Czytając wasze wypowiedzi mógłbym zacytować naszych terapeutów "tak sobie myślę, że ukrywacie Państwo jakąś złość, której nie potraficie przedstawić, może trzeba się zastanowić, co się za tym kryje?"
Jestem w Komorowie od 2 tygodni i będę przez pół roku.
Ktoś dużo wcześniej wspomniał, że gdzieś tam zajęcia były od 7:45 do 19:00 osobiście uważam, że takie tempo zabiłoby mnie po dwóch tygodniach :/ Nie ma tutaj takiego rygoru, ale też nie jest to szpital psychiatryczny w sensie stricte!
Co do bulimiczek/anorektyczek, to podpisują one stosowne "kontrakty" w których są zawarte warunki których muszą przestrzegać aby nie zostały wypisane z oddziału. Po każdym posiłku mają "odsiadki" w pokoju zabiegowym, nie mogą też tak swawolnie opuszczać terenu szpitala. Jeśli istnieją podejrzenia nie spożywania prawidłowo posiłków, to są obserwowane przez pielęgniarki.
Jedzenie moim zdaniem nie jest złe, ale nie jest też dobre. Porcje jak to na szpital, są niewielkie. Ale osoby które mają przytyć, dostają dietę wysokobiałkową etc.
Komorów w jakimś sensie to są wakacje, a raczej mijesce w którym mamy komfortowe warunki do pracy nad sobą. Sam byłem na terapi 3 miesięcznej na oddziale dziennym (mam depresję i lęki) i niewiele to dało, ponieważ popołudniu wracałem do problemów, do codzienności i to zaburzało mój cykl terapeutyczny. Tutaj czuję się bezpiecznie, więc mogę bardziej skupić się na sobie niż na problemach życia codziennego.
Fakt, zadażają się osoby, które zaczynają traktować oddział jako jedyny dom, ale nie popadajmy w skrajonści, każdy tutaj zdaje sobie sprawę bardziej lub mniej, że kiedyś to miejsce opuści.
Nie zapominajmy też, że to od nas najbardziej zależy czy terapia coś da czy nie! :)