Skocz do zawartości
Nerwica.com

nasti

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nasti

  1. nasti

    lepiej :)

    dziekuję :)
  2. nasti

    lepiej :)

    Długo mnie tutaj nie było,ale oto jestem- z lepszym samopoczuciem:).Za miesiąc odstawiam tabletki, byłam narazie na jedenj wizycie u psychologa. No właśnie co do tego psychologa...pani przed 30stką,wygląda całkiem miło i doprowadza mnie do szału.Ma tak bardzo oceniające spojrzenie,że aż wstydzę się z nią rozmawiać.Kiedy powiedziałam jej o przyczynie mojej nerwicy zapadła dłuuuga cisza, po czym pani doktor zmieniła temat.Poza tym bardzo nieudolnie zadaje pytania,zaczyna jeden temat,za chwile przerywa,przeskakuje na inny i z tego co zauważyłam robi marne notatki. Ale cóż, ciężko jest znaleźć lekarza psychologa z NFZ, który poświęcałby mi czas raz w tygodniu,więc mam nadzieję,że nasze stosunki się poprawią. Samo to,że już mogę z kimkolwiek porozmawiać dodaje mi optymizmu:) A o jeszcze więcej uśmiechu przyprawia mnie pierwsza zdana sesja!.W październiku,kiedy rano nie mogłam wstać z łózka,w zyciu bym nie pomyślała,że może być aż tak 'lepiej'.
  3. nasti

    Witam

    Myślę,że nie twoją rzeczą jest to oceniać.Wtedy jeszcze nie było afera dopalaczowej,a ja nic o nich nie widziałam.Poza tym wyraźnie dałam do zrozumienia,że gdybym mogła to cofnąć to nigdy bym tego nie zażyła. A skąd się wzięło to co 'mówili' o dopalaczach?.Myślisz,że osoby,które jako pierwsze zaczęły to palić wiedziały jakie jest ryzyko?
  4. nasti

    Witam

    Witam,jestem tu nowa i mam nadzieję,że to forum pomoże mi przebrnąć przez problemy,lęki i frustracje związane z chorobą. We wrześniu zdiagnozowano u mnie nerwicę.Nie wiedziałam,co się ze mną dzieje,miałam napady lęku którym towarzyszyło kołatanie serca,potliwość dłoni,mdłości i wymioty.Udałam się do kardiologa,za radą moich rodziców.Ciężko było mi się przełamać i opowiedzieć człowiekowi w podeszłym wieku od czego to wszystko się zaczęło...Dziś jestem po wielu konsultacjach u lekarzy i wielokrotnie musiałam powtarzać tę historię. W lipcu,gdy znałam juz wyniki matur,dostałam się na studia, zaczęłam prawdziwe wakacje. Spędzałam całe dnie z moim chłopakiem.Pewnego wieczoru,zadzwonili znajomi i spytali czy mogą wpaść na małą posiadówe..przyniesli ze sobą greengo(jakoś tak to się nazywało,w każdym razie dopalacz). Nigdy wcześniej nie paliłam dopalaczy,w liceum paliłam haszysz,dość rzadko,ale zawsze czułam sie po nim świetnie.Zapililiśmy. Po jednym buchu miałam wspaniały odlot. Jeden buch mi wystarczył,było cudownie..do czasu.Zamyśliłam się,przypomniał mi się film 'Awake',gdzie chłopak podczas przeszczepu serca jest całkowicie swiadomy, jednak nie moze sie poruszyc, ani mowić. Zaczęłam wpadać w panikę,nie mogłam się ruszyć,byłam sparalizowana. Znajomi zaczęli się śmiać, bo lezałam odrętwiała i patrzyłam na nich z przerażeniem. W pewnej chwili udało mi się ruszyc, zaczęłam się miotac i wrzeszczeć, jednak nie mogłam powiedzieć nic sensownego. Byłam tak przerażona,ze przez chwilę pomyślałam jak dobrze byłoby umrzeć i zaczełam szukać czegoś ostrego.Za chwilę jednak doszłam do wniosku,że muszę biec na pogotowie i chciałam uciec przez okno..i zemdlałam. Później było troche śmiechu,doszliśmy do wniosku że to była tylko "jazda", ktoś wspomniał o zapaści i w efekcie zakonczyliśmy ten temat. Kilka tygodni później miałam pierwszy atak nerwicy,po paru miesiącach depresję. Dopiero dwa miesiące później poszłam do kardiologa.Miesiąc później do psychologa,który okazał się zbyt drogi bym mogła przychodzic na cotygodniowe wizyty. Gdy wreszcie udało mi się trafić do psychiatry byłam skrajnie wyczerpana,wazyłam 46 kilo,bałam się jeździć na uczelnie,bałam się wyjść z domu,bałam się pokoju mojego chłopaka, gdzie po raz pierwszy miałam atak.Czasami ciśnienie mi skakało do 150/110 i ciagle płakałam.Myślałam jak cudownie byłoby po prostu umrzec,ale bałam się tych myśli.I gdy wreszcie usiadłam w gabinecie lekarskim zaczęłam płakać,byłam gotowa błagać psychiatrę,żeby cos mi wypisał. Obecnie zażywam Promolan i Hydroksyzynę ,od około półtorej miesiąca, od jakieś miesiąca czuję sie lepiej.Odrobinę przytyłam,zaczęłam wychodzić z domu. Gdybym mogła oddałabym wszystko,żeby nigdy nie musieć tego doświadczyć. Ale wiem,że w końcu się wyleczę, choć czeka mnie długa terapia u psychologa.
×