Skocz do zawartości
Nerwica.com

Existenz4

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Existenz4

  1. Dziękuję Wam za wpisy! Cieszę się,że nie jestem z chorobą mamy sama. Brak współpracy ze strony rodziny- skąd ja to znam. Mogę liczyć jedynie na mojego najmłodszego brata,bo jestem za granicą,ale chyba wrócę do Polski, bo jestem w związku z maminsynkiem, nie mamy żadnych planów na przyszłość, choroba mojej mamy nic go nie rusza, to znaczy mówi,że mu przykro etc., ale jest niedojrzały i przywiązany pępowiną do swojej rodziny, a ja mam przecież własną i choćby jest patologiczna, to moja rodzina, o którą będę walczyć. Moja mam leżała dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym w Warszawie- czytałam różne opinie na temat tego szpitala, ale JESZCZE NIGDY jak po powrocie z innych szpitali tak dobrze się nie czuła i nie wyglądała. Dzięki Bogu z całego serca ta dziewczyna się wyprowadziła,ale dopiero dziś,a mama wróciła wczoraj do domu. Rozmawiałam z nią i stwierdzam, że nie ma poczucia wstydu i jest głupia, nie rozumie sytuacji. Co do mojego drugiego brata- to egoista i kłamca, kieruje się własnym dobrem i dopiero ta sytuacja mi to uświadomiła. Przykre,ale prawdziwe. Adam, wiem,że jest Ci ciężko,ale gdy choroba dotknęła pierwszy raz mojej mamy również byłam zdana na siebie. Dowiedz się, gdzie u Ciebie przyjmuje psychiatra i umów wizytę. Nie mów jej,ze idziecie do psychiatry, tylko poproś,żeby poszła z Tobą na takie kontrolne badania. Lekarz da na pewno skierowanie do szpitala psychiatrycznego i wtedy możesz powiedzieć, że jedzie do senatorium. Ja tak zrobiłam pierwszy raz i odczułam spokój wewnętrzy, bo wiedziałam,że ona się leczy,a w domu była jako tako harmonia- bo wszyscy mięli ją z głowy. To że jesteś najmłodszy wcale nie znaczy,że jesteś najsłabszy, spróbuj z nimi porozmawiać, czy zależy im na POPRAWIE SYTUACJI,czy chcą żyć lepiej. WARTO, NAPRAWDĘ WARTO. CANDY przez mojego brata m.in. moja mama dostała kolejnego zaostrzenia choroby, bo pisząć kolokwialnie wjeżdzał jej na psychikę. Zarabia,a nie dokłada się do czynszu, ani jedzenia, etc. Jest wygodny,bo wie,że jak się wyprowadzi na swoje, to połowę swojej wypłaty zapłaci za mieszkanie, a gdzie życie...Moja mama powiedziała,że go wymelduje i to jest najlepsze rozwiązanie- nie wiem,co mam o nim myśleć, myślę,że on też mam jakiś problem z psychiką- wychowany bez ojca, ma wieczny żal do mamy i na pewno jest słaby psychicznie, mimo że jest mocny w gębie. On olewał i olewa wszystko. Dlatego niedługo skończy się ten burdel na kółkach. I Tobie też tak radzę- rozmowa z nimi, a jak nie udaj się też do psychiatry. TRZEBA DZIAŁAĆ!!!!!
  2. Moja mama cierpi na schizofrenie paranoidalna. Gdy zgiagnozowana chorobe, balam sie,ale teraz mysle, ze predzej grozi mi nerwica. Przeczytam wszystkie Wasze posty i postaram sie napisac cos wiecej.
