Skocz do zawartości
Nerwica.com

ania87

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ania87

  1. ania87

    Witam wszystkich! :)

    Pasazer02, wiesz ja rok temu dokładnie jak Ty, umierałam... Leżałam praktycznie cały listopad i grudzień w łóżku, mało jadłam, mało piłam, byłam tak osłabiona, że ze łzami w oczach wstawałam do łazienki. Praktycznie nie wychodziłam z pokoju, mama przynosiła mi z kuchni coś do jedzenia, bo ja nie miałam siły, żeby sama to zrobić. W sumie tak się czułam, że mogłam nic nie jeść. Pamiętam, kiedy dosłownie 1 cm banana zjadłam przez cały dzień, bo nie mogłam nic w siebie wcisnąć, jak tylko do żołądka dochodziło jakieś jedzonko to czułam jakby mnie tam bombardowało! I tylko na pogotowie, na kroplówki, na zastrzyki i tak całą poprzednią zimę. Wigilię też wspominam z przykrością, bo nie zjadłam absolutnie nic, tylko zwinięta w kłębek siedziałam na krześle, żeby rodzinie nie było przykro. A dla mnie to była męczarnia, po kolacji znów wróciłam do łóżka. Mdliło, bolało... okropnie było, i w sumie jest nadal, bo choć teraz już jem trochę, i nie mam takich bóli, to mdli codziennie i codziennie ryczę z tego powodu. Mdłości kompletnie paraliżują mi życie. Nie jestem w stanie nic planować. A jak Ty poradziłaś sobie z tym problemem? pozdrawiam.
  2. ania87

    Witam wszystkich! :)

    Ja u lekarzy ogólnych byłam setki razy! Jestem też pod opieka poradni gastrologicznej, neurologicznej i endokrynologicznej. Byłam w szpitalu, jestem po badaniach. Lekarze tylko się głupio uśmiechają i chyba niedowierzają, że mogę się czuć tak, jak wynika z moich opowieści. Byłam też u terapeuty, po 5 wizytach jednak zrezygnowałam, bo wydawało mi się to bez sensu, zresztą musiałam dojeżdżać do niego 100km w jedną stronę, a że aktualnie nie jestem w stanie pracować to dla mnie zbyt duży koszt, tym bardziej, jeśli nie czułam, że cokolwiek mi pomagają te rozmowy. Czuję się całkowicie bezsilna...
  3. ania87

    Witam wszystkich! :)

    Jestem Ania i mam 23 lata. Postanowiłam zarejestrować się na forum, bo mam nadzieję, że może tu otrzymam jakąś pomoc, poradę, wsparcie. Opiszę może to, co się ze mną dzieje. Wszystko zaczęło się w 2003 roku, miałam 15 lat, byłam raczej zdrowym, pełnym energii dzieciakiem i coś 'siadło'. Zaczęły się bóle brzucha, mdłości, zawroty głowy, ogólne osłabienie. Bałam się wychodzić z domu, bo ciągle mnie mdliło. Co prawda chodziłam do szkoły, ale co drugi dzień praktycznie zwalniałam sie wcześniej do domu. To trwało jakieś pół roku, jeździłam po szpitalach, lekarze rozkładali ręcę, twierdząc, że to nerwica, okres dojrzewania, że wszystko minie, ale czułam się tragicznie... W końcu paru super lekarzy dziecięcych zdiagnozowało u mnie celiakię (nietolerancja glutenu). Jako, że jedynym sposobem na tę chorobę jest ścisła dieta bezglutenowa (czyli zero pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa, itp.), przeszłam na nią i po 2 tygodniach poczułam się dużo lepiej, a po pół roku byłam jak młody bóg. Tak super czułam się do czasu... Zdałam maturę, poszłam na studia, wyprowadziłam się z domu, gdyż uczelnia była w innym mieście. Po miesiącu studiowania, mieszkania w innym mieście, dolegliwości sprzed lat wróciły! Chociaż ciągle byłam na diecie bezglutenowej. Tak mi dały w kość mdłości i osłabienie, że zaczęłam szybko chudnąć, opuszczałam zajęcia. Zgłosiłam się do swoich 'dawnych' lekarzy, którzy przed laty stwierdzili tą celiakię. Dostałam kilka recept. Mimo wszystko postanowiłam rzucić studia, spakować się i wrócić do domu. Przez pół roku 'nic nie robienia' w domu wróciłam do zdrowia. Po roku postanowiłam wrócic na studia, tym razem zaoczne, obawiałam się powtórki sytuacji, więc wolałam zostać w domu i dojeżdżać na weekendy. Przez rok było wszystko w porządku, na drugim roku postanowiłam znów przenieść się do miasta, gdzie studiuję i poszukać pracy. Po 2 miesiącach mieszkania poza domem znów wszystko wróciło! Ale z jaką siłą. Mdłości były nie do wytrzymania, nie chodziłam na zajęcia, nic nie robiłam, całe dnie siedziałam w mieszkaniu, w łazience i ryczałam, że chyba w końcu umrę. Znów rzuciłam szkołę i wróciłam do domu, jednak tym razem nie miałam tyle szczęścia co wcześniej. Już od 2 lat męczę się z dolegliwościami. W czerwcu leżałam w szpitalu, i niby nic mi nie jest. A ja już ledwo daję radę. Schudłam 12kg, waże przy 163cm 41kg. Mam codziennie mdłości, bóle brzucha, zawroty głowy, jestem osłabiona, zdarzają się drętwiena kończyn, choć ostatnio rzadziej.Mam 24 lata, a czuję się jak staruszka. Całymi dniami leżę, albo siedzę przed komputerem w swoim pokoju. Kiedyś byłam bardzo towarzyska, teraz po prostu czuję, że nie pasuję do ludzi ,z którymi kiedyś przebywałam. Denerwuje mnie to, że oni tak beztrosko traktują życie. Nie mają pojęcia co znaczy choroba. Dziwią się tylko, że nie piję, nie śmieję się. A nawet głupi śmiech powoduje nasilenie moich mdłości. To wszystko mnie przeraża, potrzebuję trochę normalności czy myślicie, że to problem może tkwić w psychice? Bo ja cały czas bronię się przed tym i uważam, że to ciało szwankuje, ale już sama nie wiem...
  4. Widzę, że nikt nie podjął tematu, nie wiem, czy moja odpowiedź jeszcze się na coś przyda... Maa20, chciałabym zaznaczyć, że z celiakii się nie wyrasta, raz zdiagnozowana jest z nami do końca życia. Ja mam celiakię, przed jej stwierdzeniem czułam się jak wrak człowieka, a co do mdłości to były okropne, co prawda nie wymiotowałam, ale miałam wrażenie, że może się to stać w każdej chwili. Bóle brzucha, zawroty głowy dodatkowo, chuda byłam jak anorektyczka, w szpitalu nawet podejrzewali, że mam zaburzenia odżywiania. Ważyłam 38kg przy 162cm wzrostu. Po przejściu na dietę bezglutenową poczułam się jak nowo narodzona. Myślę, ze powinnaś zrobić badania w kierunku celiakii, jeśli jako dziecko miałaś ją dobrze zdiagnozowaną to nadal ją masz, bo jest to choroba na całe życie. Pozdrawiam!
×