Lolita.Tak myślałam.
Nawet obawiam się ,ze tego potrzebuję.Ale boje się,ze mnie wyśmieje.
Ja wiem ,ze psycholog ma odczynienia z takimi ludźmi jak ja,ale jednak się boję.
Boję się ,ze jak powie coś nie po mojej myśli znowu warknę ,wybuchnę-a nie chce.
Bo przecież On-Ona będzie tam po to aby mi pomóc.
A ja znów sobie nie pozwolę.
Niby pokazuje ludziom,ze jestem ok-i ,ze sobie ze wszystkim radze ,ale tak nie jest.
Boję się tego,ze wszyscy właśnie tak mnie spostrzegają.
A ja na sile chce pokazać ,ze właśnie mają racje.
A tak nie jest.
Nie wiem jestem strasznie zagubiona w tym wszystkim i jednocześnie przerażona.
Bo jest mi źle ,ze nie umiem sobie z tym poradzić.ze moje emocje ,działania i zachowania porostu mnie przerastają.
Ps .Od razu przepraszam za błędy w pisowni,nie jest to lenistwo z mojej strony.
Po prostu tak już mam.
[Dodane po edycji:]
Paranoja.
Właśnie tez tak sądzę,ze to wszystko co się dzieje ze mną teraz,
jest skutkiem tego co było wcześniej.
Nie sądziłam ,ze wydarzenia mogą tak silnie oddziaływać na człowieka w późniejszym okresie.
Czy muszę faktycznie iść do lekarza po takie leki???
Wiesz ,lepiej się coś "mówi" gdy można robić to anonimowo.Nie patrzy się ludziom w twarz.Niz miała bym isc i mówic takie okropne zeczy człowiekowi prosto w oczy.
Nie wiem czy sobie z tym bym poradziła.
Ja wim ,ze psycholog traktuje to jako pracę,ale jednak to człowiek,który a nóż a widelec
wróci do domu z pracy i powie do męża-"ale dzis miałam idjotke,heh-nie uwierzysz!;-)"
Kurde to wszystko mnie przytłacza.
Jutro znów do roboty,odprowadzanie i przyprowadzanie córki z przedszkola i moja szara rzeczywistość.