  3. Wiele osob pisze, ze ta choroba wzmacnia ich wiezi rodzinne, otwiera oczy na pewne sprawy. Chcialabym bardzo zeby i tak bylo w moim przypadku,ale niestety tak nie jest. Kazdy w swoja strone- bo tak moge pokrotce scharakteryzowac nasza sytuacje rodzinna. Moja mama po raz 3 trafila do szpitala psychiatrycznego- tym razem az do Szpitala Nowowiejskiego, po drodze z Wloch ( do ktorych wybrala sie za pozwoleniem pozostalych domownikow, BEZ LEKOW, o czym dowiedzialam sie dopiero po fakcie- jestem za granica). Co prawda leki zostaly wyslane,ale nie doszly. Przerwa w przyjmowaniu, skutki oczywiste. Nie wiem, jakim cudem dostala sie do Warszawy, okradziona,ale na szczescie bez uszczerbku fizycznego,o psychiczym nie wspomne. W domu sytuacja nastepujaca: moi bracia nie okazywali jej milosci, czulosci, nie probowali nawet zrozumiec tej choroby, byly wyzwiska, smiech etc. Gdy dowiedzieli sie,ze mama jest w szpitalu, nie chcieli nawet jechac. Wyslalam wiec pieniadze na bilet. Pojechal moj najmlodszy brat. O rok mlodszy ode mnie brat, nie kiwnal palcem. Dodatkowym problemem w domu stala sie jego dziewczyna, ktora mieszka niezameldowana, dochodzi do konfliktow miedzy chlopakami, wlasnie z jej powodu. Przypuszczam,ze mojemu bratu pasowalo, ze mama wyjechala do Wloch, bo wtedy mogla sie sprowadzic jego "panna". Mieszkanie nalezy do mojej mamy, starszy brat pobiera alimenty mlodszego brata, pracuje i dorabia dodatkowo, dorzucal i dorzuca sie niewiele do mieszkania. Przepraszam za wyrazenie,ale jest wielkim egoista i CHAMEM. Wsrod obcych ludzi nie spotkalam sie z takim zachowaniem, rece mi opadaja, jest mi przykro, czuje sie zla,a najbardziej szkoduje mojego najmlodszego brata. I zawsze jestem z tym wszystkim sama, tyle razy probowalam mu wytlumaczyc,ale nie dociera. Jest bardzo wulgarny i agresyjny, az boje sie sama do niego podejsc... Ze wzgledow finansowych bede w Polsce dopiero na poczatku sierpnia i wtedy biore sprawy we wlasne rece! 1. Mieszkanie jest bardzo male, to tylko 2 pokoiki,kuchnia i lazienka. Dziewczyna mojego brata nie ma pracy, dom to istny smietnik(okreslenie najmlodszego), nie gotuje, zero staran. Nie jest zameldowana, jak mozna ja wyprosic? Blagam pomozcie!!! Postepuje tak dlatego, bo irytuje mnie wygodnictwo i zerowanie na mamie . Jak chca byc razem, to niech znajda sobie wlasny kat. 2. Bede starac sie o rente dla mamy- czy jest trudno? Chodzi mi o Wasze doswiadczenia. Za wszelkie inne spostrzezenia bede baaardzo wdzieczna. Jest mi cholernie przykro i wstyd,ze mam taka rodzine. Nie wiem z czego wynika taki egoizm i chamstwo- to chyba najgorsze postawy... Pozdrawiam serdecznie,
  4. Dziękuję Wam serdecznie za wszystkie uwagi! Na pewno zajrzę na podesłane linki i zastanowię się nad tym wszystkim, biorąc pod uwagę każdy z wymienionych aspektów. Dziękuję jeszcze raz :-)
  5. hej, cieszę się bardzo. Zobaczysz, ile korzyści Ci to przyniesie! Pamiętaj,ze robisz to dla siebie, po to by po każdym wysiłku fizycznym czuć sięfantastycznie i mieć jeszcze więcej siły na kolejnego zmagania. Pozdrawiam również i czekam na relację z wyników!!!
