Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dharthez

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dharthez

  1. Z moim ojcem nie mam ochoty rozmawiać, gdyż nie chcę go martwić.Poza tym mój ojciec jest bardzo impulsywny i ma dość wysokie ciśnienie.Gdybym mu powiedział że mam zrytą psychikę najprawdopodobniej bardzo by mu ciśnienie skoczyło i musiałby jechać do szpitala.
  2. Witam wszystkich tutaj zgromadzonych szczęśliwych użytkowników którym to wszystko w życiu wychodzi podczas gdy moje życie psychiczne jak i uczuciowe się wali. Na imię mam Artur i mam 15 lat.Zarejestrowałem się tutaj gdyż nie radzę sobie z moim nędznym życiem oraz dlatego, że nie mam ochoty iść do psychologa by nie niepokoić mojego ojca.Według mojego ojca jestem grzecznym nastolatkiem przechodzącym okres dojrzewania który żadnych poważnych kłopotów nie ma.Nie wiem czy to ja tak dobrze udaje zdrowego nastolatka (wg nauczycielki od polskiego mam talent aktorski lecz ja zdecydowanie w to wątpię) czy może to on nie jest w stanie dostrzec we mnie nieprawidłowości na tle psychicznym jak i społecznym (moim zdaniem to drugie ale pewnie się mylę bo w niczym nie mam racji). A wszystko to zaczęło się dawno temu gdy jeszcze byłem małym chłopcem który o cierpieniu jak i smutku praktycznie nie wiedział nic.Lecz to wszystko skończyło się kiedy w trzeciej klasie zmarła moja matka.Była to niewiarygodnie traumatyczna sytuacja dla mnie.Jakiś rok po owym zajściu zapadłem prawdopodobnie w depresje na dwa lata.Nie umiałem się z niczego cieszyć.Widziałem same czarne strony wszystkiego.Lecz w wakacje dwa lata temu udało mi się z tego wyjść (do teraz nie wiem jakim cudem udało mi się tego dokonać) przez pewien czas (dokładnie 1. klasa gim.) umiałem się czasami śmiać i wychodzić z kolegami na zewnątrz jednakże po tamtej depresji została niezwykle niska samoocena jak i brak pewności siebie i pesymizm. Lecz to wszystko od początku mnie zaatakowało.A zaczęło się to w ten sposób, że zaczęły mi się podobać niektóre dziewczyny z klasy (co jest chyba normalne więc aż taką wielką patologią chyba nie jestem).Próbowałem z nimi rozmawiać czy coś lecz tutaj wkracza mój dobry kolega.On który nie jest nieśmiały i nierozmowny w przeciwieństwie do mnie zaczął normalnie z nimi rozmawiać spotykać się z nimi (w grupie) wychodzić na miasto czy coś.Ogólnie to cały czas wszystkie dziewczyny to z nim trzymają.I w tedy coś we mnie chyba pękło.Zdałem sobie sprawę jaki to ze mnie nieudacznik i że w życiu nic nie osiągnę.Do teraz czuje olbrzymi smutek jak i cierpienie i przeogromny gniew i niewyobrażalną zawiść (czasami mam ochotę temu "koledze" ukręcić łeb i wsłuchiwać się w odgłos skręcanego karku lecz od razu staram opamiętać bo chyba do czegoś takiego nie byłbym zdolny). Mam nadzieję że jest osoba która jest w stanie mi pomóc lub chociaż zdiagnozować co mi jest.
×