Skocz do zawartości
Nerwica.com

annac

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez annac

  1. Jesteśmy ze sobą rok... i nie kłócimy się często... może 1-2 razy w miesiącu i są to jakieś minimalne nieporozumienia. Dotąd mieliśmy tak naprawdę tylko dwie większe kłótnie... To nie jest toksyczny związek. A ta myśl była pojedyncza... w sensie że wtedy ostatnio pomyślał o tym samobójstwie a wcześniej to dopiero kilka lat temu (gdy był dzieckiem, więc chyba nienależy zbytnio brać tego pod uwagę). A więc to była pojedyncza myśl... i tłumaczył to tak, że chce dla mnie szczęścia, a wtedy (w trakcie tej kłótni) wydawało mu się, że będę szczęśliwsza bez niego i stąd jego zachowanie... Uświadomiłam mu, że byłoby mi wtedy sto razy gorzej a nie lepiej... I mówił, żebym traktowała go normalnie, jak wcześniej... a nie jak świra... Może to się już nigdy nie powtórzy...? może... Jak uważacie?
  2. Jestem jego dziewczyną... Proszę, pomóżcie... nie chcę do stracić...
  3. Witam, zastanawiałam się nad tym, czy nie posłać chłopaka na psychoterapię. Przy pewnej naszej kłótni myślał o tym, by sie zabić...to było raz. Dawniej, 5-7 lat temu zdarzyło mu się to 2-3 razy przy okazji rozwodu rodziców. Co ważne, on ma bardzo niską samoocenę... i uważa, że facetowi nie wypada chodzić do psychologa... Boję się, że jak nawet uda mi sie go na to namówić, to będzie to miało efekt odwrotny i będzie się uważał jeszcze za słabego i chorego psychicznie...boję się, że to mogłoby pogłębic jego niską samoocenę... Dlatego chciałabym wiedzieć, jak psychoterapia wpływa na was? (a szczególnie na Panów) P.S. Więcej o problemie chłopaka tutaj: sk-onno-ci-do-samobojstwa-co-robi-t24760.html
  4. Witam, oto historia bliskiej mi osoby (nazwijmy ją Andrzej). Nie wiem, jak mu pomóc. Jest w związku z dziewczyną od roku. Bardzo się kochają. Czasem się o coś pokłócą, ale na koniec zawsze dochodzą do porozumienia. Ale pewnego dnia ona mówi o jedno słowo za dużo. A on reaguje na to zbyt ostro. Jest konflikt. Ona chce, żeby on przyznał sie do winy, a on mówi, że to jej wina. Myślą o kilkudniowym odpoczynku od siebie (w sumie temat rzucony przez dziewczynę) żeby przemyśleć pewne rzeczy i żeby potem było lepiej. Ona mu coś jeszcze mówi. On jest nadal wkurzony i przesadza ze swoją złośliwością. Ona obrażona. On zobaczył, że teraz faktycznie przegiął i dzwoni. Ona nie odbiera. On prosi by odebrala i dzwoni 10 razy - w końcu ona odbiera. Przeprasza ją. Ona mówi, że ok - ale oczywiście płacze co dusi jej mowę i kończy rozmowę. On pisze, że przeprasza ją, że przykro mu że ją krzywdzi i że sobie tego nie wybaczy a na koniec przeprasza jeszcze raz. Ona mu odpisuje, że w porządku, przeprosiny przyjęte i że pogadają jutro. On już nic na to nie odpisuje. Ona dzwoni do niego, bo ma złe przeczucia. On nie odbiera, aż w końcu pisze, że nie może z nią gadać bo mu głupio. W tym czasie myśli o samobójstwie... Bierze nóż do ręki. Przykłada do żyły. Lekko nad nadgarstkiem nacina... Zostaje ślad w kształcie 5-centymetrowej czerwonej kreseczki... Potem wieczorem sobie coś jeszcze piszą... on jest bardzo samokrytyczny, mówi, że się dla niej nie nadaje, że jest nic nie warty, że ją tylko rani i coraz gorzej ją traktuje (oczywiscie, przesadza... ma niską samoocenę). Ona mówi mu, żeby tak nie mówił, że niezależnie czy mają lepsze czy gorsze dni i tak go uwielbia. Następnego dnia godzą się. Rozmawiają. On przyznaje sie do tego, że myślał o samobójstwie. Ona płacze. On mówi, że nie chce jej więcej krzywdzić, że nie chce żeby przez niego płakała - i że dlatego chciał się zabić. Ona mówi, że to jej wina, że gdyby to zrobił miałaby okropne wyrzuty sumienia, że to byłoby przez nią... On mówi, że to jego wina. Andrzej obiecał, że nigdy tego nie zrobi. Jest też chrześcijaninem, choć jego wiara czasem słabnie... A teraz cofnijmy się troche w czasie. Po pierwsze Andrzej opowiadał już kiedyś, że myślał o samobójstwie, ale to było jakieś 5-7 lat temu gdy miał okolo 13 lat. Wtedy było źle u niego, bo rodzice się rozwidzili i coś tam ogólnie było nie w porządku (szczegółów nie znam). I wtedy myślał o skoczeniu z balkony. Było to 2 albo 3 razy wtedy. Po drugie, po tym jak opowiedział swoją przeszłość dziewczyna mu mówiła, że to nie jest nigdy żadne wyjście. I chyba wtedy też kazała mu obiecać, że już nigdy nie będzie o tym myślał... a jak widać, po kilku miesiącach pomyślał... prawie byłby to zrobił... Pytanie: co jego dziewczyna ma w takim wypadku zrobić? Zaznaczę na końcu, że ona nadal go kocha, że chce z nim być i pomóc mu... Boi się, że go kiedyś straci w ten sposób... Będzie miała lęk podczas każdej kłótni, że on znowu będzie to chciał zrobić... To taki trochę szantaż emocjonalny dla niej, bo będzie się teraz blokować. Nie wie, co robić, żeby mu pomóc. On nie będzie chciał iśc pewnie do psychologa bo to "niemęskie" i pewnie jeszcze bardziej obniżyłoby jego samoocenę, która i tak jest bardzo niska... Mimo, że jest naprawdę dobry, wartościowym człowiekiem. I ona nie może przestać o tym myśleć... o tym okropnym dniu... Błagam, pomóżcie... Co robić...?
×