  6. Hej, chciałabym podzielić się moim zmartwieniem. Chodzi o przyszłość mojego związku. Jesteśmy klika lat razem. Te kilka lat związku był związkiem na odległość. Na bardzo dużą odległość. Przeniosłam się na inna uczelnię, nie mieszkamy co prawda w tym samym mieście,ale jest o wiele bliżej. Myślałam,ze to sprawi,że w końcu coś ruszy w naszym związku,ale jest chyba gorzej niż było, pomimo iż jesteśmy blisko siebie. Widzimy się nie cały dzień, raz w tygodniu. Oboje studiujemy i pracujemy. Jestem zmęczona brakiem jego nieobecności, czuję się samotna. W dodatku mój popęd seksualny wzrósł niesamowicie, codziennie mam ochotę na seks, nigdy nie czułam tego tak bardzo jak teraz. Z kolei u mojego partnera, odnoszę wrażenie,że ten popęd zmalał... Próbowałam z nim porozmawiać na ten temat, że mam wrażenie,że się od siebie oddaliliśmy, a on na to,że BĘDZIE DOBRZE. No tak,ale żeby tak było, trzeba coś w tym kierunku zrobić. Powiedziałam,że potrzebuję dojrzałego partnera, który byłby cały czas przy mnie,a on na to,że nie jest chyba dojrzały... Fakt, prawie 30 lat i mieszka nadal z rodzicami. Chciałabym zamieszkać w końcu razem, mieć wspólne plany, robić coś dla naszej przyszłości... Tak, on jest maminsynkiem i jest mu wygodnie mieszkać w rodzinnym domu,ale co ze mną... Najgorsze jest dla mnie to,ze tylko ja to widzę, że on jeszcze nigdy sam, z własnej inicjatywy nie rozmawiał na temat przyszłości w naszym związku. Nie wiem,co mam myśleć, czasem mam wrażenie,ze on mnie nie traktuje poważnie, bo gdzie tu jakieś kroki w tym kierunku. Co do seksu, to przyszło mi na myśl, ze może ma kogoś na boku. Czuję się z tym żle, bo jakgdyby sama nie mogę podejmować żadnych kroków związanych z moją przyszłoscią, studiami etc. Czuję,ze nieświadomie czekam na jakiś krok z jego strony... Proszę Was o zdanie i ewentualne rady. Dziękuję i miłego dnia.
  7. Hej, nie zapominaj,że za każdym razem, gdy spotka Cię coś przykrego, za jakiś czas spotka Cię coś dobrego, tak jest zawsze!!! Co mogę Ci polecić z własnego doświadczenia to...sport, ale naprawdę porządny wysiłek fizyczny, po którym wyciśniesz swoją koszulkę z potu i to od zaraz, od dziś wieczorem, ubierz buty sportowe i zacznij biegać, jeżdzić na rowerze, pływać!!! Każdego dnia!!! Uwierz mi to najlepsze lekarstwo. o działa!!!!! Poza tym proponowałabym przydać się komuś, zaoferować swoją pomoc komuś, nie wiem sąsiadowi, zrobić coć dobrego dla drugiego człowieka. Nie pisz,że nie masz energii, masz ją!!! Wiem to, że ją masz i ja pisząc teraz te słowa, przesyłam Ci część mojej!!! Nie chcesz przecież czuć się źle, prawda...Właśnie od teraz to zmieniasz!!!!
