hej...
Więc ja również mam problem z natrętnymi myślami... Co mnie totalnie dobija...
Moja historia jest długa... mam wiele problemów związanych z nerwicą... mam zawroty głowy, ciągły lęk przed zemdleniem.. Ale nie o tym chcę napisać... Chyba jak dobrze pamiętam już w podstawówce zaczynały mi się natręctwa, że muszę coś zrobić bo inaczej coś mi się stanie... i robiłam jakieś absurdalne rzeczy... z tym zdecydowanie skończyłam, ale myśli nie dają mi żyć...
Wiec natrętne myśli zaczęły się od tego, że w myślach wyzywałam Boga... jestem wierzącą osobą i nie mogłam się pogodzić z tym, że cos tak głupiego rodzi się w mojej głowie...
Od jakiegoś czasu tego typu myśli ustały...
Ale ostatnio umarł, ktoś dla mnie bliski... i teraz zaczynają się schody... Czasami obrażam go w myślach... chociaż tego nie chcę tak bardzo się bronię przed tymi myślami, że jest jeszcze gorzej... Obrażam jego bliskich... Bardzo mnie to irytuje... Szanuje tych ludzi, a ta choroba to wykorzystuje... Im bardziej kogoś lubię, nawet kocham to wtedy bombardują mnie te myśli... Mam takie cholerne wyrzuty sumienia, że nie potrafię już racjonalnie myśleć...
I kolejna wątpliwość... myślę, że może to wcale nie choroba tylko ja naprawde tak mysle... Pomoooocy!! ja już sobie z tym nie radzę...
Te wyrzuty sumienia mnie wykończą... :(