Skocz do zawartości
Nerwica.com

camieu86

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia camieu86

  1. Witam, długo się zastanawiałam czy tu napisać. Jednak się zdecydowałam. Może to jest dobry znak? Nie wiem.. Nie chcę tu opisywać mojej długiej historii problemów itd. Powiem w skrócie. Mam ostatnio sporo problemów i problemików. Do tego rzucił mnie facet. Po 3 latach zdałam sobie sprawę, że się w jakimś stopniu uzależniłam od niego, potrzebuję go jak powietrza, mimo że mnie skrzywdził i zdaję sobie z tego sprawę. Spowodował, że moja psychika już nie dawała rady. Od 2 tyg nie jestem w stanie przespać pełnych 2,5 h, budzę się myślę, popłakuję, mam często czarne myśli. Straciłam wiarę w siebie w to że będzie kiedyś dobrze. Czuję się jak ostatnia wywłoka, niekochana, ta zła niedobra, nic nie warta. A to ze mnie zakpiono. Są chwilę kiedy myślę tak będzie dobrze, szkoda życia by się tym wszystkim dołować i jest dobrze.... na 2,3 godziny. I potem z powrotem czarne myśli, łzy, brak sił i ochoty do czegokolwiek. Bez powodu z minuty na minutę popadam w rozpacz. od 1,5 tyg próbuje zapić smutki, zaczęłam palić i kupować nielegalnie relanium. Wiem, że to głupie i na dłuższą metę może skończyć się źle, ale ja kompletnie nie wiem co ze sobą robić. mam dość wszystkiego. Robię dobre miny do zlej gry, ale już nie daję rady. Chodzę do pracy, od czasu do czasu wychodzę do ludzi, udaję, że jest ok, ale nie jest. jest mi wszystko jedno. jadę autobusem i marzę o tym by się rozwalił, wmawiam sobie rzeczy straszne i zaczynam w nie wierzyć.nawet jak idę do kościoła rozmawiam z Bogiem. czemu ja? co dalej? proszę by mnie wziął do siebie po czym tracę wiarę. nie ogarniam już nic. Nie chcę tego co się dzieje, ale nie wiem jak z tego wszystkiego wybrnąć nie potrafię po prostu. Chwilami chyba nawet nie chcę. sama nie wiem, może gdybym nie chciała to bym się tu nie znalazła, nie pisała? Od tyg tylko piję i jem po jednej kanapce dziennie. mam wrażenie że jak wykończę swój organizm to naturalnie zejdę z tego świata. Nigdy nie sądziłam, że ja znajdę się w takiej sytuacji. Zawsze byłam silna psychicznie, a teraz ... myślałam aby może pójść do psychologa. Ale boję się. Nie wiem jak to wygląda, o co będzie pytał, co mam mówić. Boję się, że poczuję się jeszcze gorzej, zejdę ze wstydu. ja po prostu już sama nie daję rady. nie chcę się uzależnić od tego relanium, ale to jedyny lek który jakoś pozwala mi funkcjonować. gorzej gdy się kończy. ;( Powiedzcie mi co ja mam robić? Byliście w takiej sytuacji? Co dalej? Ja już psychicznie po prostu nie wyrabiam osłabiona, serce boli, mam ochotę płakać a potem po prostu zasnąć, nie myśleć. Jestem pierwszy raz na tym forum. Jakby co jestem jeszcze pod meilem: camieu1912@gmail.com
×