  8. Dziękuję Wam za odpowiedź i przepraszam,że tak długo się nie odzywałam. Moja matka odezwała się do mnie 22 marca, co za ulga dla mnie! Oczywiście oddzwoniłam wszystkich domowników. Przez 2 tygodnie była u jakiś Polek, a teraz pracuje. Nie wyczuwam nic niepokojące z jej strony. Sytuacja w moim domu się zaostrzyła się jednak. Wczoraj otrzymałam Smsa ZADZWOŃ JAK MOŻESZ. I od razu się zdenerwowałam, bo wiem, co to znaczy- problem i się nie myliłam. Moi bracia kłócą się o pieniądze, starszy pobiera alimenty młodszego, a młodszy, który jest już pełnoleltni chce pobierać je już sam i trzeba zgodę od matki,a on nie może się z nią skontaktować, więc przeze mnie, dzwonię,a u niej w miejscowości nie ma poczty i trzeba dojechać do innej miejscowości, nie ma jak... Ręce opadają... Co do tego spadku- mój ojciec pozostawił jakieś długi i po jego śmierci przyszło do mnie pismo,że mam je spłacić, więc poszłam do notariusza,zapłaciłam za papier i się zrzekłam tego. Co do mojego brata, który ukradł pieniądze, chyba zależy mi na nim najbardziej. Mam do niego bardzo matczyne uczucia,wydaje mi się,że kradzieży dokonał z głupoty, naprawdę, nie jest zły, gdyby ktoś poświecił mu uwagę, nigdy nie doszłoby do tego. Nie mam stałej pracy i mieszkania,ale jak tylko skończę studia i znajdę zatrudnienie wezmę go do siebie i pomogę mu w życiu, mam nadzieję,że nie będzie za późno... Co do rodziny, wiem,że każdy ma problemy...Tak, moja rodzina to rzeczywiście same relacje toksyczne. I do tego mój chłopak to maminsynek, jesteśmy kilka lat ze sobą,a tu żadnych wspólnych planów na przyszłość. Wszystko toczy się wokół jego rodziny i ja chyba nie chce do niej należeć, bo to nie moja rodzina i czuję się na uboczu...Poza tym irytuje mnie jego matka, niby miła w stosunku do mnie,ale wyczuwam coś negatywnego od niej... Na pewno chcę mieć partnera,ale nie potrafię ścierpieć mocnych relacji mojego partnera z jego rodziną...Czy to normalne, poza tym tak mało czasu spędzamy razem...Kilka godzin raz w tygodniu...To przez nasze obowiązki, wiem,ale dlużej już nie wytrzymam...Czuję się bardzo samotna...Wspólne wyjścia- ostatni raz byliśmy na imprezie w wakacje, na 3 godziny... Jak się widzimy to przeważnie jemy i uprawiamy seks, i to wszystko. Nie che tak już... I teraz mam przed sobą do załatwienia bardzo ważne formalności związane z moimi studiami. I nikt się mnie zapyta, nikt mi nie doradzi...Zawsze sama, co to za życie. Postaram się częściej udzielać na tym forum.
  9. Sodoma i gomora!!! Mojej matce pomagała koleżanka w znalezieniu pracy, to ona szukała jej pracy w internecie. Dzwoniłam do niej,żeby podała mi numer tel., a ona,że nie wie, który to numer i podała mi rzekomy numer tel. do przewoźnika. Dzwonię, a tu zakład stolarski. Teraz nie odbiera telefonu. Babcia powiedziała,że jutro idzie na policję na jej rzekomą koleżankę. Znam ją, nigdy nie jej nie lubiłam, fałszywa. Już raz była taka sytuacja,że zniknęła, gdy wracała z zagranicy do Polski. Nie wiadomo do dziś, jakim cudem znalazła się w Warszawie, skąd musieliśmy ją odbierać. Co mnie boli i męczy, to fakt,że tylko mi zależy,żeby nasza rodzina była zjednoczona, żeby było inaczej. Każdy w tym domu jest egoistą. Wzajemna pomoc, wsparcie- nikt ich tam nie zna. Do mnie nikt nie wyśle smsa, nie zadzwoni, nie napisze wiadomosci na nk, mają mnie głęboko, tylko, gdy pojawi się problem to dzwonią do mnie... Jestem zła, bo mam dość tu swoich problemów. Chce ułożyć sobie w końcu życie, by żyć normalnie, bo to, co poznałam w MOJEJ rodzinie odbiegało i odbiega od normy. Wstydzę się za moją rodzinę i boli mnie serce. I wszyscy wokół mnie mają pełne, fantastyczne rodziny, zawsze mogą liczyć na ich wsparcie. Jak na to patrzę, czuję się mega zazdrosna i zła,że ja tego nie mam i chce uciec od tego wszystkiego, bo nie mogę wytrzymać. I do tego jestem tak komplemtnie zmęczona....
