek często ni potrafi poradzić sobie z tym wszystkim, i tu właśnie wchodzi specjalista, który ma nam wskazać drogę, ewentualnie dać tarczę w postaci leków, ale tą ciężką drogę musimy przebyć tylko i wyłącznie sami, i nikt tego za nas nie zrobi. To bardzo trudna droga, ale nic w nerwicy nie jest łatwe. Jedne objawy przechodzą, a na ich miejsce pojawiają się inne, i tak dzień po dniu, pozostaje nam ,,w ciemno " wierzyć że ,,zawsze tak nie będzie", tylko wiara, ale WIARA CZYNI CUDA.... :mrgreen:

  21. Niestety ostatnio podobnie się czuję, jakiś taki ospały, zmęczony, a dzisiaj to myślałem że nie wstanę do pracy, ale jakoś się udało...

    Jeśli chodzi o nerwicę, to tak sobie, w pracy raz lepiej, raz gorzej, ale gdy wracam do domu, to zawsze mi się poprawia, mój psychiatra mi powiedział że w domu czuję się bezpieczniej itp... Może coś w tym jest.

    A do tego zmienia się pogoda, idzie wiosna, raz ciepło, raz zimno, organizm narażony jest na różne zarazki,wirusy, jest osłabiony, i może z tego to zmęczenie...Ale pamiętajmy, że nasze organizmy jeszcze dużo energii wkładają w walkę z nerwicą, także jest nam bardzo ciężko ze wszystkim...ale damy radę :mrgreen:

    A co do morza i pływania, to gdy tylko przeczytałem że ni widzisz dna, to stwierdziłem że lubię nurkować, i może to jest sposób... :mrgreen:

     

    Ostatnio w pracy miałem chwilę luzu, a że akurat trochę się gorzej czuję, to może zabrzmi dziwnie, ale wziąłem stół, położyłem się na nim na plecach, i skupiłem się na wybranym punkcie na suficie,iiiiiii trochę się uspokoiłem... to chyba kolejny sposób na nerwy... :mrgreen:

  22. A za to dziś jest poniedziałek, i znowu zaczyna się ciężki tydzień.

    Nie lubię poniedziałków...to brzmi jak tytuł filmu :mrgreen:

    Ale na szczęście po woli jakoś wszystko się budzi do życia, po prostu wiosna nadchodzi wielkimi krokami!!!

    Ale niestety dziś się zawziąłem w sobie i postanowiłem pojechać motorem do pracy, niestety dość zmarzłem, a zwłaszcza ręce, jednak powrót był dużo przyjemniejszy, było ciepło, miło i tylko droga, po prostu pełen luzzzzzzz.....

    A co do nerwicy, to dzisiaj jest troszkę gorzej, nie wiem może to kwestia poniedziałku, wczoraj dużo odpoczywałem, a dziś ostro w wir pracy, i chyba te zmiany na mnie działają, bo tak sobie przypominam że w poniedziałki zawsze jest gorzej.

    EEEE tam, już jestem w domu i jakoś to będzie...

    Nerwica musi trochę męczyć, bo inaczej by się nie nazywała nerwicą....

     

    -- 22 mar 2011, 18:27 --

     

    Witam wszystkich we wtorek... :mrgreen:

    Dzisiaj dzień jest taki sobie, w pracy było dość ciężko, ale po południu trochę mi odpuściło.

    Po powrocie do domu wziąłem się za przycinanie gałęzi przy drzewkach owocowych. Wymagało to ode mnie lekkiej wspinaczki zwłaszcza przy tych starszych i większych. Bałem się tego trochę, bo czasami moja nerwica daje o sobie znać i mam zawroty głowy, jednak wszystko się bardzo udało, i nawet przez moment (zwłaszcza na wysokości) zapomniałem o nerwicy... :mrgreen:

    A za to jakie będę miał owoce w wakacje....

    Niestety tam na wysokościach :mrgreen: chyba mnie trochę przewiało, bo teraz mnie lekko bolą uszy :-| , mam nadzieję że się nie rozchoruję...

    Staram się jak tylko mogę żyć z tą chorobą, raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale zawsze do przodu....

    Pozdrawiam

     

    -- 22 mar 2011, 18:33 --

     

    Takie może to trochę dziwnie, ale mam dużą satysfakcję niby z nieznaczących, małych rzeczy, które mi się udało zrobić ,,bez nerwicy", wtedy mam wrażenie takiej ,,pozornej normalności" takiego normalnego życia, które chyba tu każdy z nas chciałby wieść, na szczęście są takie chwile, bo bez nich to już chyba dawno bym utonął w tym czarnym, mętnym morzu nerwicy(kurde, ale opis!!!, jak jakiś poeta...) :mrgreen:

    Jeszcze raz bardzo gorąco P O Z D R A W I A M !!!

×