Witam wszystkich. Musze wylac swoje smutki, zlosci i obawy. Obecnie przebywam w Hiszpanii, nie mam za wielu przyjaciol,rodziny takze brak na miejscu.....
Nie wiem juz co robic. Zawsze mialam twardy charakter, bylam(i jestem) wybuchowa i impulsywna, ale to, co teraz dzieje sie ze mna, przekracza ludzkie pojecie. Zaczelam spotykac sie z facetem, wcale nie tak dawno. Ktoregos dnia odkrylam, ze na poczatku, przez jakis miesac naszej znajomosci prowadzil podwojne zycie, wszystkie te smsy, wiadomosci na msn, maile... Dobilo mnie to. Obiecal ze zakonczy ta znajomosc i tak sie stalo Owszem, rozmawiaja ze soba, ale na zasadzie znajomosci, a ja doszukuje sie dziury! Wpadlam w obsesje... Sprawdzam go na kazdym kroku, jak nie odbiera tel ode mnie, badz spoznia sie kilka minut na spotkanie wpadam w szal, wszczynam klotnie, zachowuje sie jak furiatka! Wiem, ze on ma juz dosc mojego czepiania sie, wypominania mu wszystkiego przy kazdej okazji. Doszukuje sie problemow we wszystkim, odwolal spotkanie (bo np musial odebrac swoja corke), nie bylo go na skypie o umowionej godz (bo np spal), nie mial czasu sprzatnac w mieszkaniu (bo np spieszyl sie do lekarza). A ja wszystko to traktuje jako dzialanie przeciwko mnie! Nie umiem spokojnie rozmawiac. Zamiast starac sie to wyjasnic, ja krzycze, zaczynam plakac, wpadam w furie, trzese sie. I nie umiem zapanowac nad swoimi emocjami. Poza tym mam inny problem, o ktorym wolalabym nie mowic. To wszystko sie kumuluje:(
Co rano wstaje, bo musze, ide do pracy bo tak trzeba. Nie umiem sie juz smiac, wiecznie narzekam, uzalam sie nad soba, praktycznie nie jem i nie sypiam. Wszystko jest na NIE.
Wychodze z domu i wydaje mi sie ze wszyscy na mnie patrza, z litoscia, pogarda..... Jesli ktos sie do mnie usmiechnie wiem ze sie smieje ze mnie. Moje zycie kreci sie wokol domu i pracy. Nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi, rozmowy z rodzina, wychodzenie z pokoju. Po pracy zamykam sie, wypijam piwo, wypalam paczke papierosow i tak rycze pol nocy. Czuje sie samotna, opuszczona i nie rozumiana. Choc tak naprawde nie chce by mnie rozumiano, nie zalezy mi na tym.
Wiem ze musze cos zrobic z tym wszystkim, ale jestem zbyt slaba, nie mam silnej woli...
Potrzebuje pomocy:(