  10. Witam wszystkich użytkowników tego forum, cieszę się, że mogę zamieścić tu swój post. Chodzi o moją rodzinę. Proszę o wysłuchanie, opinie i porady. Sytuacja przedstawia się następująco- rodzina niepełna, ojciec był alkoholikiem, zmarł, matka chora na schizofrenię paranoidalną, dwóch braci, jeden rok młodszy, drugi o 6 lat młodszy ode mnie, babcia i 24-letnia ja. Zanim wykryto u matki chorobę, wyjeżdzała do Włoch do pracy. W tym czasie opiekowała się nami babcia, mieliśmy opiekunki, które nigdy się nie sprawdzały. Większość obowiązków przejęłam ja, chciałam tego,ale i czułam,że muszę tak zrobić. Moim wielkim marzeniem było dostać się studia, studiować, zdobyć wyższe wykształcenie. Udało się. I w tym czasie zachorowała mama, przerwałam studia, wyjechałam na rok do pracy, gdyż nie mieliśmy pieniędzy na NIC, zostawiłam więc ją z braćmi i babcią, wróciłam i tym razem nie zrezygnowałam ze studiów. Tak, poszłam swoją drogą. W tym czasie, w moim domu działy się złe rzeczy. Matka, nie wiem,czy ze względu na chorobą nie interesowała się ani braćmi, ani domem. Tylko rozwijała swoje życie towarzyskie. NIE WIERZYŁAM. Nowi mężczyźni, koleżanki, wieczory przy winie. Chciałabym zaznaczyć,że zawsze lubiła zabawy etc. i w wieku młodzieńczym przysparzała mojej babci problemów. Mój o rok młodszy brat nie interesuje się wogóle moim najmłodszym bratem, jest pod tym względem egoistą, bardzo często krzyczał na moją matkę, robił jej wyrzuty sumienia,że nie zajmuje się domem, etc. Pracowała po 3 godziny dziennie, sprzątała biuro, zrezygnowała z tej pracy Z jednej strony miał rację, gdyż rzeczywiście nie wywiązywała się ze swoich obowiązków, nie wykazywała chęci, ale z drugiej strony nie czy to nie wina choroby...Czas i ochotę na spotkania towarzyskie miała, więc coś tu jest nie tak.Nie wiem sama już. Dwa miesiące temu dowiedziałam się,że mój młodszy brat ukradł mojej babci oszczędności- sporą sumę, jednak nie za pierwszym razem, tylko podbierał i w końcu wydał wszystkie pieniądze. Dlaczego- z głupoty, ale i dlatego,że nie miał na własne potrzeby. Reakcja mojej matki i brata- zgłosić na policję. Jedynie moja babcia się wahała i na szczęście nie zrobiła tego. Jak mój o rok młodszy brat był wściekły... Dwa tygodnie temu moja matka wyjechała do Włoch, potajemnie, po cichu. Sama dowiedziałam się o tym wczoraj od mojego prawie 18-letniego brata. Gdybym nie zadzwoniła, nie dowiedziałabym się. Zazwyczaj dzwonię co tydzień, ale zaczęłam pracować i miałam burzliwy okres i nie dzwoniłam. Nie,to nie jest żadna wymówka. Do tej pory się nie odezwała. I u mnie w domu do tej pory, NIKT NIC NIE zrobił. 14 DNI !!!! Koleżanka, która pomagała znaleźć jej pracy nie wie, który to był numer, a do przewoźnika można zadzwonić dopiero wieczorem!!!!! Na miejsce mojej mamy wprowadziła się do domu dziewczyna mojego 23letniego brata. Moja babcia nie śpi po nocach, martwi się, mój 23-letni brat olewa to całkowicie,a ja zaraz zwariuję... Czuję,że mam związane ręce, tym bardziej,że mieszkam, pracuję i studiuję za granicą. Gdy przyjeżdzam do domu, zawsze staram się nadrobić ten czas, pomagam finansowo ile mogę,ale to mnie wszystko już przerasta... Idę zaraz do pracy, odezwę się ok. 22.00
×