Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hermina

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hermina

  1. Hermina

    Lęk przed śmiercią

    Ja wierzę w Boga , wiem że jest ktoś kto czuwa nad nami , często "rozmawiam" z Bogiem . Jednak to mi nie pomaga mam obsesyjne myśli o śmierci . Chciałabym by było tak jak dawniej .
  2. Hermina

    Lęk przed śmiercią

    Może zacznę od początku. Zawsze gdy jechałam samochodem jako pasażer , patrzałam na drogę na nadjerzdzający samochód i widziałam jak w nas uderza , widziałam wszystko w najdrobniejszych szczegółach krew połamane nogi ręce krzyk , huk . Pomagało mi odmawianie Zdrowaś Mario . Przestrzegałam też zasady przy długim podróżowaniu, Nie ściągać butów, kiedyś jako dziecko poosiągawszy z siostrami buty a z pod maski zaczął wydobywać się dym tata kazał nam szybko uciekać z auta a my wybiegłyśmy na śnieg boso jak najdalej. Dlatego ich nie ściągam. Gdy skończyłam 18 lat zapisałam się na prawo jazdy , wyjerzdzilam 13 godzin i stwierdziłam ze nie dam rady , bałam się gdy działo się coś i nie wiedziałam co mam robić puszczałam kierownice i zasłaniałam oczy . Wróciłam do prawka rok temu 5 lat przerwy , przełamałam lęk szlo mi bardzo dobrze , nie panikowałam po24 godzinach mój instruktor powiedział ze jeżdżę wzorowo i mam zapisać na egzamin zdałam bez problemów za pierwszym razem. Pierwsze moje jazdy były zimową porą , nie bałam się jeździłam gdy było ślisko , pełno śniegu często wybieraliśmy się na nocne przejażdżki zimą . Długo nie miałam przed oczami wypadku. Dupki sama prowadziłam, gdy jechałam jako pasażer wizje wracaly. Gdy prowadziłam samochód czułam sie pewnie wiedziałam ze mam nad nim kontrole ,że jeśli będę ostrożna nic się nie stanie , przynajmniej nie z mojej winny . Od miesiąca zaczynam odmawiać sobie podróżowania. Miałam jechać z mamą 140 km do rodziny , ja miałam prowadzić ale zrezygnowałam , miałam przeczucie że będzie wypadek i zginiemy. Następny miał być wyjazd do męża , miałam jechać pociągiem a wracać z nim samochodem , tu lęk towarzyszył mi tydzień przed wyjazdem , to była obsesja nic więcej w głowie tylko wypadek , widziałam jak uderzamy w drzewo jak oboje umieramy, Balam sie strasznie ale powiedziałam sobie że pojadę , ze to paranoja i nic się nie stanie. Uprzedziłam mamę że mam złe przeczucie , ze czuje ze umrę że jak zginiemy oboje z mężem , chce by naszą córeczka zajęła sie jej matka chrzestna. Zaczęłam myśleć jak to będzie bez nas , płakałam , ciągle płakałam bo nie mogłam znieść myśli że moja córcia miałaby wychowywać się bezemnie, Tak bardzo ją kocham chce być przy niej . Nie pojechałam. Codziennie w nocy budziłam się i tuliłam moje dziecko , dziękowałam bogu za to ze jesteśmy razem , za to ze jest zdrowa , prosiłam o to byśmy były razem by nic jej nie stało by mi nic się nie stało. Gdy mój maż wracał bałam się że on zginie , myślałam , mnie tam nie ma ale skoro miałam przeczucie ze będzie wypadek on może zginać i znowu myśli jak to będzie gdy go nie będzie, płacz . Dzisiaj mój mąż musiał wyjechał , jechał ze swoją mamą i znowu myśli o wypadku , znowu co będzie jak oni zginą . Dzwoniłam 5 razy upewnić się ze wszystko w porządku. Jutro mają wracać a ja już schizuje że coś się stanie. Byl też czas że bałam się wogole jeździć nawet parę km bo ciągle w głowie miałam myśli że umrę. Przed snem , było najgorzej nie mogłam spać płakałam , bałam się ze coś się stanie , bałam sie że moja córcia zachoruje że umrze i że jej nie będzie. To jest chore . Czuje się okropnie , taka bezradna . Czasami w nocy gdy nachodziły mnie takie myśli uderzałam się dłońmi w głowę i krzyczałam by te myśli odeszły. Nie wiem co się zemną dzieje, gdyby nie te obsesje mogłabym śmiało powiedzieć ze jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego męża, mam cudowną córeczkę . Pracowałam , spełniałam się w swoim zawodzie ale odeszłam praktycznie z dnia na dzień bo czułam że moje córeczce brakuje mamy , ze Ona mnie potrzebuje , że muszę być dobrą mamą dobrą żoną . ze muszę sprzątać by było czyściutko prasować gotować by mąż byl zadowolony. Mąż chciał bym wróciła do pracy ja się zaparłam że mała mnie potrzebuje że chce być przy niej. Nie wiem czy to ma coś wspólnego z moim lękami. Może to ze nie pracuje , że nie mam konkretnego zajęcia tak mi siada na głowę. Dodam jeszcze że poszłam do pracy jak mała skończyła 3 lata tagze dość długo nie pracowałam i było dobrze. Nie wiem co mam zrobić by pozbyć się tego leku że umrę , że umrą moi najbliżsi , i skąd to się wzięło ? Dlaczego coś takiego wogole chodzi mi po głowie ?
×